Recenzja Syndicate - Legenda powraca w nowym wydaniu
- SPIS TREŚCI -
Jatka, rzeź i cywile
Syndicate jako shooter prezentuje się naprawdę znakomicie, nawet w obliczu recenzowanego kilkanaście dni temu arcymiodnego The Darkness 2, które zawiesiło poprzeczkę bardzo wysoko. Giwery nie sprawiają wrażenia tandetnych plastikowych zabawek, zaś potraktowanie ołowiem przeciwników daje jasno do zrozumienia, że dzierżymy w łapskach kawał solidnego żelastwa. Agent Kilo porusza się błyskawicznie niczym Faith z Mirrors Edge, skacze nieprzeciętnie wysoko i potrafi wykonać efektowny wślizg - rozgrywka jest zresztą cholernie dynamiczna, a wyskakujące zewsząd łapserdaki nie pozwalają na chwilę wytchnienia. Co najważniejsze, koszenie wrogów przynosi sporo satysfakcji i połączone ze specjalnymi umiejętnościami, czyni Syndicate jedną z najbardziej widowiskowych strzelanin ostatnich miesięcy. Szeroki wachlarz metod eksterminacji w praktyce sprawdza się świetnie, odróżniając Syndicate od typowych FPS oferujących tylko klasyczną wymianę ognia.
W skrócie wygląda to następująco - wpadamy do pomieszczenia częstując pierwszego gnoja celną serią z karabinu, kolejnemu neutralizujemy na chwilę rynsztunek i wykańczamy kiedy dochodzi do siebie, aby reszcie w międzyczasie podrzucić granat odłamkowy. Drugiej fali adwersarzy wykręcamy jeszcze lepszy numer - przekabacamy jednego z nich przeciwko kolegom, zaś korzystając z chwili zamieszania zmieniamy pozycję, oskrzydlamy i zdejmujemy niedobitków, ponownie doładowując energię zasilającą tryb furii (DOM) pozwalający korzystać z unikatowych skilli. Dosłownie w trzydzieści sekund dokonujemy rozpierduchy jakiej nie powstydziłby się człowiek-demolka, zostawiając za plecami stosy trupów skąpane w morzu rubinowej posoki. Pierwowzór Syndicate nie należał do tytułów poprawnych politycznie, więc duchowy spadkobierca serii również nie szczędzi okrucieństwa.
Szarże z mini-gunem o nielimitowanej ilości amunicji, przerabiającym wszystkich na mielonkę w ekspresowym tempie, powinny wywołać szczery uśmiech na pokiereszowanych twarzach miłośników bezkompromisowych shooterów. Siła przebicia obrotowego działka wyrzuca adwersarzy zza osłon, przepoławia korpusy, urywa kończymy oraz zmusza zawartość czaszki do migracji. Nierzadko pomiędzy dwiema stronami konfliktu znajdują się cywile i warto zauważyć, że pomimo odgrywania roli dobrego bohatera, osób postronnych wcale nie musimy oszczędzać. Jeśli wskoczą na linię ognia - trudno - najwidoczniej tak zostało zapisane w gwiazdach. Biedaczyska gdy usłyszą odgłosy wystrzałów zwykle wpadają w panikę i uciekają w popłochu, ale skrypty czasami nawalają. Zwyrodnialcy, psychopaci czy osoby o skłonnościach sadystycznych, mogą spokojnie powybijać bezbronnych, unikając zarazem jakiejkolwiek kary lub nagany.
W każdej beczce miodu znajdzie się jednak przysłowiowa łyżka dziegciu, którą w przypadku Syndicate jest beznadziejnie pomyślany system automatycznego wychylania zza osłon. Podobne rozwiązania wprowadzono chociażby w Call of Juarez: Więzy Krwi - niestety tutaj od strony technicznej napotykamy sporo irytujących baboli. W teorii wystarczy schować cztery litery za przeszkodą, przykucnąć i napierać do przodu, żeby postać przyjęła dziwną pozycję ułatwiającą prowadzenie ostrzału. Zwykle nawet się to udaje, ale momentami dochodzi do kuriozalnych sytuacji, kiedy bohater zaczyna wariować, giwera blokuje w barierce albo na sekundę znika. Co ciekawe, cała sztuczka działa wyłącznie w przypadku osłon sięgających do pasa, ponieważ zza ściany takiego prostego manewru nie wykonamy. Ogólnie można to uznać za niepotrzebne i niedopracowane udziwnienie.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150