Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej?

Ewelina Stój | 12-12-2020 21:00 |

Cyberpunk 2077 - Bohaterowie, romanse, kreator postaci

Bohaterowie. W grze przewija się naprawdę wielu bohaterów i z ulgą muszę przyznać, że 80% z nich to postacie nakreślone szalenie dobrze. Są "jakieś", zapadają w pamięć i od razu czujemy do nich sympatię, niechęć albo nieufność. Nie da się przejść wokół nich obojętnie. CD Projekt RED nie ma przy tym problemów z zabijaniem enpeców, co moim zdaniem jest dobrym posunięciem i dodatkowo urealnia świat. W tych osiemdziesięciu procentach bardzo dobrze nakreślonych bohaterów, mamy jeszcze grono jakichś trzydziestu procent, które zdołają pozostać w mojej pamięci na dłużej, choć to wciąż nie ta liga co chociażby enpece w trylogii Mass Effect. A może to dlatego, że nasi cyberpunkowi przyjaciele spędzają z nami mniej czasu, niż czynili to kosmiczni kompani? W każdym razie Redom należą się owacje na stojąco za takie postaci jak Jackie Welles (może nie wygląda, ale to niezwykle ciepła, marzycielska postać, którą chciałoby się poznać w realnym świecie, iść z nią na piwo czy wyjawić najgłębsze sekrety) czy Victor Vector (będący takim naszym "tatuśkiem", dbającym o nasze wszczepy). Ciekawe czy CDPR zdawało sobie sprawę, że takie samo imię i nazwisko nosił w polskiej wersji językowej bohater animacji Minionki?...

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]
Przyjaciół V naprawdę da się lubić. 

Recenzja Watch Dogs: Legion - koniec z czekaniem na nowe Deus Ex

Godny wspomnienia jest też dystyngowany Goro Takemura (ochroniarz korporacyjnego rodu Arasaka), że aż żal, iż nie jest postacią "romansowalną". No, przynajmniej mi żal. Ale czapki z głów i pokłony zarezerwowane są przede wszystkim dla Johny'ego Silverhanda, któremu twarzy i głosu użyczył sam Keanu Reeves. Przyznam, że w zalewie przedpremierowego marketingu, nawet w małym stopniu nie przypuszczałam, że twórcom uda się stworzyć postać tak nietuzinkową i wcale bym się nie zdziwiła (i nie obraziła), gdyby Cyberpunk 2 (aka Cyberpunk 2020) skupiał się wyłącznie na postaci owego rockmana (Redzi, jeśli to czytacie, mrugnijcie dwa razy lewym okiem ;)). Myślę, że magia Silverhanda tkwi jednak nie tylko w nietuzinkowej, cynicznej i przechodzącej wewnętrzne przemiany osobowości, ale także w jego głosie... Polskim głosie! Wybacz Keanu, ale to, co zrobił w polskim dubbingu Michał Żebrowski aż prosi się o jakiegoś dubbingowego Oscara. To głównie dla tego głosu, dla tej maniery, tonu i dla tego charakterystycznego "kuuur*a", postanowiłam przejść całą grę w polskiej wersji językowej. 

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Relacje i romanse. Relacje między bohaterami w Cyberpunku 2077 to kolejna rzecz, która "robi" tę grę, choć może nie do końca, ale po kolei. Jedną z mocy napędowych fabuły są mianowicie wydarzenia i rozmowy, dzięki którym zbliżamy się do enpeców, i podczas których poznajemy ich wrażliwość czy oddanie. Na prowadzenie wysuwa się wspomniany już Jackie oraz Johnny, przy czym to "sprzężenie" głównego bohatera z Johnnym jest w zasadzie główną składową osi fabularnej, dlatego też miło mi zauważyć, że zbudowano je wyśmienicie. Niestety fani growych romansów będą trochę rozczarowani. Postaci, z którymi możemy nawiązać głębsze relacje jest jak się wydaje cztery (tak, LGBTQWERTY także występuje i jest naturalnym tłem fabularnym tego świata cyberprzyszłości), ale nie są to specjalnie angażujące opcje. To znaczy nie są to też jakieś przesadnie płaskie relacje, bo i potencjalni partnerzy są interesujący, ale osobiście nie pogardziłabym, gdyby twórcy skupili się nad tym aspektem nieco bardziej. Na przeżycia spod znaku trójkąta Geralt-Yennefer-Triss nie ma co liczyć. Ach, miałam zostawić Białego Wilka w spokoju. Pardon. Wracając do romansów w CP77 - jeśli czujemy się nienasyceni, zawsze możemy iść na przydrożne "lalki" (zaskakująco udany eufemizm na panie i panów lekkich obyczajów). No i jest jeszcze przynajmniej jedna, ukryta opcja na tzw. "one night standing" z pewną postacią z głównej linii fabularnej, ale nie będę więcej spoilować. 

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]Ów pan to jedna z opcji romansowych. Taki cyberpunkowy George Michael trochę.

Główny bohater i kreator postaci. Niestety... O ile postaci poboczne są w grze fenomenalne, o tyle tytułowy Cyberpunk o pseudonimie V (czyt. wi), nie urzekł mnie wcale, a wcale. Grałam co prawda żeńską wersją, ale nie sądzę, aby męski V coś w tej materii zmienił. Owszem, postać przedstawiona jest jako ambitna, mająca zasady, a fakt że możemy zacząć zabawę wybierając jedno z pochodzeń V sprawia, że jego / jej osobowość jest w każdym z tych przypadków nieco inna. Względem bohatera zmienia się wówczas podejście zamieszkujących świat Cyberpunka postaci. Niemniej nie mogę pozbyć się wrażenia, że V jest bezpłciowy. I choć kreator postaci pozwala na wybór... ekhem - dużych jaj, to ostatecznie, waleczny V, choćby rozgramiał setki mechów i opancerzonych wrogów, to osobowość ma dość niejaką. W konkursie na popkulturowego, głównego bohatera roku zdecydowanie by nie wygrał. A szkoda, bo kreator postaci zapowiadał coś więcej. Nawet od samej tylko strony graficznej. Kiedy bowiem "budowałam" postać V, wydawała się ona zniewalająco piękna. Edytor pozwala na wybór wielu fryzur, na makijaż, blizny, kształt oczu czy szczęki. Kiedy jednak pierwsza cutscenka przeniosła mnie do miejsca, gdzie V patrzy w lustro, mym oczom ukazał się jeden wielki... paszkwil. Sorry V, takie są fakty. Nie wiem więc do końca, czy kreator był dobrym pomysłem, czy nie lepiej było zostawić opcję kobieta / mężczyzna jak choćby w grze Prey - dopracować dobrze obie postaci, aby dały się lubić, i tyle. Takie mam dziwne wrażenie, że w siedzibie CDPR ktoś krzyknął: "Zróbmy edytor postaci, bo dziś to takie trendy!". Jakby miało być inaczej, skoro do gry zaprzęgnięto samego Thomasa "Neo" Andersona?

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]W edytorze V była piękna. Przysięgam.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 242

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.