Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Risen 3: Władcy Tytanów. Recenzja cRPG dla koneserów gatunku

Sebastian Oktaba | 20-08-2014 10:43 |

Walka to wyzwanie nawet dla wyjadaczy

Przemierzając tropikalne wyspy natrafimy na liczne niebezpieczeństwa, których pokonanie będzie stanowiło poważne wyzwanie nawet dla doświadczonych graczy - walka okazuje się naprawdę trudna i wymagająca. Trzeba dokładnie wyczuć przeciwnika, zręcznie blokować i szybko kontratakować, inaczej zostaniemy poturbowani przez zwykłego szczura, gdyż najmniejszy błąd owocuje bolesnymi konsekwencjami. Sterowanie jest odrobinę drewniane, uniki z przewrotem niezgrabne, prędkość wprowadzania ciosów zaskakująco powolna, natomiast konfrontacje z większą ilością oponentów chaotyczne. Czyli powtórka z rozgrywki? Muszę uczciwie przyznać, że Risen 3: Władcy Tytanów potrafi cholernie zirytować, szpetnie bluzgałem w trakcie niejednego pojedynku, ale satysfakcja wypływająca razem z krwią każdego ubitego maszkarona skutecznie zatrzymuje przed monitorem. Mechanika ulega poprawie dopiero po nauczeniu się kilku umiejętności nadających rozwałce dynamiki, niemniej jestem przekonany, iż przygodożerców nie będących fanami Risen/Gothic dopadnie zniechęcenie zanim odkryją wszystkie niuanse walki.

Oręż występuje w trzech odmianach, których używamy praktycznie jednocześnie, uzupełniając podstawowe techniki czynienia krzywdy bliźniemu dodatkowymi niespodziankami. W prawicy dzierżymy miecz, rapier, szablę, toporek lub muszkiet, lewa obsługuje pistolety, sztylety, kusze i pozostałe rodzaje broni miotanych, a kamienie runiczne, zaklęcia oraz przedmioty aktywujemy z paska. Techniki skradania są zaimplementowane bardzo niedbale tzn.: lepiej oszczędzić sobie nerwów, bo Risen 3: Władcy Tytanów dzieli od Assassin's Creed istna przepaść. Zdolność omijania adwersarzy trzeba najpierw wykupić, aby przynajmniej udawać złodziejaszka - żadnego wspinania po gzymsach, chowania w sianku tudzież wskaźników detekcji nie uświadczymy. Jeśli naszego bohatera ktoś przyłapie na kradzieży, zaczyna się regularna jatka i wygrywają argumenty siłowe. Otwieranie zamków też zrealizowano dość dziwacznie - trzeba posiadać odpowiedniego skilla coby w ogóle przystąpić do mini-gry z zapadkami, ale wówczas łamanie zabezpieczeń to czysta formalność. Proste zamki ulegają jednemu niedbałemu przesunięciu wytrychem.

Ważnym elementem kampanii są komputerowi towarzysze, zapewniający wsparcie w trakcie mordobić, komplet zadań pobocznych z rozbudowanymi dialogami oraz praktyczne życiowe porady. Początkowe etapy przygody byłyby znacznie trudniejsze, gdyby nie szaman VooDoo w osobie Kostucha, którego zaklęcia lecznicze są nieocenioną pomocą. Facet nieźle spisuje się również podczas walki, aczkolwiek z czasem znajdą się jeszcze lepsi zawodnicy m.in.: duch inkwizytora Mendozy oraz łowca demonów Edward, chociaż to zaledwie forpoczta ponad dziesięcioosobowej ekipy. Prawdziwą gwiazdą jest wygadany gnom Jaffar, stary znajomy z Risen 2: Mroczne Wody, który do perfekcji opanował sztukę mieszania przekleństw ze słowami nieznanego pochodzenia. Jednocześnie możemy podróżować w dwuosobowym składzie, a reszta pomagierów wtedy grzecznie czeka na łajbie. Niestety, sztuczna inteligencja kamratów pozostawia sporo do życzenia - potrafią się zgubić podczas wycieczki, biernie przyglądać jak Bezimienny obrywa albo zablokować cielskiem wąskie przejście. Poza tym, żadnego wpływu na wyposażenie czy funkcjonowanie sprzymierzeńców wzorem Dragon Age: Początek nie mamy.

Repertuar przeciwników nie przeszedł gruntownej metamorfozy, więc ponownie spotkamy na swojej drodze gigantyczne skorupiaki, szczury, zębacze, lewiatany, szkielety, ghule, pająki, ścierwojady oraz utopce. Nowością na liście są wszelkiej maści pomioty cienia i generałowie nieumarłej armii, którzy wyglądają naprawdę sugestywnie w porównaniu do mocno zezwierzęconej pozostałej części menażerii. Potwory łączy wyjątkowa zajadłość - niezależnie czy walczymy ze zwykłym szczurem czy golemem, każdy wykonuje błyskawiczne zwody i kontrataki. Czasami wygląda to śmiesznie niczym w chińskich filmach karate, zwłaszcza gdy oponent wyczuwa nasze intencje automatycznie odskakując na kilka metrów (sunąc po gruncie). Animacje wzbudzają lekki uśmieszek politowania, bo kiedy przyjmiemy uderzenie musimy zobaczyć całą sekwencję, bez możliwości zrobienia czegokolwiek w międzyczasie np.: zablokowania jednego ciosu. Kamera też niedokrojenie potrafi oszaleć zmieniając kąty patrzenia szybciej niż kobieta decyzje zakupowe, co dotyczy zwłaszcza pomieszczeń zamkniętych lub zróżnicowanych architektonicznie. Ech... Ogólna archaiczność Risen 3: Władcy Tytanów wychodzi zewsząd. Czyżby z jakiegoś powodu Pirahna Bytes panicznie obawiała się zmian?

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 26

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.