Test obudowy Fractal Design Define S2 - Szwedzka niespodzianka?

Test obudowy Fractal Design Define S2 - Wygląd zewnętrzny #1

Mimo całkiem wysokiej ceny jak na nasze warunki, obudowa Fractal Design Define S2 w żaden sposób nie sugeruje tego swoim opakowaniem. Ot, zwykły karton z podstawowymi informacjami, dwie styropianowe wytłoczki oraz przezroczysty, foliowy worek. Tym razem nawet zrezygnowano z piankowego zabezpieczenia, którym pochwalić się mógł identycznie wyceniony model Define R6. Lepiej sprawa ma się już z akcesoriami, acz nadal szału nie ma. Prócz niezbędnych śrubek otrzymamy od producenta sześc plastikowych opasek zaciskowych, zestaw montażowy dla rezerwuarów od układów chłodzenia cieczą, przedłużkę SATA oraz ściereczkę z mikrofibry do czyszczenia obudowy. Plus należy się za ostatni z elementów zestawu, który powinien być standardem w obudowach z oknem z hartowanego szkła. A sama obudowa? Prezentuje się tak jak wszystkie inne produkty Fractal Design - prosto, schludnie i solidnie. Fani marki zdecydowanie będą zadowoleni ze stylisty, zaś marudy stwierdzą, że to już przecież było. Nikt jednak raczej nie będzie narzekał na jakość wykonania, przynajmniej przy pierwszych szybkich oględzinach.

Front nowego dziecka Szwedów niczym nas raczej nie zaskoczy. Mowa o jednolitej, płaskiej powierzchni wykonanej ze szczotkowanego aluminium. Znajdziemy tutaj niewielkie wcięcie z diodą pracy dysku na górze oraz otwory wentylacyjne po bokach, po całej długości. Niestety, mimo iż przód wygląda naprawdę atrakcyjnie to utrzymanie go w czystości będzie nie lada wyzwaniem. Przyciąga on odciski palców, kurz i całą resztę brudu niczym magnes. Ślady zostawały nawet po rękach w rękawiczkach lub dopiero co umytych i wysuszonych.

Góra znowu wygląda znajomo i trudno się oprzeć temu wrażeniu, gdy to kopia praktycznie jeden do jednego z projektu obudowy Fractal Design Define R6. Większa jej część to pokrywa wyciszająca, która demontowana jest w całkiem sprytny sposób. Niestety, jest on obarczony tym samym minusem co w starszym modelu - luzy przy krawędziach są spore i zbierać tam się będą wszelakie włosy, okruszki i inne drobiny. Prócz tego bliżej frontu znalazł się panel I/O, który został nieco zmodernizowany. Znajdziemy tutaj duży, okrągły włącznik, podobny acz zdecydowanie mniejszy reset, dwa porty audio, jedno USB 3.1 Gen 2 typu C oraz po dwa USB 3.1 Gen 1 i USB 2.0 typu A. Całość wyprowadzona do jednej płaszczyzny i z metalowym wykonczeniem. Co ważne plastiki w środku wszystkich gniazd USB są czarne.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• następna ›
• ostatnia »