Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test SteelSeries Prime Mini i Prime Mini Wireless – pomniejszone wersje kapitalnych myszy celowane w chwyt fingertip i claw

Ewelina Stój | 30-11-2021 09:00 |

SteelSeries Prime Mini i Mini Wireless - Wygląd i jakość wykonania

Myszy z serii Prime przybywają do nas w pomarańczowo-szarych opakowaniach o standardowych wymiarach około 19 x 13 x 6 cm. Z pudełka dowiemy się, że mamy do czynienia z lekkimi konstrukcjami, które cechują się tzw. chrupiącymi (crispy) kliknięciami, co dźwiękowo można przyrównać do rozłupywania większego ziarna słonecznika. Są też donośne, wyraźnie wyczuwalne i szybkie. W obu pudełkach znajdziemy dokumentację oraz odczepiane przewody o długości 200 cm, zakończone wtykiem USB-C. W przypadku modelu przewodowego to nowość, jako że podstawowy, większy Prime wyposażono w złącze microUSB. W pudełku z modelem Mini Wireless znajdziemy jeszcze odbiornik 2.4 GHz, który zakończono wtykiem USB-C. Na szczęście w zestawie jest także adapter, dzięki któremu odbiornik możemy podłączyć przy wykorzystaniu złącza USB-A (na wypadek, gdybyśmy w swoim PC nie mieli jeszcze wejścia USB-C, bądź jeśli chcemy, by nadajnik znajdował się bliżej myszy, dzięki wykorzystaniu przewodu). 

Test SteelSeries Prime Mini i Prime Mini Wireless – pomniejszone wersje kapitalnych myszy celowane w chwyt fingertip i claw [nc1]

Gryzonie mierzą 120 x 66 x 41 mm w najszerszych miejscach. Wersja Prime Mini waży zaledwie 61 gramów, zaś Prime Mini Wireless 73 gramów, co przy tego typu budowie (brak dziur, wbudowany akumulator), jest wagą bardzo niewielką. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z konstrukcją symetryczną, jednak nic bardziej mylnego. Model Prime oferuje mianowicie wyprofilowanie pod prawą dłoń. Nie widać tego w rzucie z góry, ale zarówno rzut od dołu jak i z przodu pokazuje, jak mocno przechylony względem dłuższej osi jest projekt modelu Prime. W serii Prime producent zdecydował się na ergonomiczny, podwyższony i dobrze wypełniający śródręcze kształt. Podczas obcowania z pierwowzorem, od początku nasunęła mi się następująca myśl: "o jaka przyjemna w dotyku, matowa powłoka" oraz "właśnie znalazłam idealny kształt myszy". W przypadku modeli Mini tylko pierwsza z tych myśli się powtórzyła. Druga już nie do końca. Osobiście bowiem lubię myszy solidnie wypełniające śródręcze pod chwyt palm, a tu - chciał czy nie chciał - nawet nieco mniejsze dłonie będą miały tendencje, by układać się przynajmniej w chwyt claw. Co kto lubi, ale przyznać trzeba, że ów chwyt jest na myszce szalenie wygodny i daje bardzo dużą kontrolę, nawet mimo braku podgumowanych czy chropowatych boków. Najwyraźniej wystarczająco dobrą robotę robi kształt (przewężenia przy podstawie, gdzie elegancko układa się kciuk, a po drugiej jego stronie palec mały i serdeczny).

Test SteelSeries Prime Mini i Prime Mini Wireless – pomniejszone wersje kapitalnych myszy celowane w chwyt fingertip i claw [nc1]

Z racji kształtu, mysz najwygodniej będzie nam obsługiwać układem palców 1+2+2, ewentualnie 1+3+1. Mając mniejsze dłonie, gryzonia da się obsługiwać chwytem palm, jednak jak już zauważyłam, jego kształt sprawia, że już po chwili dłoń sama układa się w claw. Bez dwóch zdań jest to więc mysz dla osób lubiących chwyt claw i fingertip i to bez względu na wielkość dłoni. Po całości zastosowano tu matowe tworzywo premium, jakim jest poliwęglan ABS. Nie powinniśmy martwić się więc, że prędko się złuszczy, jako że i bazowe wersje gryzoni nie zdradzają takich objawów po kilku miesiącach aktywnego korzystania. Nienaganne wrażenie rodzi jednak nie tylko jakość użytych tu materiałów, ale także ich spasowanie. Nie ma mowy o skrzypieniu, telepaniu się czegoś wewnątrz, trzeszczeniu, chybotaniu czy niedokładnym malowaniu. Dobrze wróży także zupełne odcięcie przycisków głównych od reszty korpusu myszy. Rolki pokryto gumową powierzchnią o rzadkich wcięciach. Jest ona jedynym podświetlanym elementem myszy, a przy tym (identycznie jak w modelach bazowych) bardzo cichym, o dość mocno jednakowoż wyczuwalnych punktach aktywacji. Oprócz podświetlanej rolki mysz zdobi też szare, niepodświetlane, delikatnie połyskujące logo SteelSeries. 

Test SteelSeries Prime Mini i Prime Mini Wireless – pomniejszone wersje kapitalnych myszy celowane w chwyt fingertip i claw [nc1]

Na lewej ściance (patrząc z perspektywy użytkownika) umieszczono dwa przyciski, fabrycznie przypisane do akcji Dalej/Wstecz. Siła, którą trzeba włożyć w ich aktywację jest średnia, ewentualnie takie 3,5/5, podobnie jak generowany dźwięk (tu raczej 3/5). Nie ma mowy o przypadkowych aktywacjach, bo jak już zauważyłam - aby zadziałały trzeba użyć nieco siły. Skok jest z kolei niski, a dostępność (położenie) jest w mojej opinii dobre, choć sama preferuję nieco większy odstęp między tymi dwoma przyciskami. Pod nimi producent przeznaczył sporo miejsca na kciuk, dzięki naprawdę sporemu, wygodnemu zagłębieniu, dającemu kontrolę. Co się zaś tyczy przycisków głównych (LPM i PPM), to muszę przyznać, że ich skok jest bardzo niski, porównywalny chociażby z gryzoniem Corsair Sabre Pro (choć Sabre Pro ma ciut niższy), w którym producent chwali się podobnym rozwiązaniem, a więc niemal zerową przestrzenią między stykami przycisku i przełącznika. Dzięki temu możemy liczyć na ultra krótkie opóźnienia rzędu 0,2 ms. Głośność kliku jest przy tym niestety spora, inaczej niż w przypadku kliku rolki, której wciśnięcie jest ciche, ale także dość płytkie, choć wymagające pewnej siły. 

Test SteelSeries Prime Mini i Prime Mini Wireless – pomniejszone wersje kapitalnych myszy celowane w chwyt fingertip i claw [nc1]

Przewód jednego i drugiego gryzonia wychodzi z nich pod bardzo lekkim kątem ku górze, a mierzy równe 2 metry. Na pochwałę zasługuje fakt, że w obu wersjach otrzymujemy bardzo solidne, ciasnawe gniazdo USB-C, dzięki czemu mamy pewność, że podczas gry kabel nie wyskoczy i że nieprędko też się wyrobi. Przewód pokryto materiałowym oplotem, nie jest to jednak lejący się typ sznurówkowy, a lekko (luzacko wręcz) zaciągnięty splot, który ma za zadanie wydłużyć żywotność tegoż elementu (choć mimo wszystko wydaje mi się, że jest bardziej lejący się, niż w modelach bazowych Prime). Obsługując model bezprzewodowy wyczujemy, że jego wyważenie oraz kształt sprzyja bardzo lekkiemu opadaniu ku tyłowi. Z kolei w przypadku modelu przewodowego, wyważenie zdaje się być idealne, bo mysz po lekkim podniesieniu nie ucieka w żadnym kierunku. Plecki obu modeli są niemal bliźniacze. Znajdziemy tu więc cztery, łatwo wymienialne ślizgacze z PTFE oraz okrągły przycisk służący zmianie poziomu DPI. Każdorazowe jego kliknięcie powoduje chwilową zmianę barwy scrolla, dzięki czemu wiemy, który poziom rozdzielczości właśnie aktywowaliśmy. Wersja bezprzewodowa otrzymała także pstryczek on/off.

Test SteelSeries Prime Mini i Prime Mini Wireless – pomniejszone wersje kapitalnych myszy celowane w chwyt fingertip i claw [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 10

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.