Test obudowy NZXT H510 Flow - Piekło zamarzło! Amerykanie wypuścili wreszcie bardzo przewiewną obudowę komputerową

Test obudowy NZXT H510 Flow - Instalacja komponentów

Montaż klasycznego zestawu komputerowego w NZXT H510 Flow należy do zadań stosunkowo prostych, ale czeka na nas niestety kilka pułapek. Zacznijmy jednak od plusów - klatka dla HDD jest ruchoma i demontowalna. Pozwala to na zwiększenie miejsca dla zasilacza i okablowania co docenią posiadacze niemodularnych jednostek. Również stelaż na przodzie można wyjąć z obudowy co ułatwia instalację i czyszczenie wentylatorów. Dla pozostałych podzespołów przygotowano zaś sporo miejsca i wejdą tutaj płyty ATX, mATX lub mITX; wieżowe chłodzenia procesora o wysokości do 165 milimetrów i karty graficzne o długości 360 milimetrów. Za tacką płyty głównej jest około 19 do 23 milimetrów przestrzeni, czyli ani dużo, ani mało. Okablowanie jednak stosunkowo łatwo poprowadzić za sprawą dedykowanych rynienek. Minusy? Brak sanek dla HDD, dyski przykręcamy na sztywno do stelażu. Na górze zmieści się tylko jeden wentylator 140- lub 120-milimetrowy i będzie on dość blisko chłodzenia VRM płyty głównej, a więc o chłodnicy w tym miejscu można zapomnieć. Poskąpiono też tutaj filtra przeciwkurzowego. Amerykanie nie zdecydowali się na gumowe przelotki w otworach na okablowanie, a zamiast tego jest kawałek metalu. Przeszkadza on w poprowadzeniu sztywnych przewodów czy wtyczki ATX (24-pin). Skoro o przewodach mowa, to EPS (8-pin) też warto podłączyć przed przykręceniem płyty głównej. Na koniec zostaje nam miejsce na zasilacz, które nie doczekało się gumowych lub piankowych podkładek, które tłumiły by wibracje.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• następna ›
• ostatnia »