Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec

Huawei Mate 20 - Aparat i kamera

Interfejs aparatu pozostał praktycznie niezmieniony względem P20 Pro. Oznacza to, że zamiast wysuwanych paneli z wyborem trybów i ustawieniami mamy teraz możliwość przełączania się między tymi pierwszymi za pomocą gestu przesunięcia palcem po ekranie. Rozwiązanie modne, nowoczesne i niestety nieco irytujące, bo niekiedy żeby dostać się do potrzebnego akurat trybu trzeba się przez kilka ekranów "przeklikać", a ponadto czasem zdarzają się sytuacje, kiedy do zmiany między nimi dochodzi zupełnie niechcący. To ostatnie na całe szczęście zdarza się rzadziej niż np. w nowej aplikacji Samsunga, niemniej także tutaj problem ten występuje.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [15]

Poza tą przypadłością tutejszy interfejs aparatu spisuje się jednak nie najgorzej. Jest czytelny, poszczególne elementy funkcje rozmieszczone są logicznie (w większości - nadal nie rozumiem czemu HDR zostało wyróżnione jako osobny tryb), a w trybie automatycznym nie ma niepotrzebnych "rozpraszaczy", które mogłyby być przytłaczające dla początkujących. Duży plus za pokaźną liczbę wyspecjalizowanych trybów, takich jak np. malowanie światłem czy portret. Oprócz tego pochwalić muszę przejrzysty i wygodny w obsłudze tryb profesjonalny, aczkolwiek w jego wypadku do pełni szczęścia zabrakło mi podglądu histogramu i funkcji focus peaking. Zamiast tego dostajemy jednak poziomicę i możliwość zapisu plików RAW, więc w gruncie rzeczy i tak pozostaje on w pełni użyteczny.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [10]

Huawei Mate 20 posiada potrójny aparat podobny do tego, który znamy z Mate 20 Pro, ale jednak z kilkoma istotnymi różnicami. Te widać już w przypadku głównego modułu szerokokątnego, który zamiast gigantycznego sensora o rozdzielczości 40 MP i rozmiarze 1/1,7” ma „jedynie” 12 MP i 1/2,3”. Parametry obiektywu są takie same, czyli dostajemy ogniskową odpowiadającą 27 mm dla pełnej klatki i przysłonę f/1.8. Jeśli ktoś obawia się, że na zastosowaniu aparatu o mniejszej matrycy cierpi jakość zdjęć, to ma rację, ale tylko częściowo. Za dnia, jeśli trzymamy się trybu automatycznego, fotki wykonane z pomocą Mate 20 wyglądają równie dobrze co w wypadku jego droższego brata. Zdjęcia są ostre, pełne szczegółów i w większości przypadków mają przyjemną choć nieco chłodną kolorystykę. Dopiero na zbliżeniach wyraźnie daje się we znaki bardzo agresywna obróbka stosowana przez producenta na etapie konwersji do JPG. W szczególności drażnić może ostre wyostrzanie. Osoby którym to przeszkadza zawsze mogą skorzystać z zapisu w formacie RAW, a następnie zdjęcia samodzielnie wywołać, aczkolwiek bardzo duża winieta i wyraźny spadek ostrości przy krawędziach kadru mogą do takich zabaw mocno zniechęcić. Jestem gotów stwierdzić, że pod tym względem Mate 20 wypadł nieco gorzej od wersji Pro, jednak bardzo możliwe, że jest to nie tyle kwestia modelu co konkretnego egzemplarza.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc5] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc6]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc7] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc8]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc9] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc10]

Sample RAW (ACDSee Photo Studio 2019, bez korekty):

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc11] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc12]

Intuicja podpowiada, że po zmroku różnice względem wyposażonego w większy sensor Mate 20 Pro powinny być bardziej widoczne i faktycznie tak jest - utrata detali związana z redukcją szumów o wiele mocniej daje się we znaki. Nie oznacza to jednak, że Mate 20 sobie w takich warunkach nie radzi. Wręcz przeciwnie - smartfon w dalszym ciągu robi ładne, ostre zdjęcia z dużą ilością detali i niezłym odwzorowaniem kolorów, natomiast jeśli chodzi o zakres użytecznego ISO, to bez większych wyrzutów sumienia można sięgać do wartości rzędu ISO 1000, a przy dobrze oświetlonym obiekcie nawet ISO 3200 nie prezentuje się dramatycznie. Do tego dostajemy tryb nocny, który pozwala uzyskać czterosekundową ekspozycję z ręki i uratować wiele zdjęć, które w innych okolicznościach nadawałyby się do kosza. Efekty uzyskane z jego pomocą nie są idealne, a w przypadku robienia serii zdjęć każde kolejne może się dramatycznie różnić od poprzedniego, jednak sama funkcja z pewnością jest wartościową alternatywą dla zaszumionych i rozmytych fotek, z którymi często musimy się liczyć po zmroku. Jeśli mamy statyw możemy też skorzystać z drugiego wariantu trybu nocnego, który pozwala na ekspozycję rzędu kilkunastu lub dwudziestu kilku sekund. Tutaj efekty potrafią być już fenomenalne, ale i użyteczność samej funkcji jest dużo mniejsza.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc13] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc14]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc15] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc16]

Zdjęcia wykonane w trybie nocnym:

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc17] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc18]

Sample RAW (ACDSee Photo Studio 2019, bez korekty):

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc19] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc20]

Dodatkowe dwa moduły pełnią rolę teleobiektywu oraz obiektywu ultraszerokokątnego. Pierwszy z nich posiada rozdzielczość 8 MP, ogniskową odpowiadającą 52 mm dla pełnej klatki i przysłonę f/2.4. Jak nietrudno się domyślić, nie jest on tak ostry jak główny aparat, jednak jego dwukrotne przybliżenie gwarantuje lepszej jakości zdjęcia niż zoom cyfrowy. Dodatkowo aparat ten świetnie sprawdza się w fotografii portretowej. Drugi z nich ma rozdzielczość 20 MP, ogniskową odpowiadającą 17 mm dla pełnej klatki i przysłonę f/2.2. Przyznam szczerze, byłem pozytywnie zaskoczony jego jakością, gdyż wykonane z jego pomocą zdjęcia są ostre w całym kadrze i posiadają jedynie minimalne jak na taką konstrukcję zniekształcenia i wady optyczne. Pod tym względem radzi sobie lepiej nawet niż propozycje LG, które do tej pory słynęło z ultraszerokokątnych obiektywów. Co ważne, obydwa dodatkowe moduły posiadają optyczną stabilizację obrazu i pozwalają na zapisywanie zdjęć w formacie RAW.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc21] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc22]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc23] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc24]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc25] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc26]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc27] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc28]

Aparat do selfie ma rozdzielczość 24 MP i przysłonę f/2.0. Prawdopodobnie jest to dokładnie ta sama jednostka, którą dostaliśmy w Mate 20 Pro, jednak o ile tam nie porwała mnie swoją jakością, tak tutaj rezultaty uzyskane z jej pomocą są naprawdę bardzo, bardzo dobre. Kamerka do selfie jest bardzo ostra i robi dobry użytek z dużej ilości pikseli. W dobrym świetle rejestrowanych jest aż za dużo detali, w związku z czym na zdjęciach będą widoczne wszelkie niedoskonałości na skórze, które normalnie nie rzucają się w oczy. Czy to wada? Zależy od punktu widzenia - osobiście tak nie uważam, ale wiem też, że istnieje szkoła według której obiektyw do portretów nie powinien być zbyt ostry. Wracając jednak do zdjęć, to mogą się one dodatkowo pochwalić niezłym odwzorowaniem kolorów, a jedyne do czego mogę się przyczepić, to nieatrakcyjny wygląd nieostrości i wyraźny spadek ostrości przy krawędziach kadru. Co ważne, po zmroku aparat w dalszym ciągu pozwala na zrobienie bardzo ładnego zdjęcia, choć oczywiście trzeba się liczyć z mniejszą ilością detali.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc29] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc30]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc31] Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc32]

Huawei Mate 20 pozwala na nagrywanie wideo w rozdzielczościach 2160p przy 30 FPS oraz 1080p przy 60 FPS, co jest standardem dla urządzenia tej klasy. Niestety jeśli chodzi o jakość oferowanych nagrań, to ta ustępuje nieco konkurencji. Choć smartfon dobrze radzi sobie z wyciąganiem detali z cienia i kolorami, to już szczegółowość i płynność nagrań mogłaby być wyraźnie lepsza, a wniosek ten utrzymuje się niezależnie od rozdzielczości, o jakiej akurat rozmawiamy. Paradoksomanie jednak dla większości użytkowników kwestie jakościowe zejdą na dalszy plan, bowiem Mate 20 ma jeden bardzo mocny atut - stabilizację obrazu. Ta jest co prawda dostępna jedynie podczas nagrywania w 1080p i 30 FPS, ale za to uzyskane z jej pomocą rezultaty są fenomenalne, a nagrane w ten sposób wideo wygląda jakby powstało z pomocą gimbala. Dla domorosłych vlogerów będzie to spełnienie marzeń, szczególnie że możemy nagrywać z pomocą dowolnego z trzech obiektywów, między którymi możemy się do woli przełączać. Niestety użyteczność tej funkcji ogranicza fakt, że przełączanie nie jest zbyt płynne, szczególnie kiedy próbujemy aktywować obiektyw ultraszerokokątny. Do tego na plus odnotowuję zachowanie kamery po zmroku, gdzie nie obserwujemy znaczącej degradacji jakości obrazu. Niestety wtedy wspomniana już wcześniej cudowna stabilizacja zaczyna radzić sobie gorzej, ale i tak jest dobrze. Wreszcie wspomnieć warto o możliwości nagrywania w zwolnionym tempie w rozdzielczości 720p przy 960 FPS, a także dodatkowych efektach, które można uruchomić podczas nagrywania - np. rozmycie tła czy filtry kolorystyczne.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 13

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.