TPBClean - piractwo bez strachu przed... pornografią
Piractwo było, jest i zapewne jeszcze długo będzie. Na przestrzeni lat stopniowo ewoluowało, dostosowując się do aktualnych czasów i zabezpieczeń. Wpierw ręczne kopiowanie (odciskanie) winyli, następnie przegrywanie i sprzedaż kaset oraz płyt na stadionach i giełdach, by wreszcie przenieść to do sieci. Klik i masz co chcesz. Przeciwnicy takich praktyk powołują się na kradzież własności intelektualnej, zwolennicy twierdzą, że nie ma tu żadnej kradzieży - właściciel nic nie traci. Ani ewentualnego zysku, ani fizycznego przedmiotu. Chcąc nie chcąc wszelacy programiści oraz artyści wiedzą, że część z ich dzieł zostanie spiracona. Część to akceptuje, inna zaciekle z tym walczy. Tym czasem na morze wypłynął nowy piracki statek, jego bandera to TPBClean. Jest to jednak załoga nieakceptująca na swoim pokładzie... pornografii.
TPBClean prócz pornografii nie posiada również żadnych reklam.
Efekty walki z piractwem były wyraźnie widoczne w ciągu kilkunastu minionych miesięcy. Policja z wielu krajów prowadziła akcje zakrojone na szeroką skale, które doprowadziły do złapania wielu z właścicieli publicznych stron z torrentami. Część trafiła za kratki, inni nadal się sądzą. Największe ze stron jednak znikały, czasami pojawiając się na nowo. Czy to w oryginalne, czy jako kopia, której daleko było do ideału. Najgłośniejszą sprawą z całą pewnością było kilkutygodniowe zniknięcie The Pirate Bay, który po czasie wrócił (chociaż chodzą słuchy, że jest to już swoisty "honeypot" wymiaru sprawiedliwości). Później piraci musieli pożegnać się z następcą Zatoki Piratów - Kickassem.
Zamknięto Kickass Torrents. Właściciel aresztowany w Polsce
Aktualnie wszyscy fani pirackiego oprogramowania, którzy nie posiadają dostępu do prywatnych trackerów są raczej rozsiani po całej sieci. Brak jednego, dużego i pewnego serwisu, który dostarczałby seriale, filmy, gry, książki i muzykę szybko i w dobrej jakości. Niezależnie jednak od wybranego dostawcy dla nielegalnej treści, wszędzie znaleźć można... porno. Dużo, bardzo dużo - w postaci materiałów video, obrazków jak i reklam ze skąpo ubranymi kobietami. A nie wszystkim to pasuje. Do takiego wniosku doszedł programista skrywający się pod pseudonimem "MrClean". Podczas szukania taniej siły roboczej specjalistów w Indiach w celu stworzenia kolejnego projektu związanego z torrentami ponad połowa chętnych rezygnowała w momencie ujawnienia czego dotyczyłaby ich praca. Nie chodziło wcale o kwestie moralności i piractwa jako kradzieży, a inne kręgi kulturowe. Wszystko rozbijało się o ewentualny kontakt ze wspomnianą pornografią.
Pornstar Go i Oversnatch - filmy porno skierowane do graczy
W tym momencie Pan Czyścioszek uświadomił sobie, że na rynku istnieje nisza. Tak powstał TPBClean, czyli torrent pozbawiony "wyuzdanej nagości". Korzysta on z bazy zwykłej Zatoki Piratów, którą odpowiednio filtruje pozbywając się całej kategorii filmów dla dorosłych oraz tego co uzna za niestosowne. Co ciekawe - na stronie brak również jakichkolwiek reklam. Efekt krótkich testów możecie podziwiać powyżej. O ile produkcji stricte pornograficznych brak, tak znalezienie serialu "Gra o tron" z pokaźną ilością zdrad, morderstw, seksu i gwałtów nie była problem... Czy idea serwisu jest słuszna? Ile ludzi tyle odpowiedzi - dla pewnych kręgów kulturowych i religijnych na pewno. Dla przeciętnego użytkownika internetu już niekoniecznie. To nie czasy eMule i wolnego internetu, gdzie premierowy film ściągało się przynajmniej cały dzień, by przy otworzeniu okazał się niespodziewanym gejowskim porno.