Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Trwa wojna o czas pracy, ale trudno komukolwiek uwierzyć

LukasAMD | 26-06-2016 14:25 |

Trwa wojna o czas pracy, ale trudno komukolwiek uwierzyćJuż dawno nie byliśmy świadkami tak otwartej wojny w świecie oprogramowania. Jeszcze kilka lat temu zdarzały się różne akcje marketingowe, mające nas przekonać nie tylko o wyższości produktu A nad konkurencją, ale również o tym, że np. produkt B jest gorszy. Różnica może wydawać się subtelna, ale tak naprawdę jest znacząca. Czym innym jest bowiem mówienie „jesteśmy lepsi”, od mówienia „ten ktoś jest gorszy, bo...”. Batalię tę rozpoczęła Opera Software, odpowiadając na niedawane zapewnienia Microsoftu dotyczące bardzo niskiego użycia energii w nadchodzącej wersji przeglądarki Edge. Pojawiło się nieco testów, pojawiły się wyniki i ich interpretacje, piękne obietnice – ale komu tak naprawdę wierzyć i czy jest w ogóle sens się czymkolwiek przejmować?

Już dawno nie byliśmy świadkami tak ostrej i otwartej, medialnej rywalizacji na rynku oprogramowania. Miejmy nadzieję, że na tym zyskamy.

Jeżeli nie znacie sprawy, to już śpieszę z wyjaśnieniem. W ostatnich dniach Microsoft pochwalił się na swoim oficjalnym blogu tym, że wraz z Windows 10 Anniversary Update otrzymamy jeszcze lepszą wersję przeglądarki Edge – następcy Internet Explorera, który już od jakiegoś czasu jest wyraźnie promowany, a który wbrew oczekiwaniom firmy popularności jednak nie zdobywa. Taki stan rzeczy ma swoje powody, ale to zostawmy na później. Z oficjalnego wpisu dowiemy się, że firma przeprowadziła dokładne testy działania i czasu pracy. Wykorzystano do tego hybrydowe urządzenia Surface, a także watomierze. Oprócz tego wykorzystano systemowe mechanizmy monitorowania aplikacji, aby sprawdzić, co takiego dzieje się podczas pracy przeglądarek internetowych.

Wyniki nie powinny nikogo zaskakiwać: zwycięzcą okazała si oczywiście przeglądarka Microsoft Edge, która pozwoliła na odtwarzanie wideo przez 7 godzin i 22 minuty. Przy takim samym zadaniu najpopularniejsza obecnie aplikacja do przeglądania stron internetowych – Google Chrome – pozwoliła na zaledwie 4 godziny i 19 minut działania. Nieco lepiej poradził sobie Firefox (5 godzin 9 minut), a także Opera z włączonym trybem oszczędzania energii (6 godzin 18 minut). Co istotne, przy okazji tychże testów i publikacji wyników Microsoft zaznaczył, że niebagatelną rolę w ich uzyskaniu uznała… telemetria działająca w systemie Windows. To dzięki zbieranym w ramach niej informacjom możliwe było dokonanie analiz i optymalizacja pracy przeglądarki. Dla korporacji jest to więc idealna okazja do tego, aby wytłumaczyć stosowanie takich monitorów działających w tle i przesyłania na serwery firmy informacji z naszych komputerów.

Daleki jestem od twierdzenia, że tego typu słowa są wyssanymi z palcami bzdurami – Microsoft tworzy oprogramowanie, które działa na wielu różnych konfiguracjach sprzętowych, nie jest więc w stanie sprawdzić ich we własnym zakresie. Tutaj telemetria okazuje się faktycznie przydatna i nie mamy powodów, aby uważać, że nie jest wykorzystywana do poprawy pracy. Podobnie ma się sprawa z modułami instalowanymi na Windows 7 i Windows 8.1, które analizują konfiguracje sprzętowe, zgodność z Windows 10 i tym samym mogą pozwalać ulepszać proces migracji w ramach uaktualnienia. Mogą, choć nie muszą – to już kwestia firmy, jak wykorzystuje informacje zbierane na naszych komputerach. Oczywiście zupełnie inną kwestią jest domyślne włączanie telemetrii i niepytanie użytkowników o zdanie. Możemy oczywiście protestować, blokując te działające w tle mechanizmy lub wybierając inny, wolny system.

Bateria a przeglądarka #1

Zapewnienia Microsoftu są bardzo obiecujące i wiele osób na pewno zainteresowały – obecnie to właśnie urządzenia mobilne takie jak laptopy, tablety czy hybrydy są popularniejsze niż komputery stacjonarne. Czas pracy na zasilaniu akumulatorowym jest natomiast istotny. Zarówno dla kogoś, kto komputer wykorzystuje do pracy, jak i rozrywki: np. cały dzień na uczelni bez konieczności zabierania ze sobą ładowarki to zawsze nieco lżejsza torba czy plecak. Tego typu testy są przeprowadzane co jakiś czas, ale tym razem mieliśmy do czynienia z bardzo agresywną odpowiednią konkurencji. Pracownicy Opery Software wykonali własny test, który miał zrewidować nasze poglądy i pokazać, że tak naprawdę sytuacja wygląda nieco inaczej, niż serwuje nam to Microsoft. Wyniki okazały się inne, a użytkownicy pozostawieni z pytaniem: komu mają tak naprawdę wierzyć i który test można uznać za wiarygodny?

W przypadku Opery do testów wykorzystano komputer Lenovo Yoga 500 z 4 GB RAM, dyskiem 500 GB HDD i systemem Windows 10. Podczas testu imitującego zachowanie internauty Opera odnotowała 3 godziny i 55 minut działania. Pod kontrolą Chrome komputer działał o godzinę krócej: 2 godziny i 54 minuty. A co z Edge? Przeglądarka Microsoftu również wypadła słabiej od Opery, bo zanotowała wynik tylko 3 godzin i 12 minut. Wydawać by się więc mogło, że sprawa jest załatwiona – norweska firma to nie gigant, który zawsze będzie całkowicie chwalił swoje produkty, to nie korporacja z ogromnym zapleczem. Niektóre osoby są więc w stanie przyjąć, że informacje przez nią podawane są znacznie bliższe prawdzie niż to, co zaserwował nam w swoim teście Microsoft. Osobiście nie przystaję na taką ocenę. Obie firmy podeszły do testów nieprawidłowo i ich metodologia pozostawia wiele do życzenia. W efekcie wyniki również są dalekie od tego, z czym możemy się zetknąć.

Edge tak dobry? Opera wykonała swoje testy i wykazała, że tak naprawdę najlepsza jest... Opera, a jakżeby inaczej!

Najpierw Microsoft. Po pierwsze, testy wykonano na Surface, a więc urządzeniu przygotowywanym i sprzedawanym właśnie przez tę firmę – ma ono być kwintesencją tego, co oferuje Windows i pokazywać tak dobre spasowanie oprogramowanie-sprzęt, jak ma to miejsce w przypadku np. urządzeń Apple. Oczywiście korporacja miała prawo do takiego testu, ale czy Surface jest grupą reprezentatywną przy setkach różnych urządzeń dostępnych na rynku? Sam nigdy w to nie uwierzę, różnice choćby w sterownikach bywają na tyle duże, że niektóre urządzenia radzą sobie lepiej, a inne gorzej. Na co dzień może to nie być zauważalne, ale w przypadku testów gdzie istotna będzie każda sekunda, da się je już zauważyć. W razie kontrowersji firma może natomiast odpowiadać, że „pełnię najlepszych doświadczeń” uzyskamy tylko na specjalnych urządzeniach przygotowanych z myślą o Windows 10. Mnie to nie przekonuje przy sposobie dystrybucji Windows.

Kolejna sprawa, to integracja z systemem operacyjnym. I tutaj Microsoft na szczęście niczego nie ukrywa, a nawet chwali się tym faktem – nowy Edge korzysta z informacji systemowych i tak dobiera pracę przy wykonywaniu kodu JavaScript, aby zużywać możliwie najmniej energii. To wielka zaleta, poprawiająca zarówno szybkość działania, jak i energooszczędność, niemniej nie możemy zapominać o tym, że w porównaniu do konkurencji nieco i cios poniżej pasa – bo czy Chrome, Firefox lub Opera mogą korzystać z tych samych informacji? Czy są zintegrowane z systemem operacyjnym, a co za tym idzie, mogą wykorzystać dodatkowe możliwości? Niestety nie, przez co test przestaje być miarodajny – zupełnie jakbyśmy przeprowadzili wyścigi na takich samych samochodach, ale jeden z kierowców byłby doskonale wyćwiczony w pokonywaniu trasy, na jakiej będą się one odbywały. Oczywiście liczy się efekt – przeglądarka działa więcej niż dobrze.

Bateria a przeglądarka #2

Co do Opery to głównym zastrzeżeniem jest wykorzystanie nieco różnych wersji oprogramowania. Jej programiści używali w teście Edge 25, Chrome 51, a także testowej wersji Opery 39 – nowszej, niż obecnie dostępna. Jeżeli chcemy porównywać programy, to powinniśmy wykorzystywać ich stabilne wersje na dzień wykonywania testu, a nie sięgać po edycje testowe. Aby całość była w tym przypadku fair-play, Norwegowie powinni użyć Chrome w edycji beta, a także Edge z programu Insider. Tak się jednak nie stało. Zaznaczmy jednakże, że i Microsoft popełnił taki sam błąd. Skonfrontowano bowiem testową wersję Edge z jeszcze niedostępnego Windows 10 Redstone ze stabilnymi odsłonami innych przeglądarek. Jak więc widać, konkurencja wzajemnie „bardzo” się szanuje i jeżeli przychodzi do walki, bez problemu sięga po nieczyste zagrania.

Operze można zarzucić jeszcze coś. Podczas jej testów uruchomione zostały wbudowane w przeglądarkę mechanizmy oszczędzania energii, a także… blokowania reklam. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż są one domyślnie wyłączone, a więc znów zaburzamy wyniki, bo czy użytkownik musi wiedzieć o ich istnieniu, czy musi je uruchomić podczas zwykłej pracy z komputerem? Szczerze w to wątpię, laik nie będzie w stanie tego zrobić, albo nawet nie będzie wiedział, że może to zrobić. Blokowanie reklam, w szczególności tych wykonanych w technologi Flash daje natomiast bardzo dobre rezultaty i znacznie odciąża procesor. Nie bez powodu inne przeglądarki (w tym i nowy Edge) domyślnie wstrzymują odtwarzanie takich elementów, jeżeli nie są widoczne dla użytkownika. Sytuacja przypomina natomiast ostatnią aferę z testowaniem kart graficznych – wyniki i owszem, są lepsze, ale czy powinno się dla testów włączać coś, co domyślnie wymaga ręcznej ingerencji użytkownika?

Bateria a przeglądarka #2

Do tego wszystkiego, niezależnie od wybranej przeglądarki, dochodzi coś jeszcze. Testy syntetyczne, jakie by nie były, nie oddają nam realnego wykorzystywania sprzętu. Czy naprawdę siedzicie nad samą tylko przeglądarką przez 4, 5, 6 i więcej godzin? Ja tego nie widzę. W tle są inne aplikacje, działa jakiś notatnik, komunikator, może coś jest pobierane… a może od czasu do czasu otwieram jakiś dokument, edytuję coś? No i chmury internetowe, bo przecież one też synchronizują sobie pliki. Takich aplikacji może być bardzo dużo, w efekcie realny czas pracy będzie znacznie niższy. Może się okazać, że to nie przeglądarka będzie dla nas najcięższa – a Windows, jak to Windows, potrafi zaskoczyć nagle działającym procesem, który działa w zasadzie bez powodu i robi coś, o czym nie mamy zielonego pojęcia. Warunki idealne są więc nie na miejscu, a i wykorzystywanie komputera zupełnie różne. W praktyce różnice mogą mieć dla nas marginalne znaczenie.

Pominąć nie mogę też kwestii przydatności danej przeglądarki. Tutaj Microsoft Edge przegrywa z kretesem, co pokazują statystyki jego wykorzystania na rynku – w świadomości użytkowników ta aplikacja w zasadzie nie istnieje i Microsoft może mówić, że jest inaczej, próbując oszukać samego siebie. Z czego to wynika? Czyżby miliony zadowolone Windows 10 nie chciały Edge? Trudno chcieć coś, co na chwilę obecna mocno odstaje od konkurencji – interfejs nie jest za wygodny, przypomina uproszczone do bólu aplikacje Modern UI. Do tego brak rozszerzeń, a także skromne opcje konfiguracyjne i bardzo upośledzona synchronizacja dostępna tylko na jednej platformie. Według mnie z takiej przeglądarki można korzystać tylko w dwóch sytuacjach: zaraz po instalacji systemu, aby pobrać coś sensowniejszego, a także w momencie, gdy nasze potrzeby są naprawdę niewielkie, a wszędobylskie i agresywne reklamy nam nie przeszkadzają (bo przecież stabilna wersja Edge na chwilę obecną nie obsługuje rozszerzeń).

Bateria a przeglądarka #4

A co mamy po drugiej stronie? Co prawda silnik Chromium, ale za to wsparcie dla wielu platform (Opera dla Windows, Linuksa, OS X, Androida, iOS i Windows Phone), synchronizację, rozszerzenia, panele boczne, gesty i sporo dodatkowych opcji. Nie dla każdego będą przydatne, ale skoro już porównujemy… to dla mnie wybór jest oczywisty – na chwilę obecną Opera, Firefox czy Chrome po prostu rozsmarowują Edge. Przyspawanie do systemu w dłuższej perspektywie niewiele mu da – i piszę to jako ktoś, kto używa OS X, zdaje sobie sprawę z energooszczędności Safari, a jednak preferuje Chrome ze względu na możliwości. Liczy się bowiem nie tylko czas pracy, ale i odstępne funkcje. Czy zwolennika Firefoksa i jego dodatków może przekonać Edge? Całkiem szybkie odtwarzanie filmów 4K na YouTube, wykorzystywanie akceleracji sprzętowej to nie jest wystarczający argument.

Jaka przeglądarka internetowa jest najszybsza? Test wydajności

Co więc wybrać? Przeglądarkę, która najbardziej nam odpowiada. I tyle. A do testów czasu pracy podchodźmy z rezerwą, no, chyba że są bardzo dokładnie opisane, a także możliwe do powtórzenia. Sam rynek przeglądarek internetowych zmienia się bardzo dynamicznie – szybki cykl wydawniczy powoduje, że często do wydawać by się mogło niewielkich edycji wprowadzane są istotne zmiany. Z nowego Edge będziecie mogli skorzystać już za około miesiąc – o ile oczywiście posiadacie na komputerze Windows 10. Po premierze wersji Anniversary postaramy się sprawdzić, jak wygląda najnowszych wersji. Tymczasem odsyłam do naszego ogólnego testu wydajności i użyteczności.

Źródło: PurePC.pl / Microsoft / Opera
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Łukasz Tkacz
Liczba komentarzy: 34

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.