Test smartfona Xiaomi Mi 8 Pro - Czy Xiaomi znowu lepsze?

Podsumowanie - Pokaz siły z kilkoma wadami

Producenci smartfonów przyzwyczaili nas do tego, że najwyższe modele w ich ofercie bardzo często projektowane są w pierwszej kolejności jako pokaz możliwości, a dopiero później jako sprzęt, z którego ktoś ma na co dzień korzystać. Z tego powodu znajdziemy w nich rozwiązania, które może i są nowoczesne, ale nie zawsze praktyczne. Nie da się ukryć, że Xiaomi Mi 8 Pro od początku miał być właśnie taką „pokazówką”, w związku z czym część elementów, w tym m.in. skaner linii papilarnych w wyświetlaczu i podwójny GPS, jest tutaj raczej po to by ludzie o nich mówili, niż żeby realnie ułatwić życie użytkownikom. Mimo to ani przez chwilę nie czułem by takie „efekciarskie” dodatki przeszkadzały mi komfortowo korzystać ze smartfona, podczas gdy takie uczucie towarzyszyło mi przez niemal cały okres testów Huawei Mate 20 Pro (co jednak nie wpłynęło na moją pozytywną ocenę tamtego modelu). Wręcz przeciwnie - Mi 8 Pro dał się poznać jako model, który ma bardzo dużo do zaoferowania przeciętnemu Kowalskiemu: topową specyfikację, świetny aparat, bardzo wysoką jakość wykonania itd. Mówiąc krótko, producentowi udało się odhaczyć wszystkie najważniejsze punkty, które musi spełniać dobry smartfon. Choć… czy na pewno wszystkie? No i tu niestety pojawia się pewien bardzo istotny wyjątek - bateria. Nie wiem z jakiego powodu producent zdecydował się wyposażyć swój topowy model w ogniwo o pojemności 3000 mAh, ale na dzisiejsze standardy jest to po prostu stanowczo zbyt mało. Co więcej, na liście problemów niechętnie muszę umieścić także niedopracowane oprogramowanie, bo choć MIUI bez wątpienia da się lubić, tak w tym przypadku natknąłem się na kilka poważnych problemów, w tym ten ze znikającymi ikonkami powiadomień na czele. Pomarudzić muszę także na brak jacka i stary port USB 2.0. Żadna z przytoczonych wad nie przekreśla Mi 8 Pro jako urządzenia do codziennej pracy, ale trzeba je mieć na względzie decydując się na zakup.

Xiaomi Mi 8 Pro to udany pokaz siły ze strony chińskiego producenta, lecz niestety okupiony kilkoma istotnymi wadami.

Problemem pozostaje także cena bohatera testu. Jak już wspomniałem, testowany model miał być pokazem siły ze strony producenta, a jako taki swoje kosztować musi. Powiem więcej, te 2300 zł, które obecnie musimy na niego wyłożyć, to wcale nie jest kosmos jak na tego typu sprzęt. Pytanie tylko czy od strony użytkowej dostajemy to, za co płacimy? Obawiam się, że niestety nie. Z punktu widzenia typowego Kowalskiego Mi 8 Pro już w przedbiegach przegrywa ze standardowym Mi 8, który w najbogatszej wersji z 6 GB RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej kosztuje ok. 1900 zł. Tracimy co prawda w ten sposób 2 GB RAM i czytnik linii papilarnych w ekranie, ale za to dostajemy pojemniejszą baterię. Myślę, że taki „kompromis” przypadnie do gustu wielu użytkownikom, a przecież decydując się na wersję z 64 GB pamięci wewnętrznej albo Pocophone F1 można oszczędzić jeszcze więcej. Owszem, na tle innych konkurentów sytuacja Mi 8 Pro wygląda już nieco lepiej, ale w żaden sposób nie czyni to jego zakupu bardziej opłacalnym. W efekcie Xiaomi Mi 8 Pro zasłużył tylko na jedno wyróżnienie: Wydajność.

Xiaomi Mi 8 Pro
Cena: ok. 2300 zł

Wysoka wydajność Efektowny design Wyświetlacz o bardzo dobrych parametrach Efektowny design Skaner linii papilarnych w wyświetlaczu Skuteczny moduł skanowania twarzy Nieco zawyżona cena Niedopracowane oprogramowanie Wcięcie zabierające większość belki powiadomień Brak gniazda jack Brak USB 3.1 Brak obsługi kart microSD

Smartfona do testów dostarczyła firma:

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• …
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• 10