Test Razer Barracuda X – wszechstronne słuchawki gamingowe bez RGB LED. Czy brak im czegoś jeszcze?
- SPIS TREŚCI -
Razer Barracuda X – opakowanie, wygląd, wygoda użytkowania
Razer Barracuda X przybywa do nas w opakowaniu, utrzymanym w zielono-czarnych barwach, charakterystycznych dla Razera. Już samo opakowanie zapowiada, że wewnątrz możemy spodziewać się festiwalu kolorów, ledów, a nawet odpustowości. Na próżno jednak szukać na froncie czy rewersie kartonu logotypów i informacji na temat RGB LED czy współpracy z Razer Synapse, nie wspominając już o Razer Chroma. Producent zamieścił tu wyłącznie informacje o lekkiej, ergonomicznej budowie, odczepianym mikrofonie oraz współpracy bezprzewodowej z PC, PlayStation, Androidem oraz Switchem. Choć sam zestaw słuchawkowy wydaje się być nieco ascetyczny (dla mnie to akurat zaleta), to jego wyposażenie już mniej. Wraz z headsetem otrzymujemy bowiem szeroki na 4,5 cm nadajnik USB-C, 150-cm przewód ładujący USB-C –> USB-A, 150-cm adapter / przedłużacz dla nadajnika USB-A –> USB-C oraz 130-cm obustronny przewód 3,5 mm Mini Jack. Jest on na tyle ciekawy, iż z jednej strony zakończono go wtykiem kątowym, co może przydać się niektórym użytkownikom. Wszystkie te przewody cechują się gumowym oplotem i jawią się jako solidne. W pudle doszukamy się także dwóch nalepek z logiem producenta oraz odczepianego mikrofonu z piankową owiewką.
Razer Blade 14 - Test małego i świetnie wykonanego laptopa z AMD Ryzen 9 5900HX i kartą NVIDIA GeForce RTX 3060
Dobywając model Barracuda X z pudełka, nie sposób nie docenić jego prostoty. Tak, przyszło nam żyć w tak odpustowo przyozdobionych czasach, że klasyka i przeciętność zaczynają być w cenie. Całość to w 99,9% matowa czerń plastiku, tkaniny (na padach) oraz tzw. skóry PU (po wewnętrznej stronie pałąka). Zieleń kryje się jedynie pod przyciskiem wygłuszającym mikrofon i pokazuje się tylko wtedy, gdy jest on wyciśnięty (a mikrofon nagrywa nasz głos). Od początku cieszy fakt, że słuchawki, mimo iż wykonane przeważająco z plastiku (czemu zawdzięczamy niską wagę) nie prezentują się tanio, choć materiał ów na potęgę zbiera tłuste paluchy. Całość dopasuje się przede wszystkim do głów małych, średnich i nieco większych. Osoby z największymi czaszkami mogą mieć już jednak problem - aluminiowego, rozsuwanego skokowo pałąka może bowiem nie wystarczyć. Również poduchy nie należą do tych większych - generalnie warto zauważyć, że Barracuda X to niemal ten sam design co droższy model Razer Opus. Mnie osobiście podoba się on bardzo, bowiem headset nie jest bułowaty i nie wyglądamy w nim niczym komentator sportowy z końcówki XX wieku.
Wspomniane wyżej poduchy są zdejmowalne, wypełnione pianką zapamiętującą kształt i obleczone standardową dla Razera, nieco szorstką w dotyku, "oddychającą" tkaniną. Ze spokojem mogę napisać, że zastosowane tu pady są przyjazne okularnikom. I choć może wydawać się, że Razer poskąpił nieco wypełnienia pod pałąkiem, to na szczęście większa część ciężaru słuchawek rozkłada się na naszych uszach. Nie ma więc mowy o docisku na czubku głowy. Poduchy mierzą około 97 x 80 mm, zaś otwory na małżowinę 60 x 40 mm przy głębokości 23 mm. Ostatecznie słuchawki są też bardzo wygodne i ze spokojem można użytkować je długimi godzinami, także w upalne dni. Podczas normalnego użytkowania, jak i celowego robienia "ósemek" z pałąka w czasie testów nie odnotowano skrzypienia, strzelania czy innych rewolucji, choć szybko można zauważyć, że słuchawki składają się na płasko w nie tę stronę co trzeba. Mianowicie złożywszy je na obręczy barkowej, będą one leżały poduchami do góry.
Razer Barracuda X | |
Wygoda | 5/5 |
Wygoda w okularach | 5/5 |
Przewiewność | 4,5/5 |
Utrzymanie w czystości | 3/5 |
Izolacja dźwięków z zewnątrz | 3/5 |
Słuchawki przyozdobiono bardzo nieznacznie: połyskującym napisem RAZER na topie pałąka oraz dwoma logotypami producenta na każdej z klap. Dość czytelnie oznaczono także lewą oraz prawą słuchawkę po wewnętrznych częściach pałąka. Prawą muszlę pozostawiono niezagospodarowaną, ponieważ to lewa stanowi swoiste centrum dowodzenia. I tak znajdziemy tu miękko działający przycisk wyciszania mikrofonu, potencjometr głośności, przycisk wielofunkcyjny, diodę baterii oraz statusu połączenia, złącze 3,5 mm Mini Jack, złącze ładowania USB-C oraz złącze odczepianego mikrofonu. Wszystkich tych przycisków i złącz dobywa się wygodnie i intuicyjnie, mimo iż nie jest ich mało. Sięgając do nich nie ma też opcji, aby słuchawki strącić sobie przypadkowo z głowy. Może nie przylegają one do czaszki jakoś szalenie mocno (stąd też izolacja dźwięków z zewnątrz nie jest najlepsza), ale schylając się pod biurko np. celem podniesienia chipsa, który wypadł nam z dłoni - na pewno z głowy też się nie zsuną.