Recenzja Mafia II - Gangsterska gra roku?
- SPIS TREŚCI -
Burdello Bum Bum
Rasowa gra akcji nie mogłaby obejść się bez kanonad, efektownych wybuchów oraz tuzinów trupów - wszak ciemne interesy niebezpiecznie często wymykają się spod kontroli. Zresztą, nawet średnio rozgarnięty gangster powinien trzymać za pazuchą Colta M1911 na wszelki wypadek. Narzędzia destrukcji kupujemy w okolicznych sklepach z bronią, zaś samo prowadzenie ognia niczym nie odbiega od typowych strzelanin z perspektywy trzeciej osoby. Zastosowany w Mafii II automatyczny system osłon bardzo przypomina Gears of War - bez różnicy czy prujemy z Tommy Guna, Magnum, M3 Grant lub strzelby - najlepiej przywrzeć tyłkiem do przeszkody i prowadzić rozważny ostrzał zza winkla. Bohaterska szarża raczej odpada, bo wystarczą dosłownie cztery kulki żeby pożegnać się z życiem rozpoczynając od autosave. Nie wiedzieć czemu, twórcy zrezygnowali z umiejętności strzelania zza kółka (wyskakiwania z auta podczas jazy również), co niekorzystnie wpływa na dynamikę pościgów. Istotną rolę pełni teraz usprawniona walka wręcz, której najwięcej zasmakujemy w pierwszej połowie gry. Słaby lewy i silny prawy sierpowy, kontratak oraz unik pozwalają tworzyć nieskomplikowane kombosy, zazwyczaj zwieńczone serią dobijającą delikwenta albo kopniakiem w twarz. Problem bijatyk polega niestety na tym, że są niemiłosiernie powtarzalne, oparte na banalnych schematach oraz pozbawione finezji. Wystarczy stale blokować ataki przeciwnika czekając na szansę, aby pokonać mocniejszego rywala z palcem w nosie.
Miasto w którym toczy się akcja sequela Mafii, ewidentnie wzorowano na Nowym Jorku przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych, acz jest to jego dość luźna adaptacja. W Empire Bay uwzględniono najbardziej charakterystyczne budowle (Empire State Building, most Brooklyński) oraz dzielnice (Chinatown) Wielkiego Jabłka, ale resztę wypełniają już fikcyjne lokacje. Odwiedzimy między innymi nabrzeże portowe, fabrykę mięsa, złomowisko, więzienie czy pobliski las. Okolica Empire Bay faktycznie urzeka, podobnie jak ścisłe centrum nocą, skąpane w świetle dziesiątek neonów. Zależnie od pory roku oraz rozdziału, przemierzamy zaśnieżone lub rozkwitające zielenią bulwary delektując wyborną, niczym dwudziestoletnia whiskey, atmosferą. Metropolia rozmiarami odpowiadającymi 1/3 Liberty City nie powala (~10 wirtualnych mil kwadratowych), choć trzeba przyznać, że prezentuje się przepysznie. Ulice nie świecą pustkami (pamiętacie Saint Row 2?) - przechodnie spokojnie spacerują chodnikami, kierowcy stoją w korkach, pługi odśnieżają, ktoś wrzeszczy... życie toczy się swoim własnym tempem, tylko mogłoby go być odrobinę więcej. Policja nikogo nie ściga, złodziei samochodów kradnących w biały dzień również nie zauważałem, podobnie jak piratów drogowych. Jedyną anomalią społeczną, zdawałem się być ja... czyli Vito Scaletta. Jeżeli oddamy się całkowicie w objęcia głównego wątku, tych drobnych braków nie dostrzeżemy, natomiast gdy uparcie postanowimy szukać dziury w całym, dobrowolnie odbierzemy sobie przyjemność z gry. Zaiste, Mafia II, to nie bieganie po salonach tatuażu, sklepach z odzieżą, rozwożenie pizzy i wałęsanie bez celu - tutaj obowiązują pewne zasady, jak w rodzinie. Zapomnijcie o GTA... capisci?
Zanim ostatecznie rozpłynę się superlatywach nad opisywanym tytułem, dziennikarska rzetelność nakazuje, żebym wskazał także najistotniejsze błędy zespołu 2K Czech. Tych nie udało się twórcom uniknąć, choć wynikają przeważnie z chęci grania wbrew ustalonym normom - naleciałości z Grand Theft Auto. Początkowo, zamiast pomaszerować pod wskazany adres, postanowiłem więc poszaleć w Empire Bay i zwędzić jakąś gablotę. Pomysł szybko spalił na panewce, bowiem żadnego auta nie byłem jeszcze w stanie ukraść - program odblokował taką możliwość dopiero w trakcie kolejnej misji. Innym razem spontanicznie zapragnąłem uciec z miejsca wykonywania zadania, ale Vito po przebiegnięciu kilku metrów sam się zatrzymał sugerując, że powinienem wrócić do roboty (porządny z niego zbir!). Bardzo „kreatynie” nasi południowi sąsiedzi podeszli także do problemu nurkowania wozem w rzece. Odżywcza kąpiel czy murowany zgon? Gdzież tam - żadne z powyższych - po „mokrym” incydencie natychmiast wracamy na brzeg cali i zdrowi. Owszem, rzuciłem wtedy parę niewybrednych zwrotów i... zaniechałem dalszych prób rozgrywania Mafii II wedle swojego widzimisię. Nie zrozumcie mnie źle - zwykle piętnuję autorów za podobne ograniczenia, tylko w przypadku tak wyreżyserowanego tytułu byłoby to zwyczajnie pozbawione sensu. Skoro Mafia II jest pełnokrwistą grą akcji, nie zaś sandbox'em, trzeba zaakceptować szczelne oskryptowanie. Na Call of Duty: Modern Warefare nikt z tego powodu psów nie wieszał, a niektórym swoboda S.T.A.L.K.E.R. wadziła - ot, kwestia gustu.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150