HyperX Pulsefire Dart - Test myszki ładowanej indukcyjnie
- SPIS TREŚCI -
- 1 - HyperX Pulsefire Dart – Nadciąga bezprzewodowe ładowanie
- 2 - FAQ - Słowniczek pojęć i terminologia dotycząca myszy
- 3 - HyperX Pulsefire Dart – Jakość wykonania, ergonomiczność i przyciski
- 4 - HyperX Pulsefire Dart – Oprogramowanie
- 5 - HyperX Pulsefire Dart – Testy syntetyczne, użytkowanie
- 6 - HyperX Pulsefire Dart – Podsumowanie
HyperX Pulsefire Dart - Jakość wykonania, ergonomiczność i przyciski
HyperX Pulsefire Dart przybywa do nas w tradycyjnym dla myszek, niewielkim kartoniku w barwach marki, to jest w bieli i czerwieni. Na opakowaniu widnieje standardowo kilka logotypów informujących o zastosowaniu łączności bezprzewodowej 2.4 GHz, ładowaniu indykcyjnym, podświetleniu RGB LED, a także o obsłudze oprogramowania NGenuity. Z pudełka dowiemy się również, że bateria myszy powinna wytrzymać na jednym ładowaniu do 50 godzin, zaś model jest kompatybilny z komputerami oraz konsolami PlayStation 4 i Xbox One. W zestawie prócz bohatera testu (gryzonia) odnajdziemy jeszcze skróconą instrukcję obsługi (także w języku polskim), nadajnik USB, przewód USB C o długości 180 cm, a także konektor USB A - USB C, dzięki któremu będziemy w stanie umiejscowić nadajnik na stałe bliżej myszki (i w razie potrzeby szybko podłączyć ją pod ładowanie), nie zaś bezpośrednio w porcie USB komputera.
Jeśli chodzi o wygląd gryzonia, to jest on zasadniczo podobny do poprzednich modeli ze stajni firmy Kingston. Ostre, charakterystyczne zakończenia głównych przycisków przy relatywnym stonowaniu całości sprawia, że mamy do czynienia z urządzeniem dość klasycznie wyglądającym, ale też nie nudnym. Z racji wyprofilowania, jest to model przeznaczony wyłącznie dla osób, które obsługują mysz prawą ręką. Mamy do czynienia z czarną wersją kolorystyczną, z jednym tylko rodzajem matowego, przyjemnego plastiku, który nie występuje wyłącznie na przyciskach bocznych (tu plastik błyszczący) i na samych bokach (miękka imitacja skóry). I choć generalnie materiały są spasowane wzorowo, a także sprawiają wrażenie wytrzymałych, to mam obiekcje co do utrzymania czystości wspomnianych już ciekawych boków. Perforowana imitacja skóry jest supermiękka i ugina się nawet na dobre 3 milimetry, co może uszczęśliwić osoby, które podczas gry mają manierę zbyt mocnego ściskania gryzonia. Niestety zbyt szybko staje się siedliskiem kurzu, co nie najlepiej wygląda. Dobrze wygląda z kolei podświetlenie, na które składa się wyłącznie scroll oraz logo HyperX w miejscu gdzie spoczywa śródręcze.
Na spodzie urządzenia mamy niemałe zatrzęsienie logotypów i wszelkich znaczków, co nieco szpeci plecki i ledwo można wyodrębnić stąd najistotniejsze elementy. A są nimi wyłącznik (co pozwala zaoszczędzić akumulator, gdy nie korzystamy akurat z myszy) oraz sensor przesunięty nieco względem centrum ku przodowi. Na spodzie mamy jeszcze trzy teflonowe ślizgacze: dwa mniejsze oraz jeden większy. Ślizgacze jak ślizgacze - spełniają swoją rolę wzorowo, nie przyklejają się do podkładki, ale nie są też jakoś mocno wyróżniające się z tłumu. Z innej beczki - nigdy nie mogę odżałować, gdy producent nie przewidzi na pleckach skrytki na odbiornik i tak jest też w przypadku HyperX Pulsefire Dart. Co do dołączonego przewodu, to mogę powiedzieć, że jest on dość gruby, ale wystarczająco lekki i elastyczny, więc nie przeszkodzi nam w grze, gdybyśmy zechcieli używać gryzonia przewodowo (np. w trakcie ładowania). Końcówka przewodu z wtykiem USB C siedzi w złączu solidnie i nie musimy martwić się, że prędko się wyrobi i zacznie wypadać.
Grzbiet w testowanym gryzoniu jest dość bułkowaty, więc zasadniczo wypełnia całe śródręcze, gdy obsługujemy mysz chwytem palm. Grzbiet "niespiesznie" opada ku dołowi, dlatego też na pierwszy rzut oka nie widać, jak bardzo wysoka jest mysz. Wymiary ze specyfikacji technicznej jak i moje słowo muszą jednak wystarczyć za pewnik, że nie jest to mysz o przeciętnej wysokości. Co więcej, sam producent określa urządzenie jako ergonomiczne, stąd mamy takie, a nie inne wyprofilowanie. Zdecydowanie najwygodniejszym układem palców będzie tu 1 + 2 + 2, ale nie powinno być problemów także z ułożeniem 1 + 3 + 1, czyli z palcem środkowym spoczywającym na scrollu. Kciuk ma wystarczająco dużo miejsca we wgłębieniu, więc nie będziemy trzeć nim o podkładkę. Podnosząc urządzenie o kilka milimetrów do góry wyczujemy, że jest ono nieco cięższe na tyle, na szczęście wyważenie względem obu boków jest idealne i wynosi 50/50. Przyciski boczne są szerokie i umieszczone w idealnym miejscu - kliknięcia są wystarczająco twarde, aby nie aktywować ich przypadkowo, ale i wystarczająco miękkie, aby nie męczyć się z ich aktywowaniem. Podobny opór sprawiają LPM i PPM. Kliknięcia są dość "niskie" (basowe), a ich głośność określam na 3/5 (5=najgłośniejsze). Również twardość plasuje się gdzieś w połowie, co sprawia, że odbijanie nie jest szalenie responsywne, ale i mysz nie sprawia wrażenia, że mamy do czynienia z kawałkiem drewnianego klocka. Niestety, scroll choć relatywnie cichy i przyjemny w użytkowaniu, to trochę tandetnie buja się na boki. Ma także luzy na głównej osi, co niejednokrotnie daje się we znaki w trakcie użytkowania.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - HyperX Pulsefire Dart – Nadciąga bezprzewodowe ładowanie
- 2 - FAQ - Słowniczek pojęć i terminologia dotycząca myszy
- 3 - HyperX Pulsefire Dart – Jakość wykonania, ergonomiczność i przyciski
- 4 - HyperX Pulsefire Dart – Oprogramowanie
- 5 - HyperX Pulsefire Dart – Testy syntetyczne, użytkowanie
- 6 - HyperX Pulsefire Dart – Podsumowanie
Powiązane publikacje

Test klawiatury mechanicznej be quiet! Dark Mount - Cicha jak membrana, modułowa i niezwykle bogato wyposażona
42
Jaka myszka do grania? Jaka klawiatura mechaniczna? Poradnik zakupowy i polecany sprzęt dla graczy na kwiecień 2025
81
Test klawiatury mechanicznej Genesis Thor 660 G2 - Niewielka, bezprzewodowa i doprawiona przełącznikami Gateron
28
Redragon Stormhunter K721WRB-RGB - Test najtańszej klawiatury z przełącznikami magnetycznymi, rapid trigger i 8000 Hz
56