Zestaw Razer StarCraft II - Gadżety prawdziwego Marines
- SPIS TREŚCI -
Razer Banshee
Czas na ostatni element zestawu Razera dedykowanego fanom StarCraft II: Wings of Liberty., którym są potężne słuchawki Banshee. Podobnie jak Spectre i Marauder, także Banshee jest Terrańską jednostką - czymś w rodzaju skrzyżowania śmigłowca z małym bombowcem. Słuchawki już przy wstępnych oględzinach wywierają bardzo korzystne wrażenie. Ten sprzęt nie może zawieść - pomyślałem od razu. I rzeczywiście, Banshee nie tylko wyglądają atrakcyjnie, ale również grają co najmniej przyzwoicie. Z ciekawszych informacji warto podać, że urządzenie podłączane jest przez port USB - wtykom 3,5 mm dziękujemy. Jakie niesie to korzyści bądź straty, zaraz się dowiecie. Tymczasem poniżej szczegółowa specyfikacja techniczna:
- Pasmo przenoszenia: 20–20 000 Hz
- Impedancja: 32 Ω przy 1 kHz
- Czułość (@1 kHz, 1 V/Pa): > 102 dB przy 1 kHz
- System podświetlenia APM-Lighting System
- Maksymalna moc wejściowa: 200 mW
- Membrany głośnikowe: 50 mm z magnesami neodymowymi
- Wymiary: 183mm (D) × 90mm (S) × 200mm (W)
- Przewód USB o długości 213 cm
- Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100–10 000 Hz
- Czułość mikrofonu: –42 dB ±2 dB przy 1 kHz, 1 V/Pa
- Stosunek sygnału do szumu mikrofonu: > 58 dB
- Zbieranie sygnału: jednokierunkowe
Patrząc od strony technicznej, Razer Banshee prezentują wysoki poziom, ale z weryfikowaniem ostatecznych wyroków lepiej zaczekać do testów odsłuchowych. Sprzęt zapakowano w solidne pudełko, wykonane podobnie jak reszta, więc nad tym elementem nie warto się nad przesadnie rozwodzić.
Razer Banshee pomimo swoich gabarytów mają akceptowalną wagę, czego początkowo najbardziej się obawiałem. Wyglądają bardzo masywnie i sądziłem, że z komfortem użytkowania na dłuższą metę może być nie najlepiej. Na szczęście okazały się wygodne i nie męczące uszu czy karku, choć zapewne nie każdemu podpasują. Osobiście do jakości wykonania nie mogę mieć najmniejszych zastrzeżeń.
Konstrukcja Banshee jest zwarta oraz dość sztywna, ale dzięki temu słuchawki pewnie leżą na głowie i szczelnie zakrywają małżowiny. Ogromne nauszniki z logo StarCraft II i pozostałymi podświetlonymi punktami wkomponowano w szeroki „pałąk” wyściełany miękkim materiałem z gąbką po wewnętrznej stronie. Podobny zabieg wykonano w przypadku nauszników z 50 mm magnesami neodymowymi. I właśnie dlatego pomimo swoich rozmiarów, Razer Banshee są równie wygodne jak Carcharias Gaming Headset. Regulacja kąta nachylenia nauszników jest niestety ograniczona, ale plastik pokrywający metalowy szkielet okazuje się stosunkowo elastyczny.
Na lewym i prawym tylnym boku nauszników, umieszczono przyciski do regulacji głośności i wyciszania słuchawek oraz mikrofonu. Wyglądają może efektownie, aczkolwiek nie są zbyt praktyczne. Niewielki ich rozmiar sprawia, że podczas gry, gdy jesteśmy rozkojarzeni, tracimy cenne sekundy na macanie w poszukiwaniu właściwego klawisza. Mechanizm ich działania przypomina te, jakie posiadają telefony komórkowe. Jednak klasyczny potencjometr na kablu wciąż wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Cóż, wszystko w imię stylizacji, prawda?
Razer Banshee posiadają w lewym nauszniku odłączany mikrofon – jeśli nie jest używany, można go wyjąć i schować do pudełka. Puste miejsce wypełnia gumowa zaślepka, zdradzająca chęć niespodziewanego wypadania, więc prędzej czy później się gdzieś zawieruszy. Czy mikrofon z czasem również zacznie się sam wypinać, tego już stwierdzić nie mogę. Natomiast jakość dźwięku z niego płynąca jest absolutnie bez zarzutu - niezależnie czy rozmawiamy w trakcie grania, czy korzystamy ze Skype. Żadnych uciążliwych zakłóceń lub szumów nie odnotowałem.
Słuchawki podłączane przez port USB mają tę zasadniczą wadę, że wykorzystamy je tylko w urządzeniach obsługujących taki interfejs - czyli głównie pecetach. W Banshee podświetlenie jest wyjątkowo intensywne, więc sprzęt może z powodzeniem służyć jako oryginalna latarka. O funkcji APM jeszcze będę pisał, dlatego przejdę dalej - czego Banshee zabrakło? Ano w tej klasie cenowej można zażyczyć sobie symulacji dźwięku przestrzennego (powiedzmy 7.1), które oferuje konkurencja. Poza tym, ciężko się do czegoś przyczepić. Największą zaletą Banshee jest bowiem czysty i selektywny (kinowy) dźwięk w grach. Sprzęt ewidentnie nie został stworzony z myślą o audiofilach - dominuje tutaj wyraźny bas oraz chłodny środek i góra. Dołączone oprogramowanie z equalizerem pozwala nieco poprawić stan rzeczy, jeśli uprzemy się żeby słuchać na Banshee muzyki, ale powalającego brzmienia raczej nie uzyskamy. Zresztą, sprzęt powstał do grania i jako taki spełnia swoje zadanie znakomicie. Banshee za Carcharias Gaming Headset bym nie wymienił.
Powiązane publikacje

Test klawiatury mechanicznej be quiet! Light Mount - Bardzo cichy gamingowy model z efektownym podświetleniem
11
Test klawiatury mechanicznej be quiet! Dark Mount - Cicha jak membrana, modułowa i niezwykle bogato wyposażona
43
Jaka myszka do grania? Jaka klawiatura mechaniczna? Poradnik zakupowy i polecany sprzęt dla graczy na kwiecień 2025
81
Test klawiatury mechanicznej Genesis Thor 660 G2 - Niewielka, bezprzewodowa i doprawiona przełącznikami Gateron
28