Test obudowy Chieftec GP-01B Stallion - Stary duch w nowym ciele

Chieftec GP-01B - Wnętrze #2

Zdjęcie przedniego panelu nie jest nadmiernie trudne, jako iż wystarcza jedno pewne pociągnięcie maskownicy. Gdy tego dokonamy naszym oczom ukazuje się... zasadniczo niewiele. Większą część konstrukcji w tym miejscu zajmuje znajomy z wyglądu, acz znacznie mniejszy, metalowy plaster miodu. Za nim usytuowano dwie fabryczne jednostki 120-milimetrowe z miejscem na jeszcze jedną, dodatkową. Metalowy grill jest nieco odsunięty od łopatek dzięki czemu brak tutaj charakterystycznego, niemiłego świstu zasysanego powietrza. W górnej części znajdują się wycięcia dla urządzeń 5,25 cala z wyłamywanymi na stałe blaszkami.

Wewnętrzna, górna część niemieckiej obudowy Chieftec GP-01B posiada trzy miejsca montażowe wyposażone w jeden wspólny, omawiany wcześniej gąbkowy filtr przeciw kurzowi. Dostęp jest bardzo wygodny i intuicyjny, a dzięki zatrzaskom nie wymaga rozkręcania całego komputera. Zamontować możemy tutaj dwa wentylatory 140- lub 120-milimetrowe. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by zamiast nich znalazła się tam chłodnica nie dłuższa niż 280 milimetrów. A jeśli o chłodzeniu cieczą mowa - przednie wentylatory również można zastąpić radiatorem nie dłuższym niż 240 milimetrów.

Najbardziej zwracającym uwagę elementem wewnątrz jest ruchomy, podłużny wspornik. To atut niebanalny i dość rzadki, ale spotykany już w przeszłości. Stanowi nic innego jak... podpórkę dla karty graficznej. Ma za zadanie utrzymać w miejscu modele z bardzo okazałymi, a tym samym ciężkimi układami chłodzenia pomagając gniazdom PCI-E w płycie głównej. Regulacją góra-dół oraz lewo-prawo dostosować możemy szynę do każdej karty. Dodatek jest metalowy i wykonany bardzo starannie, spełniając swoje zadanie. Momentami zauważyłem tylko drobne problemy przy przesuwaniu go, jednak zaraz ustępowały. Winowajcą jest prawdopodobnie plastikowa, wyginająca się szyna.

Na temat piwnicy nie ma zbyt wiele do powiedzenia, jako iż nie ma też tu czego odkrywać na nowo. Jest ona metalowa, pomalowana proszkowo na czarno i solidnie trzyma się w miejscu. Gości w sobie zasilacz, cztery miejsca dla dysków (po dwa obok siebie) oraz ewentualne okablowanie. Nad nią jak i pod nią obecne są liczne otwory wentylacyjne poprawiające cyrkulację powietrza, te drugie chronione są filtrem z tworzywa sztucznego. Dokładnie takim samym, jaki zamontowany został pod zasilaczem. Drobne zastrzeżenie - jeszcze trudniej się go wyciąga i wkłada. Jednak biorąc pod uwagę, że nic tutaj powietrza nie zasysa to i częstej potrzeby na gmeranie przy nim raczej nie będzie.

Mówiłem wcześniej, że Chieftec GP-01B posiada trzy wentylatory i wszystko się zgadza. Ostatnie, niewymienione do tej pory "śmigło" umieszczono z tyłu obudowy. Jest to czarna, prosta jednostka identyczna do tych obecnych na przodzie. Nie posiada ona żadnych oznaczeń producenta. Wszystkie trzy podłączone są do kontrolera obrotów, który łącznie jest w stanie obsłużyć do sześciu wentylatorów (z granicą obciążenia do 3,6 W). W trybie wysokich obrotów pracują na napięciu 12 V, w trybie niskich na napięciu 7 V. Ich kultura pracy adekwatna jest do wyglądu - w pierwszym przypadku słyszalny jest wyraźnie, acz nie nachalnie szum powietrza. W drugim znacznie cichną by... odezwały się łożyska, które głośno terkoczą. Nie jestem w stanie stwierdzić czy to tylko przypadłość naszego modelu, czy całej serii - trzeba mieć to jednak na uwadze jeśli ktoś tak jak ja ceni sobie ciszę podczas pracy (lub rozrywki).

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• następna ›
• ostatnia »