Test Dream Machines RT5090-16PL32 z AMD Ryzen 9 9955HX3D i GeForce RTX 5090 Laptop. Najmocniejszy notebook tej generacji

Test Dream Machines RT5090-16PL32 - Jakość wykonania, wnętrze

W pudełku z notebookiem Dream Machines RT5090-16PL32 znajdziemy zasilacz marki FSP o mocy 420 W (nie jest to jednak przesadnie duży zasilacz, jego waga to około 800 gramów) wraz z kablem zasilającym oraz kompletem dokumentacji. W zestawie jest również drugie opakowanie z chłodzeniem wodnym Dream Waterfall. Tutaj wnętrze skrywa główną skrzynkę, złączka do montażu skrzynki i notebooka oraz dodatkowy kabel, który służy do zasilania laptopa bezpośrednio z chłodzenia wodnego (zasilacz jest wówczas podłączony do Dream Waterfall). Sprzęt oferowany jest w jednej wersji kolorystycznej - czarnej. Całość prezentuje się z kolei minimalistycznie, co jest cechą charakterystyczną tychże notebooków.

Dream Machines RT5090-16PL32 bazuje na jednym z najnowszych kadłubków od firmy Tongfang. Stylistycznie to w miarę minimalistyczny projekt. Piszę w miarę, ponieważ tym razem pokuszono się o dodanie elementów LED RGB, jak chociażby pasek ledowy na froncie notebooka. Obudowa niemal w całości jest jednolicie czarna. Na obudowie nie umieszczono żadnych naklejek, przez co całość jest jeszcze bardziej jednolita. Na zewnętrznej pokrywie znajdziemy wyłącznie logotyp Dream Machines. Nazwę marki umieszczono również na dolnej ramce ekranu. Na spodzie zauważymy z kolei solidne kraty wentylacyjne oraz kilka nadrukowanych informacji na temat modelu notebooka. Całość prezentuje się bardzo schludnie i (nie)krzykliwie.

Jakość wykonania Dream Machines RT5090-16PL32 również stoi na bardzo dobrym poziomie. Obudowa w większości jest aluminiowa, a główne elementy z tworzywa sztucznego to ramka wokół ekranu oraz drobne fragmenty od strony wylotów z układu chłodzenia (tylko z tyłu). Obudowa jest solidnie usztywniona, bowiem nawet mocniejszy nacisk na obszarze klawiatury nie powoduje widocznego uginania się obudowy. Spasowanie poszczególnych części konstrukcyjnych także nie budzi większych zastrzeżeń. Notebook wyposażono również w zestaw dwóch zawiasów (również aluminiowych), które na pierwszy rzut oka prezentują się solidnie. Pozwalają one na odchylenie ekranu o kąt 180 stopni, jednak ich realną jakość można zweryfikować dopiero przy wyraźnie dłuższym okresie czasu użytkowania.

Pomimo względnie niewielkiej obudowy oraz wykorzystania ekranu o przekątnej 16 cali, Dream Machines RT5090-16PL32 posiada pełnowymiarową klawiaturę z blokiem numerycznym. Poszczególne klawisze są jednak dość duże, a i pochwalam wyraźne wydzielenie klawiszy kierunkowych i zachowanie ich odpowiedniego rozmiaru. Klawiatura charakteryzuje się również dość głębokim skokiem klawiszy i wyraźniej wyczuwalną odpowiedzią. Co ciekawe, choć projekt laptopa jest bliźniaczy do niedawno testowanego Hyperbooka A16 Zen, jest zauważalna jedna (choć dla mnie osobiście to spora modyfikacja) zmiana w projekcie klawiatury. Lewy Shift ma bowiem standardowy rozmiar i nie znajdziemy w tych okolicach dodatkowego przycisku ukośnika. Akurat tę zmianę oceniam bardzo dobrze. Klawiaturze nie brakuje również 3-stopniowego podświetlenia LED RGB, które możemy regulować za pomocą kombinacji Fn + F5/F6. Sam styl podświetlenia możemy natomiast personalizować w aplikacji Control Center. Dużym (moim zdaniem) plusem jest wyraźne wydzielenie przycisku odpowiedzialnego za włączenie lub wyłączenie notebooka. Znajduje się on nad klawiaturą, razem z drugim przyciskiem służącym do szybkiej zmiany trybu pracy laptopa (np. przejście z trybu zbalansowanego do trybu Turbo o najwyższej wydajności).

Pod klawiaturą (ale nie centralnie, a równo pod klawiszem Spacji) znajdziemy stosunkowo niewielki touchpad o rozmiarach 12,2 x 7,6 cm, wraz ze zintegrowanymi przyciskami odpowiadającymi LPM oraz PPM. Płytka na gładką powierzchnię, co pozwala palcom komfortowo i precyzyjnie przemieszczać się po niej. Jej działanie również nie pozostawia nic do życzenia, reakcje na gesty oraz polecenia są tutaj natychmiastowe. Względem poprzedniego kadłubka poprawiono przednią część touchpada, gdzie teraz uginanie się tej części pod naciskiem jest tylko minimalne, jednocześnie zachowując odpowiedni skok.

Dream Machines RT5090-16PL32 wyposażono w dwa głośniki stereo, rozmieszczone po jednym z lewej oraz prawej strony akumulatora (a więc standardowo na samym froncie notebooka). Ich jakość jest w miarę satysfakcjonująca. Głośność jest odpowiednio wysoka, grają stosunkowo czysto i bardziej wyraziście, choć nadal brakuje tutaj zdecydowanie niższych tonów. Dość mocne audio jest w stanie w wielu scenariuszach użytkowania przytłumić działający system chłodzenia, zwłaszcza gdy skorzystamy z chłodzenia wodnego. Oczywiście nadal pozostaje możliwość wpięcia zewnętrznych słuchawek przez dostępne gniazdo Audio-jack 3.5 mm.

Nieco zmian możemy oczekiwać również w liczbie portów. Tych nie poskąpiono, choć można mieć uwagi na obecność tylko USB 3.2 typu C Gen.2 zamiast USB 4.0 typu C o przepustowości 40 Gb/s (najlepiej zgodnymi z Thunderbolt 4). Lewa strona notebooka została wyposażona w jeden port USB 3.2 typu C Gen.2, jeden USB 3.2 typu A Gen.1 oraz gniazdo Audio-jack 3.5 mm. Z prawej strony znajdziemy dwa złącza USB 3.2 typu A Gen.1 oraz czytnik kart pamięci SD. Z tyłu natomiast umieszczono jeszcze pełnowymiarowy HDMI 2.1 o pełnej przepustowości, mini DisplayPort 2.1a UHBR20, okrągłe gniazdo zasilające, drugi port USB 3.2 typu C Gen.2 oraz dwa złącza do podłączenia systemu chłodzenia cieczą. Na duży plus sposób rozmieszczenia poszczególnych portów, dając pomiędzy nimi odpowiednią ilość przestrzeni.

Aby dostać się do wnętrza notebooka, konieczne jest zdjęcie całego aluminiowego panelu na spodzie laptopa. Wystarczy odkręcić 10 śrubek, a ten konkretny fragment obudowy praktycznie automatycznie oddzieli się od reszty sprzętu i będzie go można bezproblemowo zdjąć. Po tej czynności naszym oczom pokaże się przede wszystkim system chłodzenia. Ten ostatni składa się z trzech wentylatorów, dwóch radiatorów oraz czterech ciepłowodów, z czego jeden jest wyraźnie grubszy od pozostałych. Pamięć RAM jest ukryta pod specjalną tacką. RAM nie jest lutowany - do dyspozycji mamy dwa sloty SO-DIMM, a maksymalna pojemność to 96 GB DDR5. Nie brakuje również dwóch złączy M.2 dla nośników SSD PCIe 4.0 x4 NVMe (prawdopodobnie złącza obsługują również SSD PCIe 5.0, choć Dream Machines w swoim konfiguratorze nie umożliwia doboru tego typu dysków). Procesor oraz układ graficzny są lutowane do płyty głównej.

Zestaw, tak jak wspomniałem, składa się również docelowo ze skrzynki z chłodzeniem wodnym. Nazywa się tutaj Dream Waterfall i względem wcześniejszej generacji system ten został mocno poprawiony. Całość składa się tak naprawdę z trzech głównych elementów. Skrzynki, w której znajdziemy duży, 140 mm wentylator oraz wydzieloną część, do której wlewamy ciecz (najlepiej wodę demineralizowaną), złączka do połączenia skrzynki z notebookiem oraz kabel zasilający, który pozwoli na ładowanie obu sprzętów za pomocą jednego zasilacza.

Wszystkie złącza od chłodzenia wodnego znajdziemy z tyłu akcesorium. Do lewego gniazda wpinamy kabel zasilający, który jest w zestawie z chłodzeniem, a do prawego - zasilacz. Dwa niższe wtyki służą do wpięcia złączek. W górnej części jest zdejmowane pokrętło, przez które wlewamy ciecz do poziomu oznaczonego na przezroczystych fragmentach obudowy po obu bokach. Następnie pokrętło przekręcamy tak, aby zablokować otwór i podpinamy całość do notebooka. Złączka do kierowania cieczy są tak skonstruowane po obu stronach, że od razu będzie wiadomo jak należy podłączyć je do skrzynki oraz laptopa. Następnie włączamy notebooka oraz skrzynkę (przycisk znajduje się na froncie). W aplikacji Control Center przechodzimy do sekcji z chłodzeniem wodnym i tutaj wystarczy kliknąć na przycisk Connect (ważne, aby Bluetooth był włączony). To wszystko - po kilku sekundach maksymalnie następuje parowanie i oba urządzenia zaczynają prawidłowo działać.

Dużą zmianą i plusem zarazem jest system montażu złączki. Wtyczki po obu stronach są magnetyczne, więc wystarczy tylko zbliżyć obie końcówki do skrzynki oraz laptopa, by natychmiast wpięły się w odpowiednie miejsca. Magnetyczne zapięcia dbają również o to, aby okablowanie trzymało się stabilnie i aby nie dochodziło do żadnych wycieków cieczy (co zdarzało się w pierwszej generacji). Całość jest tak bardzo intuicyjna, że chyba nie da się już zrobić łatwiejszego sposobu montażu. Jeśli potrzebujemy wymienić płyn lub po prostu chcemy odpiąć chłodzenie, to najpierw klikamy na Disconnect w aplikacji Control Center i dopiero wtedy odpinamy złączka od laptopa oraz skrzynki (magnetyczne końcówki mają specjalne klipsy, które naciskamy, tym samym zwalniając blokady). W części z temperaturami omówimy różnice pomiędzy chłodzeniem powietrzem oraz cieczą.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• …
• następna ›
• ostatnia »