SanDisk Connect Wireless - pendrive z modułem WiFi

Przeglądając PurePC jesteście pewnie przyzwyczajeni do testów serwerów NAS, przenośnych twardzieli czy dysków SSD wszelkiej maści, jednak rynek pamięci masowych to również ciekawe urządzenia znacznie mniejszego kalibru. Ostatnio miałem okazję pobawić się SanDisk Connect Wireless Stick, pozornie wyglądającym jak typowy pendrive, którym w rzeczywistości się okazuje, chociaż jego funkcjonalność jest dalece bardziej rozbudowana. Można chyba powiedzieć, że stanowi swego rodzaju ucieleśnienie idei pendrive 2.0, ponieważ został dostosowany do urządzeń powoli przejmujących wiodącą rolę w naszym coraz bardziej skomputeryzowanym życiu. Smartfony i tablety pełnowymiarowego gniazda USB wprawdzie nie posiadają, ale gdzie interfejs nie może, tam WiFi pośle…

SanDisk Connect Wireless Stick wygląda jak zwykły pendrive, ale oprócz wtyczki USB, posiada też wbudowany moduł WiFi.

SanDisk Connect Wireless Stick to niewielkie urządzenie mierzące 77 x 19 x 11 milimetrów i ważące zaledwie 21 gramów, którego faktura wierzchniej strony obudowy przypomina plaster miodu (reszta jest gładka). Fizycznie mamy do czynienia z pendrivem dysponującym gniazdem USB 2.0 typu A, którego można wykorzystywać we wiadomym celu - magazynowania oraz przenoszenia cyfrowych informacji. Cechą odróżniającą opisywany model od zwykłego gwizdka jest moduł WLAN 802.11b/g/n o częstotliwości 2.4 GHz, pozwalający przesyłać dane również drogą bezprzewodową. Ciekawe założenie, nieprawdaż? Przed SanDisk Connect Wireless Stick istniały oczywiście podobne urządzenia, ale zwykle pochodziły od niszowych producentów (m.in.: PQI Air Pen A400), miały słabe wsparcie techniczne albo trawione były problemami wieku dziecięcego. Produkt SanDiska to sprzęt dopracowany, zarówno do strony hardware'owej jak i software'owej, więc spełnia powierzone mu zadanie bez zająknięcia.

Żeby mobilny charakter urządzenia został zachowany, SanDisk Connect Wireless Stick otrzymał zintegrowany akumulator, zapewniający około 4.5 godziny działania, ładowany poprzez złącze USB (co następuje w 100% po około 20 minutach). Aktywacja WiFi wymaga tylko przytrzymania niewielkiego klawisza umieszczonego na obudowie, a działanie sieci sygnalizuje biała dioda. Oprócz tego potrzebna jest jeszcze aplikacja mobilna, stworzona dla systemów Android oraz iOS, zatem posiadacze Windowsów muszą obejść się smakiem. Darmowy software instalujemy na smartfonie uruchamiamy i czekamy na wykrycie zamkniętej sieci, które w moim przypadku trwało dosłownie kilkanaście sekund. Potem sprawa jest jeszcze prostsza - otrzymujemy dostęp do przejrzystego folderu, gdzie znajdziemy nasze pliki. Sama aplikacja pozwala sortować zawartość według różnych kryteriów (nazwa, typ, rozmiar), udziela także informacji o wolnej przestrzeni dyskowej oraz stanie baterii.

Nie jest to szczególnie rozbudowany menadżer, ale przewidziano tutaj najbardziej potrzebne opcje m.in.: wykonania szybkiego backupu z wybranych plików, ustawienia hasła dostępu, profilów zasilania czy zlecenia zdalnego ściągania plików bezpośrednio na Connect Wireless Stick. Interfejs jest bardzo intuicyjny, prościej chyba nie sposób przedstawić zawartości. Aplikacja umożliwia też tworzenie folderów, niezbędnych do utrzymania porządku, zabrakło jednak funkcji szybkiego przeciągania plików paluchem w celu migracji. Wszystko trzeba robić na zasadzie „zaznacz i przenieś”, co jest rozwiązaniem niezbyt ergonomicznym w czasach dotykowych wyświetlaczy. Z transferem materiałów umieszczonych w galerii smartfona czy świeżo zassanych z internetu nie miałem problemów, więc software działa prawidłowo, gładko odczytując popularne formaty zdjęć, wideo i muzyki.

Niestety, wydajność pamięci flash trudno nazwać satysfakcjonującą, ponieważ wartości jakie pokazują programy pomiarowe wypadają słabiutko. Zaledwie 6 MB/s zapisu oraz 12 MB/s jest wynikiem wpędzającym w srogą konsternację, chociaż w trakcie transmisji (pendrive - smartfon) nie odczuwałem tutaj żadnego dyskomfortu. Mimo wszystko, producent w urządzeniu kosztującym ponad 500 złotych mógł, a wręcz powinien, wstawić komponenty chociażby od takiego SanDisk Extreme Cruzer, będącego jednym z najszybszych gwizdków USB 2.0. Problemu nie stanowi na szczęście zasięg WiFi, który jest całkiem dobry - pendrive był widziany przez smartfon (Samsung Galaxy Alpha) nawet po umieszczeniu dwa pokoje dalej, czyli urządzenie dzielił wówczas dystans około 10 metrów oraz całkiem gruba ściana. Powinno to wystarczyć, aby SanDisk Connect Wireless Stick dobrze funkcjonował w domowym zaciszu, bowiem w drodze gdy trzymamy urządzenie w kieszeni lub plecaku, kwestia zasięgu jest drugorzędna.

SanDisk Connect Wireless Stick otrzymał zintegrowany akumulator, zapewniający około 4.5 godziny działania, ładowany poprzez złącze USB (co następuje po około 20 minutach). Aktywacja WiFi wymaga tylko przytrzymania niewielkiego klawisza umieszczonego na obudowie.

Generalnie, SanDisk Connect Wireless Stick przydaje się zwłaszcza osobom nie potrafiącym funkcjonować bez dostępu do bogatej biblioteki muzyki i filmów, które niekoniecznie mogą znaleźć w zasobach YouTube, Spotify czy internetu w ogóle. Rozwiązanie to całkiem nieźle funkcjonuje podczas dłuższych wycieczek, gdzie jedziemy wyposażeni tylko w smartfona i/lub tablet, posiadających organiczną ilość pamięci wbudowanej. Sam spędziłem kilkanaście wakacyjnych dni gdzieś na kompletnym zadupiu, pozbawiony zasięgu, a taki SanDisk Connect Wireless Stick odpowiednio wypakowany 200 GB cyfrowych treści robi wtedy różnicę. Dlatego należy go traktować jako miniaturowy przenośny magazyn danych dla urządzeń mobilnych, bowiem pendrive to zdecydowanie zbyt powolny, aby rekompensowało to wydanie ponad 500 złotych (16 GB kosztuje 100 złotych). Sama koncepcja stojąca za SanDisk Connect Wireless Stick jest natomiast bardzo ciekawa i przyszłościowa, wszak kable i złącza powinny już powoli odchodzić do lamusa.