Test Razer Kraken V3 Hypersense - Co potrafią słuchawki dla graczy z THX Spatial Audio i haptycznym feedbackiem

Razer Kraken V3 Hypersense – opakowanie, wygląd, wygoda użytkowania

Opakowanie słuchawek nie różni się w zasadzie od innych produktów audio Razera. Mamy więc otwierany od góry czarno-zielony karton o średniej grubości przyozdobiony wieloma logotypami zapowiadającymi funkcjonalność sprzętu (Hypersense, TriForce, THX, Razer Chroma RGB itd.). Wewnątrz prócz słuchawek natkniemy się jeszcze na odczepiany mikrofon ze złączem 3,5 mm jack, na instrukcję obsługi oraz cztery nalepki m.in. z różnymi logami Razera. Abstrahując od designu (bo ten może się podobać, bądź nie), słuchawki w pierwszym kontakcie jawią się jako sprzęt naprawdę solidny, bez namiastki trzeszczenia nawet przy konkretnym rozciąganiu pałąka. Wrażenie solidności potęgują także metalowe widelce klap oraz długi na 2 metry przewód uraczony mocno zaciągniętym oplotem. Zakres rozsuwania pałąka jest na tyle spory, że słuchawki dobrze będą sprawować się zarówno na mniejszych głowach (np. u nastolatków) jak i na głowach naprawdę sporych.

Same poduchy (zdejmowalne) mierzą na zewnątrz ok. 9,7 x 8,8 cm. Miejsca na małżowinę jest z kolei ok. 6,3 x 3,9 cm. Zagłębienia są też dość spore, bo oferują 1,9 cm. Całość (prócz przycisku wyciszenia mikrofonu) jest utrzymana w czerni. Czarna jest skóra PU na zewnętrznej części pałąka oraz na krawędziach poduch, czarny jest materiał poduch w miejscu gdzie te stykają się z twarzą, czarne są także metalowe widelce. Nie inaczej wyglądają zewnętrzne części klap, które uraczone zostały matowym, perforowanym plastikiem, jak i plastikiem błyszczącym (w centrum), za którym skrywają się jedyne iluminujące elementy headsetu, a więc loga Razera. Innymi wartymi wspomnienia szczegółami słuchawek jest wygrawerowany po długości pałąka napis Razer oraz 8-stopniowa skala regulacji, która ukaże się naszym oczom w momencie, gdy rozsuniemy pałąk. Summa summarum widać tu wyraźne wizualne nawiązania do poprzednich modeli z serii Kraken.

Większość elementów sterujących znajduje się na lewej klapie. Znajdziemy tu bardzo przyjemnie (ale nie za lekko) pracujący potencjometr głośności oraz miękki przycisk wygłuszania mikrofonu. Z lewej klapy wychodzi także nieodczepiany przewód. Na siłę można by się przyczepić, że odczepiany byłby rozwiązaniem zmyślniejszym. Po jego ewentualnym uszkodzeniu musielibyśmy wymienić tylko kabel, nie zaś całe słuchawki. Jakby nie było nie jest to jednak jakiś znów ogromny minus przekreślający konstrukcję. Wracając do lewej klapy - mamy tu jeszcze wejście odczepianego mikrofonu wyżłobione tak, aby z czasem mikrofon nie zaczął się poluzowywać i wypadać. Na drugiej muszli umieszczono z kolei 4-stopniowy przycisk Hypersense o niskim skoku, który pozwala na zmianę natężenia wibracji w locie (wibracje wyłączone / niskie / średnie / wysokie). Każda zmiana jest przy tym sygnalizowana dźwiękiem.

Wygoda noszenia słuchawek stoi na bardzo wysokim poziomie, nawet w grubszych oprawach okularowych. Mamy do czynienia z optymalnym dociskiem do głowy (3/5) i bardzo dobrym wygłuszeniem pasywnym, chyba jednym z lepszych, jakie oferują słuchawki gamingowe. Można by jednak co nieco przygrymasić na brak obecności funkcji svivel przy poduchach. Odchylają się one wyłącznie do góry i na dół na widelcach, ale już nie na boki, stąd ucisk rozkłada się minimalnie mocniej na skroniach. No i jest jeszcze jedna sprawa, o której warto wiedzieć. Chodzi mianowicie o to, że wspomniany już przewód jest dość masywny, przez co wytwarza efekt ekranowania. Jakbyśmy nie kombinowali z ułożeniem kabla - denerwujące, słyszalne tarcie o ubranie będzie występować. Chyba że zaimprowizujemy sobie coś na kształt mouse bungee, tylko w tym wypadku do trzymania przewodu słuchawek.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• następna ›
• ostatnia »