Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – Syndrom sequela
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Huawei Mate 20 Lite: Syndrom sequela
- 2 - Huawei Mate 20 Lite: Wykonanie, wyświetlacz i biometria
- 3 - Huawei Mate 20 Lite: Oprogramowanie i podstawowe funkcje
- 4 - Huawei Mate 20 Lite: Aparat i kamera
- 5 - Test wydajności: AnTuTu 6.3.7
- 6 - Test procesora: Geekbench 4.2.0
- 7 - Test układu graficznego: GFXBench 4.0.13
- 8 - Test praktyczny: Kopiowanie plików
- 9 - Test praktyczny: Wytrzymałość akumulatora
- 10 - Podsumowanie: Dobry telefon, ale są lepsze
Huawei Mate 20 Lite - Aparat i kamera
Huawei Mate 20 Lite posiada na pokładzie nową aplikację aparatu, która przypomina tę znaną z modeli Huawei P20 i P20 Pro. Jest to moim zdaniem absolutnie fatalna wiadomość, ponieważ uważam, że jej interfejs jest kompletnie nieprzemyślany i komplikuje dostęp do wielu funkcji. Wszystko wynika stąd, że nawigacja między poszczególnymi trybami została rozdzielona między "pierścień" w dolnej części ekranu oraz listę dedykowanych trybów. O ile stosunkowo łatwo w ten sposób dostać się do trybu portretu czy wideo, o tyle wybór trybu profesjonalnego czy nawet głupiego HDR wymaga najpierw "przeswypowania" przez kilka ekranów, a potem wyboru właściwego trybu z długiej listy. Z punktu widzenia bardziej zaawansowanego użytkownika jest to strasznie niewygodne i poważnie się zastanawiam czy ktokolwiek w ogóle ten interfejs przemyślał przed wprowadzeniem do systemu. Na całe szczęście jest także kilka rzeczy, które muszę pochwalić. Ot, choćby sam tryb profesjonalny, który po dogrzebaniu się do niego okazuje się być całkiem wygodny w obsłudze, a robiąc zdjęcie z jego poziomu możemy je zapisać także w formacie RAW. Podoba mi się także tutejsza implementacja funkcji AI, które możemy włączyć i wyłączyć za pomocą wygodnego przełącznika także po zrobieniu zdjęcia (inna sprawa, że jakość "poprawek" dokonywanych przez AI jest mocno wątpliwa).
Jak przystało na praktycznie każdy nowy telefon, Huawei Mate 20 Lite posiada podwójny aparat, aczkolwiek w najuboższym wydaniu, gdzie dodatkowy moduł posiada rozdzielczość jedynie 2 MP i służy wyłącznie pozyskiwaniu informacji o głębi. Tak naprawdę praktycznie całą robotę wykonuje główny moduł, w którym wykorzystano matrycę o rozdzielczości 20 MP i obiektyw o świetle f/1.8 i ogniskowej odpowiadającej 27 mm dla pełnej klatki. Jak do tej pory większość średniopółkowych modeli chińskiego producenta mogła się pochwalić rozdzielczością raptem 16 MP. Czy dodatkowe 4 MP przyniosły jakieś wymierne korzyści? Niestety obawiam się, że niekoniecznie. Smartfon wykonuje zdjęcia bardzo podobne jakościowo do testowanego niedawno Honora Play. Ich szczegółowość jest na stosunkowo niskim poziomie, przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę wysoką rozdzielczość matrycy, natomiast na zbliżeniach nawet w ciągu dnia widać wyraźne artefakty związane z redukcją szumów i wyostrzaniem. Sytuację można nieco odratować wykonując zdjęcia w formacie RAW, ale nawet wtedy we znaki daje się przeciętna dynamika sensora oraz bardzo duża winieta, przez którą cierpi jakość w rogach kadru. Ogólnie rzecz biorąc szału nie ma, przynajmniej jak na model, który producent chce rzekomo reklamować jako fotograficzny. Ot, to po prostu kolejny średniak od Huawei, który mimo wyższych cyferek robi zdjęcia bardzo podobnej jakości do poprzedników.
Sample RAW (ACDSee Photo Studio 2018, bez korekty):
Jak nietrudno się domyślić, zdjęcia wykonane po zmroku wyglądają zauważalnie gorzej od tych zarejestrowanych za dnia, choć w zależności od okoliczności potrafią prezentować się całkiem przyzwoicie. Jeśli fotografowana przez nas scena jest w miarę dobrze doświetlona i nie musimy stosować ISO wyższego niż 500, telefon sprawnie radzi sobie zarówno z ratowaniem kolorów, jak i detali. Co ważne, nie zaobserwowałem by sztuczne źródła światła powodowały jakieś niekontrolowane flary i punktowe prześwietlenia, co zdarza się czasem nawet flagowcom - za to plus. Niestety kiedy tylko musimy skorzystać z ISO 800 lub wyższego - a takich sytuacji będzie jednak większość - zaczyna się równia pochyła. Ze względu na działanie filtra odszumiającego zdjęcia niemal całkowicie gubią detale i kontrast, a w ich miejsce wchodzą rozmyte, nieatrakcyjne plamy. Takie fotografie raczej do niczego się nam nie przydadzą, no chyba, że koniecznie musimy zrobić jakąś na pamiątkę.
Sample RAW (ACDSee Photo Studio 2018, bez korekty):
Kamerka do selfie również posiada dwa obiektywy, jednak także tutaj jeden z nich ma 2 MP i służy wyłącznie jako czujnik głębi. Za robienie zdjęć odpowiada główny moduł o rozdzielczości 24 MP i świetle f/2.0. Jak sobie radzi? Całkiem nieźle. Co prawda podobnie jak w przypadku tylnego aparatu uważam, że jego rozdzielczość jest niepotrzebnie wysoka i podobne rezultaty można by było uzyskać także z matrycy 16 MP. Do samych fotografii trudno się jednak przyczepić (w każdym razie za dnia). Selfie są ostre, jest na nich rejestrowanych dużo detali i mogą się pochwalić ładnymi kolorami. Jeśli ktoś chciałby pomarudzić, to można się przyczepić do wyglądu nieostrości na dalszym planie, które wyglądają wyjątkowo brzydko, ale jest na to recepta, w postaci symulacji efektu bokeh. Muszę przyznać, wygląda ona całkiem ładnie, choć w dalszym ciągu w przypadku trudniejszych scen dopatrzyć się można licznych artefaktów, szczególnie kiedy w kadrze znajdzie się więcej niż jedna osoba. Po zmroku selfie już tak ładnie nie wyglądają, bowiem wraz ze wzrostem ISO bardzo wyraźnie spada ostrość fotografii, przez co nawet twarz na pierwszym planie wydaje się być rozmyta. Nie jest to zaskoczeniem - właściwie żaden smartfon w tym segmencie nie radzi sobie w takich warunkach - ale warto pamiętać, że jeśli chcemy fotki z nocnego wypadu na miasto, to z Mate 20 Lite za wiele nie zdziałamy.
Huawei Mate 20 Lite nagrywa także wideo, jednak jego możliwości w tym zakresie bynajmniej nie są imponujące. Urządzenie potrafi zarejestrować obraz maksymalnie w rozdzielczości Full HD, choć na szczęście dostępny jest także tryb 60 FPS. Same materiały prezentują się niestety przeciętnie - obraz mógłby być zdecydowanie ostrzejszy, gubi się mnóstwo detali, a kolory wydają się być nienaturalnie mocno nasycone. Dodatkowo przy klatkażu 60 FPS dochodzą problemy z łapaniem ostrości, przez co tryb ten okazuje się być w praktyce bezużyteczny. Na plus należy jednak odnotować obecność stabilizacji obrazu. Co prawda działa ona wyłącznie przy 30 FPS i zdecydowanie nie jest wiodąca w swojej klasie, ale zdaje egzamin. Po zmroku sprawy mają się niestety znacznie gorzej i to do tego stopnia, że kamerka w tych warunkach przestaje być w mojej ocenie użyteczna. Przy podniesionej czułości obraz nawet w trybie 30 FPS robi się kompletnie nieostry, a oprócz tego pojawia się wyraźny szum. Przy 60 FPS rozszyfrowanie czegokolwiek ze słabiej doświetlonych scen graniczy z cudem. Podsumowując, jeśli ktoś często wykorzystuje smartfona do nagrywania wideo, to bohatera testu należy omijać.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Huawei Mate 20 Lite: Syndrom sequela
- 2 - Huawei Mate 20 Lite: Wykonanie, wyświetlacz i biometria
- 3 - Huawei Mate 20 Lite: Oprogramowanie i podstawowe funkcje
- 4 - Huawei Mate 20 Lite: Aparat i kamera
- 5 - Test wydajności: AnTuTu 6.3.7
- 6 - Test procesora: Geekbench 4.2.0
- 7 - Test układu graficznego: GFXBench 4.0.13
- 8 - Test praktyczny: Kopiowanie plików
- 9 - Test praktyczny: Wytrzymałość akumulatora
- 10 - Podsumowanie: Dobry telefon, ale są lepsze
Powiązane publikacje

Test smartfona CMF Phone 2 Pro - znakomity wybór dla oszczędnych. Nie ma lepszego od CMF Phone'a drugiego!
35
Test smartfona Samsung Galaxy A36 5G - to miał być kompletny model dla Kowalskiego, jednak sprzeczności tu nie brakuje...
33
Test smartfona Google Pixel 9a - dobre aparaty, mocna bateria i... kontrowersyjny design. Takiego Pixela jeszcze nie było
102
Test smartfona Samsung Galaxy A56 5G - jeszcze lepszy niż poprzednik. Wydajny Exynos 1580 i pewność wielu lat aktualizacji
56