Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec

Huawei Mate 20 - Wykonanie, wyświetlacz i biometria

Wątpię by było to dla kogokolwiek zaskoczeniem, ale pod względem wyglądu Huawei Mate 20 jest bardzo podobny do swojego droższego brata, Huawei Mate 20 Pro. Powiem więcej - obydwa urządzenia są niemal nie do rozróżnienia… na zdjęciach. W praktyce jednak o pomyłkę byłoby bardzo trudno, bo choć obydwa modele faktycznie łączy mnóstwo wspólnych akcentów stylistycznych, tak różnic między nimi jest kilka i są one w większości dużego kalibru. Największą jest brak zakrzywionego wyświetlacza w tańszym modelu, co mocno odbija się na jego kształcie. Czy Mate 20 wygląda z tego powodu gorzej od droższego brata? Kwestia gustu, aczkolwiek na pewno wydaje się nieco bardziej wtórny i znacznie większy (w każdym razie bardziej niż wskazywałaby na to realna różnica w gabarytach). Osobiście uważam, że Huawei Mate 20 nie jest brzydkim smartfonem, aczkolwiek patrząc na niego nie umiałem pozbyć się wrażenia, że mam przed sobą raczej porządnego średniaka niż sprzęt bądź co bądź klasy premium. Z drugiej jednak strony wrażenie to może po części wynikać stąd, że do testów dostałem egzemplarz w kolorze czarnym, podczas gdy dwa pozostałe dostępne w sklepach warianty - niebieski i Twilight (czarno-niebieski gradient) - powinny wyglądać nieco ciekawiej.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc1]

Co by jednak o wyglądzie Mate 20 nie mówić, to jednego odmówić mu nie można - zagospodarowanie powierzchni na przednim panelu wypada w jego przypadku rewelacyjnie. Praktycznie cały front telefonu (ok. 88 procent) pokrywa wyświetlacz, który otoczono cieniutkimi ramkami. Te same w sobie są bardzo wąskie, szczególnie po bokach, natomiast dzięki bardzo dużemu wyświetlaczowi w praktyce wydają się jeszcze mniejsze. Pod ekranem nie znajdziemy podbródka, który niektórzy traktują jak zmorę porównywalną z wcięciem w wyświetlaczu. Skoro o tym mowa, producentowi nie udało się co prawda uniknąć notcha, jednak jest on o wiele mniejszy niż ten w Mate 20 Pro. Ba, jest znacznie mniejszy od tego, co znajdziemy w większości smartfonów na rynku. Tak naprawdę mamy tu jedynie malutką łezkę, na której udało się zmieścić aparat, czujniki zbliżeniowy i oświetlenia oraz diodę powiadomień. Ta ostatnia zaskakuje o tyle, że jest wystarczająco jasna i wyeksponowana by można było z niej komfortowo korzystać - rzecz rzadko spotykana w smartfonach Huawei i Honor. Jeśli chodzi o głośnik do rozmów, to ten umieszczono na samej krawędzi obudowy.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc2]

Z tyłu podobieństwo do Mate 20 Pro okazuje się być znacznie większe. Wyróżnia się tutaj przede wszystkim potrójny aparat umieszczony w charakterystycznej kwadratowej ramce. Cały moduł wystaje minimalnie poza obręb urządzenia, jednak trzeba przyznać, że wizualnie bardzo korzystnie wpływa na wygląd plecków, dodając całości odpowiednią dozę charakteru. Poniżej mamy natomiast skaner linii papilarnych, który jest właściwie jedyną poważną różnicą względem droższego brata, jaką na tylnym panelu znajdziemy. Jeśli chodzi o wykończenie plecków, to nie uświadczymy tu charakterystycznej faktury, która pojawiła się na niebieskim Mate 20 Pro, a zwykły połysk. Niestety jak to w przypadku błyszczącego szkła często bywa, wspomniany połysk przyciąga olbrzymie ilości odcisków palców, więc warto pomyśleć o jakimś etui (jedno jest w zestawie). Aluminiowa ramka wokół krawędzi urządzenia również jest błyszcząca, choć jej odcień odbiega nieznacznie od ciemnych plecków. Producentowi udało się zmieścić na niej kompletny zestaw elementów. Na górnej krawędzi znalazło się miejsce dla dodatkowego mikrofonu, portu podczerwieni, a także nieobecnego w Mate 20 Pro gniazda jack. Z prawej mamy przyciski głośności i zasilania. Są one metalowe, umieszczone na optymalnej wysokości i posiadają wyczuwalny klik. Do tego w nowym modelu Huawei kontynuuje tradycję oznaczania przycisku zasilania kolorem czerwonym, co jest miłym akcentem stylistycznym. Lewa strona zawiera wyłącznie tackę na dwie karty nanoSIM lub nanoSIM i Nano Memory, natomiast u dołu urządzenia mamy port USB-C, mikrofon do rozmów oraz mikrofon do rozmów.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [13]

Huawei Mate 20 wykonany został z materiałów wysokiej jakości, takich jak aluminium i szkło Gorilla Glass. Co by tu nie mówić, telefon jest solidny, a jakość wykonania wysoka, aczkolwiek nie aż tak wysoka jak w przypadku Mate 20 Pro. Bliższa inspekcja urządzenia zdradziła nieco gorsze spasowanie elementów niż w droższym modelu oraz minimalne uginanie się obudowy po przyłożeniu siły w jej centralnej części. To ostatnie można rzecz jasna wytłumaczyć tym, że testowany telefon jest najzwyczajniej w świecie bardzo duży, jednak nie zmienia to faktu, że pod względem jakościowym więcej wydaje się go łączyć z wysokopółkowymi średniakami niż topowymi modelami Samsunga i Apple. Nieco mniej przychylnie muszę się natomiast wypowiedzieć o komforcie obsługi, bo nie oszukujmy się - ze smartfona o przekątnej 6,5” nie da się wygodnie korzystać jedną ręką. Mate 20 nie jest tutaj wyjątkiem, a używając telefonu problemem okazuje się być nie tylko sięgnięcie górnej belki, ale także drugiego końca klawiatury ekranowej. Po dołączeniu drugiej dłoni jest nieco łatwiej, jednak wtedy korzystanie z telefonu np. podczas spaceru ulicą, okazuje się być znacznie bardziej kłopotliwe niż powinno.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc3]

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [nc4]

Wyświetlacz w Huawei Mate 20 to jednostka IPS o przekątnej 6,53” i rozdzielczości 1080x2244, co daje zagęszczenie Pikseli na poziomie ok. 381 PPI. To znacznie mniej niż przyzwyczaili nas w tym segmencie inni producenci, jednak podczas codziennego używania nie powinno to być w zauważalne. Reszta parametrów jest natomiast bardzo dobra. Ekran oferuje wysoką maksymalną jasność i świetną czytelność w mocnym słońcu, a problemem może być jedynie nieco niższy kontrast niż można by oczekiwać po urządzeniu z tego segmentu. Pochwalić należy natomiast pokrycie gamutu DCI-P3 i wsparcie dla technologii HDR10. Jeśli chodzi o same wyświetlane kolory, to do wyboru mamy albo przyjemne dla oka, acz mocno nasycone barwy w profilu Wyraziste, albo stonowane i bliższe poprawnej kalibracji (choć niestety niedostatecznie bliskie) Normalne. Dodatkowo producent udostępnia narzędzia umożliwiające ręczne dopasowanie balansu bieli, a także funkcję regulującą go automatycznie w oparciu o otaczające nas otoczenie. Bardzo praktyczna sprawa. Poniższe pomiary wykonano na kolorymetrze X-Rite i1 Display Pro ze stosownym oprogramowaniem przy domyślnych ustawieniach smartfona (Wyraziste).

Wyniki pomiarów wyświetlacza (jasność 100%):

  • Luminancja bieli (cd/m²): 483,8
  • Luminancja czerni (cd/m²): 0,34
  • Kontrast: 1406:1
  • Maksymalne ΔE: 9,01
  • Średnie ΔE: 2,5

Jak już było zasygnalizowane, sam wyświetlacz zdobi wcięcie. Na całe szczęście jest to jedno z mniejszych i mniej inwazyjnych wcięć na rynku. Ma ono kształt niewielkiej łezki, która zajmuje minimalną ilość miejsca na belce powiadomień. Jako że jest bardzo wąska, to nigdy nie zdarzyło mi się by przysłoniła ikony powiadomień - wręcz przeciwnie, mieści się ich dokładnie tyle, co na urządzeniach bez wcięcia. Dla osób o wyjątkowo niskiej tolerancji na notche nadal istnieje możliwość zamaskowania go poprzez odpowiednią opcję w ustawieniach, jednak należy mieć na uwadze, że ze względu na zastosowanie matrycy IPS efekt może być nieco gorszy niż w przypadku Mate 20 Pro.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [11]

O ile droższy brat bohatera testu jest jednym z pionierów wykorzystujących skaner linii papilarnych zintegrowany z wyświetlaczem i specjalne sensory do skanowania twarzy, tak w Mate 20 zastosowano bardziej tradycyjne rozwiązanie biometryczne. Mówiąc bardziej precyzyjnie, mamy tu klasyczny skaner linii papilarnych, który został umieszczony na pleckach. Jego lokalizacja jest bardzo komfortowa i mimo dużych gabarytów urządzenia sięga się do niego wygodnie. Jeśli natomiast chodzi o działanie, to jest ono dużo, dużo lepsze niż to co Huawei zaserwował nam w droższym modelu. Tutejszy skaner działa błyskawicznie i niezawodnie, dokładnie tak jak w starszych smartfonach producenta. Przez cały okres testów nie zdarzyło mi się bym miał na tym polu jakiekolwiek problemy. Warto także zauważyć, że sam skaner jest typu aktywnego, a poza odblokowywaniem ekranu wykorzystamy go m.in. do obsługi prostych gestów. Niestety dla równowagi w tańszym modelu zabrakło rewelacyjnej funkcji skanowania twarzy znanej z Mate 20 Pro. Co prawda teoretycznie znajdziemy w menu funkcję rozpoznawania twarzy, jednak jest to znacznie mniej skuteczna wersja wykorzystująca aparat do selfie zamiast dedykowanych czujników. Nie jest ona bezpieczna, więc jej nie polecam.

Test smartfona Huawei Mate 20 - Tańszy, ale nadal flagowiec [14]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 13

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.