Star Citizen - wszystkie dodatki kosztują 100 000 złotych
Sagi o kosmicznych przygodach, serwowanych graczom przez Chrisa Robertsa odcinek kolejny. Dawno, dawno temu, na Kickstarterze udało się zebrać nieco ponad 2 miliony dolarów na realizację marzeń o podboju wirtualnego kosmosu. Dziś suma składek powoli zbliża się do 200 milionów dolarów, a populacja gwiezdnych obywateli przekroczyła już 2 miliony. Przedsięwzięcie autora Wing Commandera zdaje się jednak nie mieć absolutnie żadnych barier, jeśli chodzi o niezbędne do jego ukończenia fundusze. Podczas gdy fundatorzy sagi Star Citizen grają w wersję alpha gry, my możemy skupić się na obserwowaniu kolejnych odsłon opowieści o finansowaniu największego, wirtualnego imperium kosmicznego jakie kiedykolwiek powstało (właściwie: mozolnie rozwija się od 2012 roku, w kolejnych edycjach alpha).
Wyścig o podbój kosmosu trwa. Choć koszty produkcji i marketingu Star Citizena wciąż są niższe od kwot, jakie wydano na Modern Warfare 2 i GTA V, to już wkrótce produkt Chrisa Robertsa może zyskać niechlubny tytuł najdroższej gry wszech czasów.
M2 Hercules - wojskowy transportowiec w Star Citizenie. Cena: 590 dolarów
Prawie 200 milionów dolarów to kwota, z jaka można by nakręcić hollywoodzki hit lub dwa razy Wiedźmina 3. Dla lepszego porównania – opracowanie Elite: Dangerous kosztowało około 8 milionów funtów, jeszcze mniejszy był budżet No Man’s Sky. W zeszłym roku dowiedzieliśmy się, że rozrastające się imperium Chrisa Robertsa skłoniło twórców gry do sprzedaży działek w kosmosie (po 50 dolarów za 4 metry kwadratowe wirtualnej przestrzeni), dziś wiemy że to wciąż było za mało. Cloud Imperium Games oferuje właśnie swoim najbardziej zamożnym graczom, którzy wpłacili po 1000 i więcej dolarów The Legatus Pack – ambasadorski pakiet wyceniony na 27 000 dolarów. To prawie 100 000 zł, czyli równowartość samochodu średniej klasy.
Twórcy Star Citizen wybierają Vulkan i chcą porzucić DirectX
A2 Hercules - lepiej wyposażona wersja modelu M2. Cena: 860 dolarów
Co można zdobyć od tego imperium gier bujającego w chmurach za taką kwotę (przy założeniu, że wcześniej już wydaliśmy parę tysięcy złotych)? Całą flotę najbardziej wypasionych kosmicznych pojazdów, złożoną ze 117 zabójczo wyglądających maszyn oraz zestaw 163 dodatkowych komponentów i skórek. Drogo? Wcale nie, jeśli weźmiemy pod uwagę ceny poszczególnych maszyn, dostępnych w sklepiku Robert Space Industries (od kilkudziesięciu do kilkuset dolarów; przykładowo za wojskowy transportowiec M2 Hercules trzeba zapłacić 590 dolarów, lepiej wyposażony A2 Hercules kosztuje 860 dolarów). Mowa oczywiście o prawdziwych dolarach, nie wirtualnej walucie gry. Wygląda na to, że Star Citizen ma kosztownych speców od CGI. Dodajmy do tego wszystkiego fakt, iż nie wszystkie wirtualne statki kosmiczne są dostępne w wolnej sprzedaży. Nikt nie mówił, że kosmiczne imperia są tanie, szczególnie te, które ktoś za nas wymyślił i opracował. Za to autorom Star Citizena gratulujemy znakomitego pomysłu na drenowanie portfeli zamożnych graczy. W tym tempie całkiem szybko zbiorą oni odpowiednie fundusze, by otworzyć filię studia Cloud Imperium Games na Księżycu lub na Marsie.