Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Mass Effect 3 - Ostateczna bitwa o Ziemię ze Żniwiarzami

Sebastian Oktaba | 15-03-2012 21:53 |

Go, go, go Shepard!

Przystępując do walki o Ziemię musimy najpierw zdecydować czy wybieramy styl rozgrywki skupiony na akcji, elementach cRPG lub fabule, chociaż tak naprawdę o niczym to definitywnie nie przesądza - można później zmieniać te ustawienia w menu. Osobiście wybrałem „tradycyjną przygodę Mass Effect” i komandora Sheparda w jego najbardziej rozpoznawalnej formie - ogolonego na krótko twardziela o lodowatym spojrzeniu. Bardziej kreatywne osoby pałające potrzebą indywidualizacji swojego alter ego mogą skorzystać z dołączonego edytora, aby samodzielnie ustalić rysy twarzy przyszłego zbawcy Ludzkości. Modelować można między innymi kształt policzków, uszu, podbródka oraz łuków brwiowych, a także zmienić kolor oczu, włosów czy skóry. Ponownie rasa protegowanego zostaje nam odgórnie narzucona, więc skazani jesteśmy na kierowanie człowiekiem, co chyba nikogo nie powinno dziwić. Poza tym, trzeba jeszcze zdecydować o płci bohatera (Shepard była kobietą!?) i profilu psychologicznym, ale obydwa czynniki w marginalnym stopniu wpływają na faktyczną rozgrywkę.

Tworzenie całkowicie nowego bohatera stanowi oczywiście tylko jedną z ewentualności, bowiem najbardziej wskazane byłoby skorzystanie z opcji zaimportowania postaci - dlatego właśnie warto odszukać zapisane stany gry z poprzedniej części kosmicznej trylogii. Pobieżna znajomość historii Shperada jest wskazana, ale osoby kompletnie nieobeznane w temacie nie powinny się zniechęcać, ponieważ kampania została sprytnie pomyślana i nawet pozbawieni przywileju kontynuowania zabawy dawnym znajomym, żadnego głębszego dyskomfortu nie odczujemy. Jeśli natomiast zdecydujemy o wzięciu na tapetę ukształtowanego wcześniej komandora Sheparda, wówczas w trakcie rozgrywki odczujemy konsekwencje niektórych decyzji podjętych w Mass Effect 2. Zabieg jak najbardziej godny pochwały, wszak „trójka” jest w prostej linii ciągiem dalszym wydarzeń z poprzedników, zwieńczającym nasze heroiczne poczynania.

Profesji znajdziemy sześć, czyli dokładnie tyle samo, ile gościło w drugiej odsłonie Mass Effect - żadnej rewolucji nie przeprowadzono. Żołnierz jest specjalistą od walki perfekcyjnie obeznanym z bronią dystansową i dysponującym takimi umiejętnościami jak: skok adrenaliny, amunicja zapalająca czy granat odłamkowy. Jeżeli zamierzamy położyć główny nacisk na bezpośrednią wymianę ognia, będzie najlepszym z możliwych wyborów. Z kolei szpiedzy opanowali zdolność kamuflażu, dzięki czemu mogą pozostawać niewidzialni dla przeciwników, swobodnie okrążając ich pozycje i dokonując czystek. Granat przylepny, spalanie albo sabotaż połączony ze spowolnieniem czasu oraz karabinami snajperskimi, tworzą zabójczą mieszankę. Szturmowiec jak nazwa wskazuje dąży do kontaktu z wrogiem, aby przeprowadzić frontalny atak tudzież wykorzystać moce biotyczne - zwłaszcza efektowną szarżę, ale posiada też „boostery” dla broni.

Naprawdę ciekawą profesją jest inżynier, czyli specjalista od technologii i rozbrajania adwersarzy, niezastąpiony przy wypłaszaniu zwierzyny z kryjówki. Dezaktywowanie systemów obronnych oraz wysyłanie sond bojowych, to dość zachowawczy, ale jednocześnie skuteczny sposób na rozwiązanie doraźnych problemów. Adepci posługują się natomiast wyłączanie mocami biotycznymi, które pozwalają im pacyfikować natrętów bez potrzeby używania broni palnej, więc doskonale wypadają w roli wsparcia dla Żołnierza bądź Szturmowca. Zawieszenie ofiary w powietrzu, rzut o ścianę czy fala uderzeniowa zawsze są mile widziane w trakcie rozróby. Ostatnią klasą postaci jest Strażnik - swoiste połączenie Inżyniera i Adepta, co pozwala mu korzystać ze zdolności biotycznych, technologicznych oraz kilku własnych. Generalnie widać, że BioWare postawiło na ewolucję dobrze znanych rozwiązań, więc gracze obeznani z ME powinni natychmiast chwycić wiatr w żagle.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 22

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.