TOP 10 emocjonujących gier z bogatą, wciągającą fabułą i znaczącymi wyborami moralnymi
- SPIS TREŚCI -
Detroit: Become Human
- Data premiery: 25 maja 2018
- Platforma: PC, PlayStation 4 (PS Plus Collection / Premium / Extra)
- Producent: Quantic Dream
- Gatunek: Przygodowe, cyberpunk, sci-fi, TPP
- Długość rozgrywki: 12-31 h
- Ocena graczy na Metacritic: 7,9/10
- Ocena recenzentów na Metacritic: 80/100
Detroit: Become Human, podobnie jak gra z poprzedniej strony (Beyond: Two Souls - nomen omen pochodząca od tego samego dewelopera), pojawiła się pierwotnie na konsoli PlayStation, by ostatecznie zadebiutować także na PC. Jest to kolejna gra, która swą fabułą ma coś ciekawego do opowiedzenia. Dzieło studia Quantic Dreams interesować może tym bardziej, że majaczą w nim wątki futurystyczne, metafizyczne czy też transhumanistyczne. Deweloperzy zaserwowali nam bowiem opowieść o niedalekiej przyszłości, rozgrywającą się w jednym mieście – Detroit, znanym przede wszystkim z… ruin przemysłu samochodowego i sukcesywnego wyludniania się. Tworząc futurystyczną wizję świata, deweloperzy zdecydowali się osadzić w rolach głównych bohaterów trzech androidów – humanoidalnych maszyn, których poplątane losy śledzimy podczas poszczególnych wydarzeń tej opowieści. Wcielając się w te właśnie postaci nieustannie będziemy zadawać sobie dwa pytania: "czy taka właśnie będzie nasza przyszłość" oraz "czy androidy śnią o elektrycznych owcach". A nie, przepraszam - "czy androidy też mają duszę".
Wracając do bohaterów - w grze przyjdzie nam pokierować poczynaniami trzech. Kara to domowa służka, której każdy dzień ogranicza się do powtarzalnych obowiązków (zmywanie naczyń, wynoszenie śmieci, itp.). Przebywa przy tym w dysfunkcyjnej rodzinie i pewnego razu musi stanąć w obronie małej dziewczynki, narażając się przez to na (delikatnie mówiąc) nieprzyjemności. Podobną do Kary rolę otrzymuje Markus, android, któremu w udziale przypadła opieka nad starzejącym się, niepełnosprawnym malarzem. Pomimo służalczej roli, odtwarzający rolę artysty na krześle inwalidzkim Lance Henriksen, traktuje Markusa jak człowieka. Co ciekawe, w przeciwieństwie do własnego syna, który zaczyna być o tę więź zazdrosny. Dostajemy więc silnie kontrastujące ze sobą miejsca: pusty dom pogrążony w rozpaczy i bezpieczną przystań bogatego artysty. Jest też i trzeci android - Connor, którego twarz "zieje" z większości grafik reklamujących grę. Aby jednak nie zdradzać wszystkiego, jego historii już nie przytoczę. Zdradzę niemniej, że w pewnym momencie historie tych trzech postaci ulegną niejako połączeniu ze względu na pewne przełomowe, niesprzyjające ludziom wydarzenie.
Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »