Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela

Huawei Mate 20 Lite - Oprogramowanie i podstawowe funkcje

Huawei Mate 20 Lite pracuje pod kontrolą Androida 8.1 Oreo wraz z nakładką EMUI 8.2. Jest to kombinacja doskonale znana z Huawei P20, Honor Play i jeszcze kilku innych urządzeń, w związku z czym wielu czytelników miało już zapewne okazję wyrobić sobie na jej temat jakąś opinię. Zarówno wizualnie, jak i funkcjonalnie soft od Chińczyków został mocno zmodyfikowany względem czystego Zielonego Robocika, oferując bardzo funkcjonalny, choć miejscami niezbyt intuicyjny interfejs. To ostatnie oznacza, że przesiadając się na bohatera dzisiejszego testu z urządzeń konkurencji będzie trzeba poświęcić trochę czasu na nauczenie się jego obsługi. Nie powinno to zająć zbyt długo, jednak bez tego niektóre rozwiązania mogą wydawać się frustrujące. Warto także mieć na uwadze fakt, że EMUI domyślnie bardzo agresywnie zarządza energią, co także wymaga przyzwyczajenia, a czasem stosownej ingerencji w ustawienia. Po oswojeniu się z tymi osobliwościami szybko jednak można się zorientować, że stosowana przez Honor nakładka to bardzo potężne narzędzie, oferujące szeroką funkcjonalność i duże możliwości personalizacji. Wśród najważniejszych zalet wspomnieć można chociażby o bardzo rozbudowanych narzędziach do kontrolowania m.in. pracy aplikacji w tle oraz zużycia energii, a także możliwości klonowania aplikacji i korzystania w nich z dwóch różnych kont. Jedyne co mnie smuci to brak ciemnego motywu, który jak dotąd w Huaweiach i Honorach zarezerwowany jest wyłącznie do urządzeń z ekranami OLED.

Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela [5]

Zestaw preinstalowanych na urządzeniu aplikacji jest bardzo bogaty, co wynika zarówno z liczby programów przygotowanych przez producenta, jak i nafaszerowania systemu dodatkowymi aplikacjami firm trzecich. Jeżeli chodzi o tę pierwszą grupę, to tutaj mogę pod adresem urządzenia skierować liczne pochwały. Standardowe aplikacje EMUI w większości przypadków znacznie odbiegają od tych oferowanych przez Google w czystym Androidzie, jednak zawsze są estetyczne, w większości bardzo czytelne, a ich funkcjonalność nie ustępuje rozwiązaniom dostępnym u konkurencji. Wśród dostępnych programów pochwalić warto w szczególności obecność wygodnego narzędzia do tworzenia kopii zapasowych czy dopracowanego odtwarzacza muzyki. Jeżeli udostępnionym przez producenta aplikacjom systemowym miałbym coś zarzucić, to byłyby to dwie rzeczy. Po pierwsze, kilku praktycznych funkcji na pokładzie mimo wszystko zabrakło (np. dostępu do danych w chmurach firm trzecich z poziomu menedżera plików), ale w tym wypadku jestem w stanie pogodzić się z tym, że po prostu nie można mieć wszystkiego. Drugim problemem jest natomiast fakt, że kilka pozycji wydaje się być niepotrzebnych (np. Lustro, Porady). Na całe szczęście większość z nich można spokojnie odinstalować. Znacznie bardziej irytuje ilość aplikacji firm trzecich, od których na urządzeniu aż się roi. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć praktyczne czy popularne aplikacje w stylu klawiatury SwiftKey czy Facebooka, ale aż pięć gier? To już zakrawa o przesadę. Sytuację ratuje trochę fakt, że one także dają się usunąć.

Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela [6]

Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela [7]

Huawei Mate 20 Lite ma całkiem poważne aspiracje jeśli chodzi o odtwarzanie muzyki, a w każdym razie taki wniosek można by wyciągnąć na podstawie obecności gniazda jack oraz dedykowanej aplikacji Muzyka. Rzeczywistość jest trochę bardziej prozaiczna, bo choć smartfona faktycznie dobrze radzi sobie z odtwarzaniem muzyki, tak daleko mu do miana sprzętu dla melomanów. Najjaśniejszym punktem jest tutaj bez wątpienia wspomniana już aplikacja, która umożliwia m.in. nawigację po folderach czy podgląd tekstu piosenki (o ile taki został zawarty w pliku). Nie jest ona idealna, bo brakuje chociażby nawigacji po albumach danego wykonawcy czy pobierania okładek, ale w dobie powszechnego forsowania przez producentów Muzyki Play rozwiązanie od Huawei zdecydowanie zasługuje na uznanie. Dodatkowo grzebiąc w ustawieniach aplikacji znaleźć możemy rozbudowane narzędzie do konfiguracji dźwięku Huawei Histen, na które składa się m.in. equalizer czy symulacja efektów 3D, a także zestaw profili skrojonych pod dany rodzaj, a czasem nawet konkretny model słuchawek. Niestety na liście są póki co tylko modele z logo Huawei, a szkoda, bo inni producenci mogą się pochwalić znacznie bogatszymi zestawami presetów. Zresztą strata moim zdaniem niewielka, bo i tak dodatkowe efekty brzmią sztucznie i metalicznie, przez co podczas testów trzymałem się większość czasu profili Standardowy i Naturalny. Jeśli chodzi o dźwięk na wyjściu słuchawkowym, to jest dobry, przynajmniej w kontekście klasy sprzętu. W porównaniu z Honorem Play telefon stracił co prawda nieznacznie na rozdzielczości, a brzmienie stało się nieco cieplejsze (acz nadal mieści się w granicach neutralności), ale w parze z dobrej klasy słuchawkami nadal możemy liczyć na bardzo przyjemne doznania. Gorzej ma się sprawa z głośnikiem multimedialnym, który gra co prawda czysto, ale za to cicho i brzmieniem kompletnie wychudzonym oraz pozbawionym basów. Swoją rolę spełnia, ale korzystanie z niego nie sprawia przyjemności

Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela [8]

Jako odtwarzacz wideo testowany smartfon również radzi sobie przyzwoicie. O tym, że producent nie potraktował tej funkcji po macoszemu świadczyć może chociażby fakt, że na pokładzie znajdziemy dedykowaną do tego celu aplikację. Co prawda jest ona bardzo prosta, a same filmy uruchomimy także z poziomu galerii oraz menedżera plików, ale przy pomocy wspomnianego programu robi się to po prostu najwygodniej. Sam interfejs odtwarzacza jest przejrzysty i daje wygodny dostęp do kilku dodatkowych funkcji, takich jak zmiana prędkości odtwarzania czy proporcji wyświetlanego obrazu. To ostatnie może się przydać, bowiem ze względu na proporcje ekranu materiały wideo są zazwyczaj odtwarzane z widocznymi po bokach czarnymi pasami. Prywatnie nie uważam by ich obecność przesadnie rozpraszała podczas oglądania filmów, jednak zawsze dobrze mieć opcję wyeliminowania tego problemu poprzez nieznaczne rozciągnięcie obrazu w poziomie. Na całe szczęście problemu nie stanowi widoczne na ekranie wcięcie, bowiem w pozycji horyzontalnej ten fragment ekranu nie jest w ogóle wykorzystywany. Jeśli chodzi o to jak sam telefon radzi sobie jako sprzęt do oglądania filmów, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Co prawda obecność głośników stereo niczym w P20 Pro - albo chociaż jednego lepszego głośnika - z pewnością poprawiłaby doznania, ale nawet bez tego Huawei Mate 20 Lite nada się do obejrzenia w podróży kilku odcinków ulubionego serialu.

Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela [9]

W kwestiach związanych z łącznością możemy liczyć na wsparcie dla LTE-A Cat 12, dwuzakresowego Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, NFC i Bluetooth 4.2. Dodatkowym plusem jest wsparcie dwóch kart SIM, ale do tego producent zdążył nas już przyzwyczaić. Jeśli chodzi o możliwości telefoniczne Huawei Mate 20 Lite, to są one bez zarzutu. Korzystając z telefonu ani przez chwilę nie miałem problemów z zasięgiem, natomiast wszystkie rozmowy przebiegały bezproblemowo z dobrej jakości dźwiękiem po obydwu stronach słuchawki. Nieźle spisuje się także moduł lokalizacji. Obsługuje on sieci GPS, GLONASS oraz BEIDOU, szybko łapie fixa i nie ma problemu z utrzymaniem stabilnego połączenia z satelitami.

Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela [10]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 16

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.