Recenzja The Darkness II - Jackie! Widzę ciemność, krew i flaki!
- SPIS TREŚCI -
Ciemno wszędzie...
Fragmentaryczność opowieści przedstawionej w drugiej części The Darkness, to sprytny sposób na zamaskowanie kompletnej liniowości produkcji, chociaż wśród strzelanin pierwszoosobowych jest to powszechne zjawisko. Ciągłe zmiany miejsc, niejednokrotnie także czasów oraz perspektywy, tworzą razem naprawdę ciekawą mieszankę. Zdecydowanie najbardziej zaskakujące momenty rozgrywają się w szpitalu dla psychicznie chorych, gdzie zarówno Jackie Estacado, jak i wszyscy inni bohaterowie występują w roli pacjentów lub pensjonariuszy. Czy rzeczywiście Ciemność to tylko urojenia wariata? A może mroczne siły próbują nas zniewolić? Dlaczego lekarz kazał mi aplikować prewencyjną lewatywę? Wyjaśnienie znajdziemy dopiero w finale.... który następuje zdecydowanie zbyt szybko! Kampania dla pojedynczego gracza wystarcza raptem na sześć, góra siedem godzin rozrywki. Ewidentnie widać, że historia zastała niepowiedziana i rychło należy spodziewać się dodatków w postaci płatnych DLC - rynek cyfrowej dystrybucji coraz bardziej zaczyna mnie wkurzać.
The Darkness 2 rekompensuje wszelkie braki w swobodzie oraz stosunkowo krótki czas zabawy kapitalnym klimatem, sugestywnie wykreowanym światem oraz bohaterami niezależnymi. Cała mafijna rodzina Franchetti to charaktery żywcem wyciągnięte z dużego ekranu, typowi makaroniarze o najróżniejszym usposobieniu - wystarczy posłuchać ich rozmów, zaś najlepiej skonfrontować obraz tych samych NPC z domniemanej rzeczywistości i przebywających w psychiatryku, żeby radośnie wyszczerzyć zębiska (Johnny Powell jest genialny!). Wśród antagonistów dominują natomiast istoty człekokształtne: cyngle przeciwstawnych gangów i żołnierze Bractwa, rzadziej maszkary rodem z Hellraiser, ale zaliczymy także kilku tzw.: Bossów wzorem oldschool'owych shooterów. Menażeria różnorodnością raczej nie powala, niemniej komandosi teleportujący swoje cztery litery w asystach filetowego dymu, opancerzeni rycerze z ezoterycznymi pejczami (!?) oraz fanatycy przypominają... akolitów Cabal Corporation z Blood II: The Chosen ;]
The Darkness 2 jest niesamowicie wręcz krwawe, co mogłoby wyglądać karykaturalnie i mało wiarygodnie, gdyby nie schludna komiksowa oprawa graficzna. Naśladowanie takiego stylu w grze bazującej zresztą na komiksie jest uzasadnione - twórcy odwalili też kawał dobrej roboty przygotowując lokacje. Znakomita większość misji rozgrywa się w nocy, kiedy księżyc świeci srebrzystym światłem i łagodne obłoki przykrywają nieboskłon, co fenomenalnie wpływa na atmosferę zabawy. Niezależnie czy zwiedzamy ciemne zaułki pełne śmieci, posiadłości wprost ociekające luksusem lub zapuszczone stacje metra - wszystkie prezentują się rewelacyjnie. Plansza na cmentarzu już kompletnie wymiata, chociaż (nie) wesołe miasteczko i podziemia siedziby Bractwa również są niczego sobie. Wisienką na przysłowiowym torcie stanowią sterylny psychiatryk oraz zaświaty, łudząco podobne do niektórych etapów z Darksiders.
Największym zarzutem jaki mogę wystosować pod adresem The Darkness 2 jest długość rozgrywki, mieszcząca się poniżej granicy przyzwoitości - człowiek wciągnięty w opowieść, usatysfakcjonowany systemem kierowania ognia i klimatem, ciężko zniesie rozstanie z Ciemnością. Multiplayera z prawdziwego zdarzenia Digital Extremes nie uwzględniło - zamiast tego otrzymaliśmy tryb Vendettas stworzony z myślą o czteroosobowym cooperative, niemniej zestaw dodatkowych misji zajmujący kilka godzin możemy przejść samodzielnie. Akcja Vendettas toczy się równolegle z przygodami Jacki'ego Estacado, a występują tutaj zupełnie nowe postacie - Shoshanna, Jimmy Wilson, J.P. Dumond i Inugami. Każdy z bohaterów otrzymał własne skromne drzewko mrocznych zdolności, unikalną broń oraz ciekawy charakter, wszak agentka Mossadu, miłośnik futbolu ze Szkocji, kapłan VooDoo i mistrz katany to niecodzienna drużyna.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150