Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat

Szymon Góraj | 16-01-2024 13:00 |

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od latPrzygody Księcia z Persji towarzyszą już dobrym kilku pokoleniom graczy. Sam przez mgłę pamiętam, gdy we wczesnym dzieciństwie zabrałem się po raz pierwszy za "prehistoryczny" projekt Jordana Mechnera, raz za razem ginąc od pułapek bądź też nacierających wrogów. To dzięki niemu pokochałem gry platformowe wszelkiego rodzaju, przez kolejne dekady chłonąc coraz to nowe ich wariacje. Franczyza miała wzloty i nieraz bardzo bolesne upadki, ale to niekwestionowany kanon gatunku. Z tego też względu szkoda, że Ubisoft zepchnął ją na boczny tor po wynalezieniu Assassin's Creed. Ale o dziwo po długim czasie odpowiedziano na prośby fanów - choć w formie, która niejednego mogłaby zaskoczyć.

Autor: Szymon Góraj

Ofensywa Ubisoftu z poprzednich miesięcy obejmowała dwa sprawdzone IP i jedno nowe, ale będące w zasadzie pewniakiem. The Crew Motorfest odświeżyło nieco serię i ogółem zostało całkiem dobrze przyjęte. Assassin's Creed Mirage z kolei zaoferowało pewnego rodzaju powrót do poprzedniej formuły z pozostawieniem wielu współczesnych aspektów, ale mimo wszystko dostaliśmy swojego rodzaju odgrzewany kotlet. No i mamy także Avatar: Frontiers of Pandora, będące mimo wszystko bezpieczną pozycją z ogranymi mechanikami otwartego świata. Początek 2024 roku jest zaś powrotem Prince of Persia, ale trudno przy nim mówić o zachowawczości. Więcej - mamy do czynienia z jednym z najodważniejszych projektów w firmie, jakie pojawiły się w przeciągu ostatniej dekady. Dobrym na to dowodem jest przedpremierowy sceptycyzm.

Prince of Persia: The Lost Crown wzbudza kontrowersje od wstępnego ogłoszenia. Główny bohater niebędący księciem i z początku nieco drażniąca stylistyka mogą przysłonić wiele zalet projektu, a nawet odrzucić od grania.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Recenzja Assassin's Creed Mirage - prawdziwy powrót do skradankowych korzeni Ubisoftu czy raczej nieudana próba?

Skłamałbym zresztą, gdybym powiedział, że nie należałem do grona osób, które krzywo patrzyły na pierwsze zapowiedzi. Sama otoczka wydawała mi się kiczowata, bohaterowie mało interesujący (co akurat się w dużej mierze sprawdziło, ale o tym więcej potem), całość jawiła się jako typowa dla Ubisoftu próba zarobienia na porzuconej marce. Dodajmy jeszcze informację, że tytułowy Książę Persji jest "zwykłym" członkiem rodziny królewskiej, a nie śmiałym i potężnym wojakiem. Wcielamy się natomiast w niejakiego Sargona - młodego członka Nieśmiertelnych, elitarnego perskiego oddziału. Na start otrzymujemy prologową misję, w której wraz z kompanami zadajemy chirurgiczny cios pewnej armii najeźdźców, kontynuującej zwycięski pochód w kierunku pałacu królowej. Jak można było przewidzieć, straszliwe wojsko nie spodziewało się wejścia grupy uderzeniowej i gdy sam Sargon rękami gracza pozbawia go dowódcy, czym prędzej pierzchnie. Ale niestety świętowanie trzeba odłożyć, jako że dochodzi do zaskakującego porwania księcia. Nieśmiertelni ruszają w pogoń i zaczyna się właściwa historia.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Wymagania sprzętowe Prince of Persia: The Lost Crown PC oraz informacje o wersjach konsolowych

Odpowiednie wkręcenie się w rozgrywkę nie było proste. Po niezgorszej pierwszej misji twórcy jakby uparli się, żeby sprawdzić moją cierpliwość. Chcąc nie chcąc musiałem przebrnąć przez szereg męczących dialogów - głównie pomiędzy Sargonem i jego kompanami. Czułem się niczym w trakcie oglądania taniego hollywoodzkiego akcyjniaka w jednym z tych momentów, gdy nie ma akcji i następuje obowiązkowa sekwencja "bratania się" towarzyszy broni. Mamy nawet komplet archetypów: pyskaty protagonista, rubaszny mięśniak, cicha zabójczyni, charyzmatyczny lider etc. - pełen zestaw. Dobrze, że same cutscenki to zazwyczaj zestaw dialogów z portretami danych postaci, jak np. w grze Hades, i można przy tym szybko przeskoczyć do sedna. 

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Tym samym powoli przechodzimy do znacznie istotniejszych części gry. Seria Prince of Persia miewała porywające wątki fabularne (szczególnie cenię sobie moje ukochane Warrior Within), ale nie ma co ściemniać - najważniejsze są akrobacje przy wtórze karkołomnych przeszkód i widowiskowe pojedynki. Dlatego jakkolwiek mogłem się irytować przewrotną fabułą, gdzie perski książę zostaje tak naprawdę postacią epizodyczną, to nie jest najważniejsze. Rozgrywka pod pewnymi względami mocno nawiązuje do klasycznych części serii, lecz głównymi czynnikami kształtującymi tę platformówkę 2.5D są elementy składające się na pełnokrwistą metroidvanię. Areną naszych zmagań jest całkiem pokaźny szereg poziomów - od majestatycznych pałacowych ogrodów, poprzez brudne lochy, aż po zimowe krajobrazy. Wszystko to połączone zostało misternym labiryntem pełnym różnorodnych wrogów czy wypełnionych pułapkami platform. Jak na gatunek przystało, choć możemy iść w dowolnym kierunku, na początku mamy dostęp do jedynie części obszarów - reszta wymaga odblokowania czy to poprzez zdobycie konkretnego przedmiotu w ekwipunku, czy dotarcie do skrótu. Uchwycono też dobrze moment, gdy zaczynamy odkrywać coraz więcej, bo właśnie wtedy zaczynają się pojawiać punkty szybkiej podróży - przeważnie tuż obok strategicznych checkpointów.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Na ogół po pierwszych paru godzinach rozgrywki mniej więcej klaruje mi się ocena danej pozycji. Owszem, zawsze dochodzą jakieś zmienne, aczkolwiek ogólny kierunek, w jakim zmierza werdykt, rzadko zmienia się w sposób znaczący. Prince of Persia: The Lost Crown dało mi trochę do wiwatu początkową fabułą na autopilocie tudzież wspominanymi postaciami. Im dalej jednak w las, tym mniej istotne były dla mnie te kwestie. Każda nowo odkryta warstwa gry - związana czy to z czystym gameplayem, czy mechaniką świata - podwyższała moją ogólną ocenę, spychając coraz mocniej uprzedzenia nagromadzone przed premierą i podczas prologu. Mało tego, w miarę progresu w wątku głównym zacząłem nawet czerpać pewną przyjemność z rozwijanej intrygi, posiadającej między innymi parę ciekawych, mocnych zwrotów akcji. Dobrym urozmaiceniem są również naturalnie wbudowane w dynamikę rozgrywki questy poboczne - poziom ich skomplikowania rośnie wprost proporcjonalnie do postępów.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Przede wszystkim jednak The Lost Crown to tytuł czerpiący garściami z dwóch światów: dorobku serii Prince of Persia oraz mechanik metroidvanii. Wykreowana pomiędzy nimi synergia to bez dwóch zdań serce i dusza gry. Zdolności Sargona już na starcie pozwalają na sporo typowych "prince'owych" akrobacji, jakie znamy, ale to doprawdy niewiele w porównaniu z potencjalnymi możliwościami choćby w okolicach połowy gry, już nie wspominając o finałowych starciach, gdzie przy konsekwentnym rozwoju w praktyce jesteśmy nieomal półbogiem. Dość prosty w swoich założeniach, niesamowicie intuicyjny system walki pozwala na wykonywanie mnóstwa wariantów ataków posiadanym orężem, a co najważniejsze - łączenie tego z szybkim przemieszczaniem się po mapie. Omijanie machin zagłady przy jednoczesnym opędzaniu się od szarżujących na lądzie i w powietrzu adwersarzy to całkiem powszechna rzecz.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Eksploracja specjalnych miejsc i pokonywanie co potężniejszych wrogów pozwala wzbogacać arsenał nowymi mocami lub narzędziami. Do odblokowania czeka między innymi efektowna hybryda łuku i czakramu, specjalne fale uderzeniowe, krąg generujący przez pewien czas uzdrawiającą energię i wiele innych wariacji. Łączy się to z nabywanymi umiejętnościami zwiększającymi naszą mobilność - podwójnym skokiem, teleportacją na krótki dystans i tak dalej. Ważną częścią ekwipunku są amulety do zbierania bądź kupowania za gromadzoną walutę i specyficzne surowce konieczne do zakupu zaawansowanych rzeczy. Potrafią wzmocnić konkretne cechy ofensywne lub defensywne, a czasem nawet dodać nowe do puli (np. odzyskiwanie cząstki punktów życia w przypadku udanego bloku). Liczba aktywnych świecidełek na naszyjniku Sargona jest ograniczona (można potem podwyższać ich limit), więc należy dobrze się zastanowić, co wesprze nas lepiej w rozgrywce. A wzmocnić je za opłatą może pewien kowal.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Tym sposobem okazuje się, że mamy możliwość tworzenia nie tyle wariantów, co wręcz całych buildów, dopasowanych do osobistych preferencji gracza. Zaskoczyło mnie, jak dobrze to wszystko zostało wkomponowane w harmonijną rozgrywkę. Co rusz jesteśmy zachęcani do używania kombinacji rodzajów ataków czy manewrów przy bardzo różnych scenariuszach. Jeżeli więc znajdziecie jakąś nietypową moc, zasadniczo możecie być w stu procentach pewni, że prędzej czy później znajdziecie świetną okazję do skorzystania z niej. Kończenie wspominanych uprzednio misji pobocznych i zbaczanie z głównego traktu, aby na przykład szukać sekretnych komnat przeważnie owocuje odnalezieniem jakiegoś przydatnego dla nas przedmiotu - czy to w formie interesującego amuletu, czy chociażby klucza do jakiegoś strategicznego miejsca. Dawno gra tego typu nie zachęciła mnie tak mocno do swobodnego zwiedzania lokacji - ot, z czystej ciekawości, by zobaczyć, co znajduje się za rogiem.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Bardzo istotnym punktem jest to, że Prince of Persia: The Lost Crown dysponuje jednym z najbardziej elastycznych poziomów trudności, jakie widziałem w grach. Wyjściowo nawet na normalnych ustawieniach potrafi dać w kość. Może przez pierwsze kilka godzin tego nie widać aż tak, ale od pewnego momentu pojawia się szereg niezwykle wymagających platform, z których część przypomina rozbudowaną wariację pułapek z klasycznych gier z lat 90., a niepowodzenie oznacza powtórkę całej sekwencji. Do tego na naszej drodze staje coraz więcej groźnych przeciwników - na czele z bossami, którzy już wcześniej mogli się nam naprzykrzyć, zaś na dalszych obszarach mamy do czynienia z dysponującymi imponującym asortymentem ataków mocarzami, a walka z nimi dzieli się na fazy niczym w souls-like'ach. Dla graczy spragnionych wyzwań to prawdziwa frajda, ale osoby wolące się po prostu się wyluzować mogą mieć tutaj problem. Na szczęście znaleziono świetną receptę i na to.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Twórcy zaimplementowali bardzo złożony, ale jednocześnie dość naturalny do przyswojenia system. Jego główna część znajduje się na poziomie ustawień. Poza domyślnymi narzędziami - od najniższego poziomu trudności po oznaczony jako Nieśmiertelny - możemy pobawić się szczegółowymi suwakami wyznaczającymi obrażenia, jakie zadają pułapki, wrogowie, pasek życia tych ostatnich i tym podobne. Dostajemy także szereg innych potencjalnych ułatwień. Przykładowo: ktoś nie może przebrnąć przez jakąś zręcznościową sekwencję? Nie ma sprawy - dzięki odpowiedniej funkcji można ją po prostu pominąć, przechodząc przez specjalny portal prowadzący na drugą stronę. Samą mapę też możemy eksplorować bez dodatkowych podpowiedzi (bardzo satysfakcjonujące, ale czasem można trochę utknąć) bądź przy ich pomocy. Tak czy inaczej, w zależności od preferencji gracza może to być jedna z najbardziej wymagających gier ostatnich lat, umiarkowanie trudne doświadczenie, a nawet spacerek, przy którym jesteśmy prawie niezniszczalni. A żebyśmy się nie pogubili w tym morzu opcji, twórcy serwują np. specjalne treningowe wyzwania, które możemy zaliczać za walutę u jednego z kolegów po fachu. Sterowanie zarówno poprzez kontroler, jak i zestaw klawiatura-mysz także nie powinno sprawić nam większego problemu nawet, gdy przybywa coraz to więcej zdolności do używania.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną, trudno w tym aspekcie mówić o rewolucji, ale na dłuższą metę nie miałem na co narzekać. Modele postaci - szczególnie samego Sargona - nie napawały mnie specjalnym optymizmem, ale z czasem to wszystko straciło na znaczeniu na rzecz pięknego art designu, wdzięcznie nawiązującego do tradycji serii i jednocześnie wplatającego kilka kreatywnych konceptów. Jeżeli ktoś nie oczekuje bajecznych obrazków na poziomie Hollow Knight czy Ori and the Blind Forest, powinien być zadowolony. Do tego co jakiś czas zaskakiwały mnie udanie wplecione orientalne motywy, przeplatane współczesnymi dźwiękami (np. w trakcie starć z bossami). Następny przykład znakomitej roboty twórców.

Prince of Persia: The Lost Crown wydawało mi się wcześniej kandydatem do kolejnej wpadki Ubisoftu. Po przejściu gry nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie umieściłbym jej w pierwszej dziesiątce najlepszych tytułów 2024 roku - i to raczej absolutne minimum, zważywszy na nadchodzących rywali.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown - nowe szaty księcia. Sprawdzamy najambitniejszą grę Ubisoft od lat [nc1]

Gdyby świeżo po obejrzeniu pierwsze zwiastuna ktoś powiedziałby mi, że Prince of Persia: The Lost Crown stanie się jednym z moich największych pozytywnych zaskoczeń ostatnich lat, raczej nie potraktowałbym tego zbyt poważnie. To znakomity tytuł, wspaniale łączący w sobie gatunkowe prawidła z korzeniami serii. Jak podkreślałem wcześniej, jako człowiek skrajnie przywiązany do klasycznego wizerunku franczyzy na początku sarkałem czy to na stylistykę, czy męczących bohaterów i ślamazarną fabułę. Jednak fenomenalny design świata i wprost wybitne sterowanie, nierozerwalnie łączące szybką eksplorację ze zróżnicowaną walką oraz masa wspaniale wprowadzonych niuansów po prostu mnie uciszyły. Dlatego naprawdę zalecam podejść do gry bez uprzedzeń i dać jej szansę. Miło, że Ubisoft postanowiło zrobić odskocznię od taśmówek, nawiązując tym side-scrollerem do tradycji dawnych Prince'ów czy Raymanów. Dlatego gorąco liczę na sukces The Lost Crown, bo byłby on świetnym argumentem za stworzeniem czegoś podobnego w przyszłości. Koszt egzemplarza przeważnie oscyluje w okolicach 200 zł, co w tym przypadku uważam za wyjątkowo uczciwą cenę.

Prince of Persia: The Lost Crown (PC)
Cena: 199 zł zł

Prince of Persia: The Lost Crown (PC)
  • Świetny system walki
  • Platformowe elementy
  • Satysfakcjonująca eksploracja
  • Design świata
  • Pojedynki z bossami
  • Wzorowe podejście do kwestii poziomu trudności
  • Ładna grafika
  • Muzyka
  • Daleki od ideału prolog
  • Fabuła jako tako rozkręca się dopiero z czasem
  • Większość postaci jest nieciekawa

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 37

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.