Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Max Payne 3 - Strzelanina na maksa w rytmie Bullet Time

Sebastian Oktaba | 09-06-2012 12:00 |

Max Payne? Chuck Norris?

Sylwetka Maxa Payne'a została nakreślona bardzo wyraźnie, co uczyniło z niego bohatera bardziej ludzkiego, niż większość kreacji przedstawianych w kinowych produkcjach - Rockstar trafiło w dziesiątkę udowadniając, że tytuł nieprzypadkowo trafił w ich zręczne rączki. Chłopaki z Remedy na czele z Samem Lake'm również powinni być zadowoleni z efektów, nawet jeśli z żalem oddawali prawa do ukochanej marki. Jak zatem wygląda nowy-stary Max? Facet nie stroni od alkoholu, miewa stany bliskie depresji, jest zgorzkniały, zmęczony i jednocześnie uparty, lubi się także poużalać nad sobą. Czasami dosłownie błaga o zabłąkaną kulę, która skróciłaby jego pozbawioną głębszego sensu egzystencję, ale umrzeć na marskość wątroby lub zawał serca jakoś nie potrafi... Generalnie, mamy do czynienia z postacią tragiczną - widać to szczególnie jasno, kiedy dogłębnie poznamy fabułę gry. Payne to nie rycerz na białym koniu, tylko zwykły człowiek z licznymi problemami.

Pierwsze screeny z Max Payne 3 ukazywały protegowanego, jako łysego brodacza w okularach przeciwsłonecznych, który aparycją przypominał otyłego Chucka Norrisa. Wywołało to lawinę niezadowolenia - kto śmiał sprofanować idealny wizerunek upadłego gliniarza? Gdzie podziała się koszula z krawatem, płaszcz i zaczesane do tyłu włosy? W trakcie rozgrywki kierujemy jednak kilkoma wcieleniami Maxa, a wśród nich znajdziemy zarówno dawne, jak i obecne, więc wszyscy powinni być względnie zadowoleni. Grywalne migawki z przeszłości przeplatają się z czasem rzeczywistym, wzajemnie uzupełniając i budując historię, która w gruncie rzeczy zaczyna się niedługo po wydarzeniach z The Fall of Max Payne. Powody przeniesienia akcji do Brazylii zostały sensownie wytłumaczone, zaś kilka nieznanych faktów z życia byłego detektywa NYPD dodaje smaczku całości.

W poprzednich odsłonach serii zamiast przerywników filmowych wykorzystano komiks, świetnie zresztą narysowany, niemniej „trójka” odchodzi od genialnego w swojej prostocie pomysłu. Taki zabieg można uznać za ryzykowny, wszak klimatyczne wstawki były wisienką na torcie oryginału, której zwykłe cut-scenki nie zastąpią... Teoretycznie, bowiem Rockstar po Grand Theft Auto IV, gdzie filmiki były klasą samą w sobie, podeszło do sprawy bez kompleksów. Przerywniki wykonano trochę w stylu Guya Ritchie'ego, więc gangstersko-kryminalną nutę można wyczuć z kilometra, co podkreślają szybkie cięcia, stop-klatki i kluczowe słowa wyświetlane na ekranie. Osobiście muszę przyznać, że cut-scenki oglądałem z nieskrywaną przyjemnością (przerwać ich nie sposób ;]), aczkolwiek czasami bywały naprawdę bardzo długie i zaczynałem się zastanawiać, czy przypadkiem nie więcej tutaj oglądania, niż faktycznego grania. Dialogi również stoją na najwyższym poziomie, ale wkurza brak tłumaczenia portugalskich kwestii, jakich z uwagi na umiejscowienie akcji pojawia się sporo.

Twórcy starali się wprowadzić do serii elementy detektywistyczne, mające rzekomo wzbogacić warstwę merytoryczną, zatem chętni mogą szukać śladów i dowodów rzucających więcej światła na sprawę. Niczemu to zasadniczo nie służy, dlatego spokojnie można olać buszowanie po okolicy i skupić na mordowaniu adwersarzy. Natomiast jeśli już mamy ochotę przeczesać teren piksel po pikselu, to warto pozbierać części złotych giwer - mocniejszych odpowiedników standardowego wyposażenia, które na stałe wzbogaci nasz inwentarz. Ostrzał prowadzić można z jednej bądź dwóch jednoręcznych pukawek naraz (pistolety, UZI) tudzież wykorzystać mocniejsze argumenty (strzelby, karabiny automatyczne itp.), ale zabrakło materiałów wybuchowych np.: granatów. Niektóre pukawki miały natomiast dziwną przypadłość do znikania po checkpointach, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Sztuczna inteligencja przeciwników jakoś specjalnie nie imponuje, jednak gra raczej do łatwych nie należy i nawet na „easy” trzeba wykazać się odrobiną refleksu oraz nienaganną celnością.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 19

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.