Microsoft Edge jednak bez wbudowanego adblocka
Trwająca konferencja Build oznacza, że do świata cyklicznie trafiają nowe informacje o pomysłach wprowadzonych przez Microsoft. Jednym z nich są plany rozwoju przeglądarki Edge: obecnie jest ona nieco pod tym względem skromna, niemniej wraz z kolejnymi aktualizacjami zyskuje nowe funkcje i kiedyś może dogonić konkurencję. Trudno natomiast odmówić jej radzenia sobie z multimediami i dobrej akceleracji sprzętowej. Jedną z najbardziej wyczekiwanych funkcji jest obsługa rozszerzeń – dzięki nim użytkownicy będą w stanie samodzielnie rozszerzyć możliwości przeglądarki, także po to, aby np. blokować reklamy. Z zaprezentowanych slajdów wynikało nawet, że Microsoft pokusi się o zaimplementowanie w Edge wbudowanego mechanizmu tego typu, co zresztą nie byłoby niczym dziwnym. Tak się jednak nie stanie.
Konferencja Build i zapreentowane na niej informacje dotyczące Microsoft Edge wprowadziły wiele serwisów z całego świata w błąd.
Za wywołanie całego zamieszania odpowiedzialny jest serwis ZDNet, który jako pierwszy poinformował o nietypowej zawartości slajdu prezentowanego deweloperom na konferencji Build. Informacja szybko obiegła świat wywołując w niektórych środowiskach zadowolenie, w innych oburzenie. Okazała się ona jednak fałszywa – tak, to prawda, że na oficjalnej prezentacji wspomniano o „wbudowanych możliwościach do blokowania reklam”, oznaczono je jako propozycję użytkowników, a także coś, co zostanie dodane do nowej wersji. I wszystko się zgadza, ale nie chodzi tu o natywny mechanizm, lecz odpowiednie API dla np. rozszerzeń tworzonych przez zewnętrznych programistów.
Czy Microsoft mógłby pozwolić sobie na wbudowanie modułu do blokowania reklam w Edge? Z cała pewnością tak. Zrobił to już w przeszłości, czego przykładem są listy prywatności (TPL) dostępne w Internet Explorerze. Teoretycznie służą do ochrony przed śledzeniem, ale że reklamy często rejestrują nasze poczynania, również są blokowane. Inny powód to działania innych firm: Samsung udostępnił funkcje odpowiedzialne za blokowanie reklam w swojej przeglądarce dla Androida, Apple umożliwiło tworzenie takich dodatków do swojej mobilnej przeglądarki, a twórcy Opery ostatnio zadziwili świat informacją, że ich przeglądarka będzie posiadała wbudowany mechanizm tego typu. Czy Microsoft i Edge z marginalnym udziałem na rynku mógłby komukolwiek zaszkodzić? Na razie nie, choć byłby to z całą pewnością kolejny sygnał na to, że twórcy oprogramowania są coraz bardziej chętni do takiej „obsługi reklam”.
Wbudowane mechanizmy blokowania reklam to coraz czestsze rozwiązanie - użytkownikom się to spodoba, wielu korporacjom nie.
Propagowanie takich rozwiązań uderza oczywiście w właścicieli stron internetowych, wystawców i reklamodawców. Rzecz w tym, że ten rynek nie kontroluje sam siebie i często podnosi koszty przeglądania stron (więcej danych do pobrania), a nawet niemalże uniemożliwia takie działanie. Edge pozostanie wolne od wbudowanej blokady reklam, ale już od dawna wiadomo, że powstanie dla niego np. AdBlock Plus. To na pewno nie jest powód do zadowolenia dla np. Google, no ale zablokowanie tego rodzaju rozszerzeń nie jest już w żaden sposób możliwe. Dla użytkowników przeglądarki istotne jest to, że to oni decydują, co takiego chcą w danej chwili oglądać.
Powiązane publikacje

Duolingo stawia na AI. Chodzi o automatyzację procesów, a także redukcję kontraktorów w edukacyjnej rewolucji
23
Microsoft Recall oraz Click to Do trafiły do zapoznawczej aktualizacji Windowsa 11 dla komputerów Copilot+ AI
17
Dystrybucja OpenMandriva Lx 6.0 Rock już dostępna. Stabilna odsłona z KDE Plasma 6, która oferuje jądro Linux 6.15
28
Windows 11 - kwietniowe aktualizacje systemu i zabezpieczeń powodują błędy BSOD, a także problemy z logowaniem
78