Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery

Dominik Wiśniewski | 30-01-2022 13:00 |

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po traineryGrind, farmienie... Ze zjawiskami tym miał do czynienia chyba już każdy gracz na świecie. Tak zwane zmuszanie grającego do angażowania się w powtarzalne czynności, celem zdobycia punktów doświadczenia czy pieniędzy, bez których to nie będziemy w stanie pchnąć gry do przodu, to zmora wielu produkcji. Ile to razy ciekawiła nas w grze jej fabuła, chcieliśmy odkrywać jej nowe lokacje, bohaterów i doświadczać nowych wrażeń, podczas gdy gra przejawiała wprost szaloną dozę grindu, doprowadzając tym samym do jej porzucenia. Na szczęście pecetowi gracze mogą posiłkować się tak zwanymi trainerami, a więc niewielkimi programikami, które ingerują w pliki / procesy gry, modyfikując tym samym wybrane jej zachowania.

Autor: Dominik Wiśniewski

Dzięki wspomnianym trainerom możemy m.in. zyskać nieśmiertelność bądź niewidzialność, a także "zasilić" inwentarz bohatera niemal dowolnej gry wybranymi dobrami (punktami doświadczenia, złotem czy innymi surowcami potrzebnymi np. do rozbudowy osady). Tzw. cheatowanie z wykorzystaniem trainerów może przybrać tak naprawdę szalenie różne formy, a wszystko zależy od tego, z jaką grą mamy do czynienia. W takim chociażby Disco Elysium możemy zatrzymać płynący w grze czas, dzięki czemu nie musimy spieszyć się z rozwiązywaniem zagadek, zaś w Assassin's Creed: Valhalla popularne trainery umożliwiają nam na przykład teleportowanie postaci w miejsce na mapie, w którym ustawiliśmy znacznik. 

Gdy jakiś element rozgrywki zaczyna nas męczyć, można sięgnąć po tzw. trainer. W sieci mamy już nawet kilka narzędzi, dzięki którym nie musimy wyszukiwać trainerów do każdej gry z osobna. Czy opłaca się ich używać?

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

Recenzja IRIScan Desk 6 Business – więcej, niż tylko pionowy skaner. Z klasycznej książki potrafi zrobić nawet audiobooka

Jedni będą powtarzać, że prawdziwi gracze (cokolwiek to oznacza) nie posługują się trainerami. Inni zobaczą w trainerach możliwość zaoszczędzenia nieco czasu na grze, która jest np. sztucznie rozciągnięta (jak wspomniane chociażby AC: Valhalla). Osobiście już dawno porzuciłbym przechodzenie tej ostatniej produkcji, gdyby właśnie nie pomoc trainera. Nie należę bowiem do tych graczy, którzy grają dla skilla (a więc wszystkie soulslike'i także odpadają), a do tych, którzy poszukują w grach ciekawej historii i generalnie rzeczy niebanalnych, które często giną we frustracji związanej z koniecznością walki z nader trudnymi bossami. Nie ukrywam więc, że trainery to sprawa mi nieobca.

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

Mapy takich gier jak AC: Valhalla są wręcz zawalone hotspotami. Nic dziwnego, że wielu graczy decyduje się więc na trainery z funkcją teleportacji

Problem w tym, że w sieci nie ma zbyt wielu miejsc, z których w sposób zupełnie bezpieczny moglibyśmy takie trainery pobierać. Zwykle wpisuje się w wyszukiwarkę tytuł gry, a po spacji dopisek 'trainer' i liczy na to, że pobierzemy faktycznie trainer, a nie jakiegoś zakamuflowanego wirusa. Taki scenariusz jest możliwy zwłaszcza wtedy, gdy szukamy trainera do mniej popularnej gry bądź takiej, która dopiero co zadebiutowała. Przy grach świeżych pojawia się kolejny problem, bowiem nowopowstałe trainery posiadają bardzo często poblokowane opcje, za które trzeba zapłacić. Dopiero po jakimś czasie od premiery gry jesteśmy w stanie pobrać z sieci trainer, który będzie miał odblokowane wszystkie opcje za free.

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

Niektóre trainery, najczęściej do nowych gier, w wersji darmowej oferują tylko jeden cheat

Trzeba pamiętać jeszcze o tym, że większość trainerów pracuje tylko z wybranymi wersjami gry. Tak więc gdy któraś gierka będzie wymagała aktualizacji (np. wskutek pobrania DLC), trainer w dotychczasowej wersji najczęściej przestaje działać. Pal sześć, gdy trainer sam posiada opcję aktualizacji. Często jednak jej nie ma i poszukiwania musimy rozpocząć na nowo. Ostatecznie wszystkie te machinacje nie są aż tak problematyczne, jak przedstawiają powyższe, nieco może wyolbrzymione akapity, jednak jeśli ktoś gra naprawdę sporo, to prędzej czy później zacznie się zastanawiać, czy nie da się tego wszystkiego jakoś uprościć. W taki oto sposób musiał też pomyśleć twórca pierwszego "agregatu" dla trainerów, dzięki czemu dziś możemy korzystać z narzędzi, które zawierają w sobie rozwiązania na wszystkie wspomniane dotąd bolączki.

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

To, jakie i ile cheatów jest dostępnych w trainerze, jest zależne od charakteru gry

Takich narzędzi, które oferują sprawdzone (niezawirusowane i zaktualizowane) trainery, jest już na rynku kilka. Sam  korzystałem dotąd przede wszystkim z programu o nazwie WeMod, jednak kilka miesięcy temu w sieci pojawił się także Plitch. Oba te programy mają swoje plusy i minusy, stąd jeśli podoba Wam się pomysł korzystania z takiego rozwiązania, to najlepiej będzie, jeśli wypróbujecie oba na własnej skórze. Jeśli czujecie się na siłach, zawsze można także wypróbować rozwiązanie o nazwie Cheat Engine, jednak trzeba wiedzieć, że jest to program dla bardziej zaawansowanych użytkowników i wymaga od nich czegoś więcej, niż tylko pojedynczych kliknięć celem uruchomienia jakiegoś cheatu. Wróćmy więc do WeMod oraz Plitch. Co warto wiedzieć o tych "pomocnikach" zanim zdecydujemy się z nich skorzystać?

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

W Cheat Engine możemy, o ile umiemy, tworzyć własne trainery

Przede wszystkim trzeba wiedzieć tyle, że oba programy można użytkować w wersji bezpłatnej, jak i płatnej. Ta druga wygląda w obu przypadkach bardzo podobnie - zarówno cenowo jak i pod kątem bonusów związanych z subskrypcją. Wybierając najprzystępniejszy pod kątem ceny pakiet, na wersje WeMod Pro lub Plitch Premium wydamy mianowicie około 5 dolarów miesięcznie. To, czy jesteście na tyle zaangażowani w gaming, aby wydawać tę kwotę miesiąc w miesiąc, pozostawiam już pod rozwagę każdego z Was. Ja raczej skupię się już na tym, co za te 5 dolarów otrzymamy. W przypadku WeMod będzie to m.in. dostęp do aplikacji mobilnej, z której możemy aktywować cheaty zdalnie oraz dostęp do nakładki cheatów podczas gry. Oba te ułatwienia sprawiają, że aby aktywować jakiś cheat nie musimy przełączać się między oknami z grą i programem. Konto Pro to także brak jakichkolwiek reklam.

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

Jeśli zaś chodzi o Plitch, to sprawa wygląda nieco inaczej. Mianowicie aby móc skorzystać z dedykowanej aplikacji mobilnej uruchamiającej cheaty, nie trzeba nam wykupywać konta Premium - dostęp do niej otrzymujemy za same już tylko darmowe zarejestrowanie się w programie. Różnica jest jednak taka, że o ile w WeMod Free nie ma żadnych ograniczeń co do ilości cheatów z których możemy korzystać, to w Plitch Free liczba ta została nieco przycięta. Plitch oferuje mianowicie łącznie cheaty do 3200 gier, przy czym konto darmowe umożliwia wykorzystanie 16 600 kodów przypisanych do tychże tytułów, podczas gdy konto Premium daje dostęp do wszystkich 41 900 kodów. W WeMod takiego ograniczenia nie ma. Czy z kontem Free czy z Pro mamy tu dostęp do wszystkich możliwych cheatów. Z tą jednak różnicą, że WeMod oferuje ostatecznie mniejszą liczbę gier niż Plitch - mianowicie 1 882 produkcje.

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

To chyba najistotniejsze różnice i funkcje w przypadku obu programów. Jeśli rzeczywiście rozważacie skorzystanie z tego typu narzędzi (czy to w formie darmowej czy premium), to od siebie dodam, że na pierwszy rzut oka to Plitch wydaje się bardziej sensownym, bo choć "obcina" liczbę cheatów, to ostatecznie i tak udostępnia większą liczbę gier, dokładając do tego zupełnie za darmo możliwość zdalnego wspierania się aplikacją mobilną. Z drugiej zaś strony narzędzie WeMod wydaje się mieć w ostatecznym rozrachunku więcej cheatów na grę niż Plitch. Nie są to duże różnice, ale w wielu wypadkach można zauważyć, że WeMod daje dodatkowo dostęp do mniej oczywistych trików takich jak np. ustawienie poziomu grawitacji oddziałującej na bohatera (Borderlands 3). Ostatecznie wbudowane trainery w obu narzędziach jednak nieco się różnią, stąd warto samemu obadać, który sprawdzi się lepiej w tytułach, w które najczęściej gramy. A poniżej kilka takich właśnie porównań:

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

----------

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

----------

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

----------

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

----------

Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]Używanie trainerów to nie wstyd. Wstyd to robienie gier, które męczą nas na tyle, że sięgamy po trainery [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 127

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.