Recenzja FIFA 19 PC - większy realizm, ale czy większa grywalność?
- SPIS TREŚCI -
Pisanie kolejnych recenzji coraz to nowszych części FIFY z biegiem czasu staje się coraz trudniejszym zadaniem. W końcu nie jest łatwo rozpisywać się w odmienny sposób na temat niemal tej samej gry co roku. Taktyka EA Sports pozostaje ciągle niezmienna i fani wirtualnej kopanej ponownie zmuszani są do wydawania 200 zł za nowe składy, koszulki, nowe licencje czy delikatnie zmienioną rozgrywkę. Cóż, tak to już właśnie bywa z grami sportowymi i trzeba się z tym pogodzić, a i mnie nie pozostaje nic innego, jak zakasać rękawy i opisać nową FIFĘ na miarę swoich możliwości. Na szczęście ciągle mówimy o tytule zapewniającym setki godzin gry obfitej w emocje, planowanie, zabawę online czy taktyczne niuanse.
Autor: Piotr Piwowarczyk
Już pierwsze trailery gry i ujawnione szczegóły rozgrywki wskazywały tylko na kolejną ewolucję serii. Tak też ostatecznie się stało, jednak czy to dobrze, czy źle, postaram się ocenić dopiero na koniec recenzji. Zacznijmy może od tego, co bije po oczach już od pierwszego kontaktu z FIFĄ 19. Jak informują nas już spoty reklamujące grę, największą nowością są rozgrywki Ligi Mistrzów, które wcześniej, przez kilka ładnych sezonów gościły w serii Pro Evolution Soccer. Licencja Japończyków wygasła i stało się niemal pewne, że ten elitarny turniej wraz z całą otoczką (banery, hymn, itp.) trafi pod skrzydła stajni EA. Nie ma co ukrywać - dopiero teraz FIFA stała się właściwie kompletna jeśli chodzi o dostępność rozgrywek. Muszę przyznać, że licencja została bardzo dobrze wykorzystana. Zadbano o wiele szczegółów, zaczynając od prezentacji przedmeczowej kończąc chociażby na innej czcionce numerów na koszulkach względem ligowych fontów.
Kolejna ważna nowość w "dziewiętnastce" to całkowicie przebudowany tryb szybkiego meczu. Wcześniej wystarczyło wybrać sterowanie, drużynę i tyle. Cała filozofia. Proste, ale wystarczające - nawet nigdy nie myślałem, że coś można tu zmienić. A jednak - Elektronicy postanowili wprowadzić dodatkowe ustawienia, jak np. wyłączenie fauli i spalonych, tryb przetrwania czy podwójnego liczenia goli strzelonych z dystansu. Mało tego - otrzymujemy teraz możliwość tworzenia profili graczy, co świetnie sprawdzi się przy grze w dwie osoby przy jednej konsoli lub jednym PC. Mamy wtedy wczytane ustawienia sterowania, a nawet dostęp do różnorakich statystyk, jak ilość rozegranych spotkań czy bilans bramkowy.
Jak to jednak bywa w przypadku FIFY, najważniejsze znaczenie ma sama rozgrywka na boisku. W końcu cóż nam po tych wszystkich licencjach czy trybach, skoro samo strzelanie goli nie daje radość, czyż nie? Jeszcze zanim wybiegniemy na boisko spostrzec możemy nowe ustawienia taktyczne. Brakuje już automatycznego stawiania autobusu czy atakowania obrońcami, a zamiast tego otrzymujemy szereg różnych opcji, które możemy dostosować do swojego stylu gry. A co z samym gameplayem? Na pierwszy rzut oka gra się bardzo podobnie jak w FIFIE 18, jednak diabeł tkwi w szczegółach i dopiero po rozegraniu wielu meczów można dostrzec sporo różnic. I choć w poprzedniej części w ogóle mi to nie przeszkadzało, a nawet wręcz przeciwnie, bo grało mi się przyjemnie, tak uważam, że to co zrobiono w najnowszej FIFE nie zasługuje na zbyt wiele pochwał. Ale to dokładniej omówię w osobnych akapitach.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150