Test dokanałowych, przewodowych słuchawek Letshuoer S12 Pro sparowanych z DAC-iem Shanling UA3
Wśród osób używających słuchawki są takie, którym wystarczy, aby coś tam "brzęczało", ale także osoby bardziej wymagające, które są w stanie usłyszeć wszelkie niuanse muzyczne. Tu nie ma z czym się kłócić - tak samo jak każdy z nas nieco inaczej widzi, tak samo inaczej też słyszymy. Wymagający słuchacze mają zdecydowanie trudniej, ponieważ poszukują słuchawek gwarantujących porządną dynamikę, rozdzielczość, separację czy w końcu odpowiednią analityczność. Na tym zabawa się nie kończy, bowiem ile par uszu, tyle preferowanych brzmień. Jedni celują w popularne, rozrywkowe, tzw. "uśmiechnięte" brzmienie, podczas gdy inni wolą neutralność, a więc brzmienie niepodkoloryzowane. Dziś sprawdzimy komu spodoba się brzmienie zestawu złożonego ze słuchawek Letshouer S12 Pro i wzmacniacza Shanling UA3.
Autor: Ewelina Stój
S12 Pro to produkt - wciąż mało znanej szerszemu gronu odbiorców - marki Letshuoer, który oparto na przetworniku planarnym (14,8 mm), a więc technologii kojarzonej zazwyczaj z drogimi słuchawkami nausznymi. To model przewodowy z modułowym wtykiem audio jack (3 rozmiary do wyboru). Charakterystyka tych IEM-ów (In Ear Monitors) sugeruje, że słuchawki sprawdzą się nie tylko jako sprzęt stacjonarny, ale i mobilny. O ile oczywiście posiadacie smartfon / tablet z tradycyjnym gniazdem słuchawkowym 3,5 mm. Ten rodzaj złącza widywany jest wszak coraz rzadziej, wielu z nas ratuje się więc tanimi adapterami pod USB-C, których jakość często pozostawia sporo do życzenia. Innym wyjściem jest więc zainwestowanie w sprzęt taki jak Shanling UA3 - urządzenie będące nie tylko solidnej jakości przejściówką, ale przede wszystkim wzmacniaczem wzbogacającym brzmienie słuchawek. W niniejszym materiale sprawdzimy nie tylko jak brzmią Letshuoery, ale także czy takie kombo ze wzmacniaczem ma sens.
Na PurePC.pl nie brakuje testów słuchawek gamingowych czy TWS-ów. Dziś przyszła pora na coś nieco bardziej egzotycznego - na planarne IEM-y Letshuoer S12 Pro wspierane przez DAC Shanling UA3.
Słuchawki bezprzewodowe Teufel Real Blue NC z długim czasem pracy, dobrym brzmieniem i ANC. Sprawdź, czy warto je kupić
Zacznijmy klasycznie od opisu, co też ciekawego znajdziemy w obu zestawach sprzedażowych. I tak, słuchawki Letshuoer S12 Pro przybywają do nas w podwójnym pudełku (drugie utwardzane), w którym ulokowano twarde etui ochronne na zamek (sztuczna skóra), trzy pary silikonowych nakładek oraz trzy pary nakładek piankowych. Rozmiarów tipsów mamy kilka, więc problemów z dopasowaniem do naszych uszu nie będzie. W kilku rozmiarach występują też wtyki. Do wyboru mamy więc adapter 2,5 mm, 3,5 mm oraz 4,4 mm. Jest też modułowy kabel (a właściwie to złącza kabla), do którego podłączamy wtyki, a także kopułki słuchawek (klasyczne złącze 2-pinowe 0,78 mm). Mierzy on 125 cm długości, zaś wykonany jest z 98 żyłek miedzi OCC (x4). Z kolei w zestawie Shanling UA3, oprócz głównego bohatera (a więc DAC/AMP-a) znajdziemy stosunkowo niewiele, bo ok. 10-cm przewód USB-C do USB-C oraz adapter USB-C do USB-A, na wypadek gdybyśmy chcieli podpiąć wzmacniacz właśnie do tego rodzaju portu (np. w laptopie).
W budowie słuchawek przeważa kolor niebieski (a dokładniej - Space Blue) oraz odcienie srebrnego w jaśniejszym i ciemniejszym wydaniu (przewód). Całość może się podobać, choć same kopułki cechują się pewną surowością - zewnętrzna ich część to często pole do popisu dla designerów, tu postawiono na prostotę. Mamy więc stop aluminium potraktowany mikro piaskowaniem, stąd całość jest względnie matowa, ale i ciekawie połyskująca w odpowiednim świetle. W takiej samej barwie co kopułki utrzymany jest wtyk oraz element, który chroni przewód przed dalszym rozdzielaniem się na dwoje. Oprócz niego producent oddaje nam do dyspozycji jeszcze przezroczystą tulejkę, dzięki której moment rozdzielania się przewodu możemy skrócić według własnego uznania. A jeśli przewód okaże się za długi, to z pomocą przybywa rzep. Mamy więc do czynienia z przemyślanym rozwiązaniem. Nie zabrakło też oznaczenia prawego kanału za pomocą czerwonego ringu tuż u podstawy jednej z kopułek.
DAC jest jeszcze bardziej stonowanym urządzeniem. Mamy obudowę z aluminium o fakturze tożsamej z kopułkami słuchawek, jednak metal ów jest już w zupełności czarny. Wyjątkiem są logotypy i napisy oraz pozłacane złącze 4,4 mm audio jack (te 3,5 mm jest czarne). Na jednej ze ścianek znajdziemy trzy przyciski, które mają za zadanie sterować głośnością (Vol+ i Vol-) jak i zatrzymywać oraz wznawiać utwory (Play/Pause). No i mamy też wspomniany kilka akapitów wcześniej przewód USB-C do USB-C, którym łączymy wzmacniacz ze smartfonem. Po raz kolejny króluje tu matowa czerń uraczona logiem producenta na jednym z wtyków.
Letshuoer S12 Pro | |
Rodzaj słuchawek | IEM, przewodowe |
Rodzaj przetwornika | planarny, 14,8 mm |
Pasmo przenoszenia | 20 Hz - 20 kHz |
Czułość | 102 dB |
Impedancja | 16 omów |
Obudowa | stop aluminium |
Przewód | 98 żyłek posrebrzanej miedzi monokrystalicznej na kabel, łącznie 4 kable - 2 po 2 |
Długość przewodu | 125 cm |
Wtyk | 2,5 mm, 3,5 mm, 4,4 mm |
Mikrofon | brak |
Waga | 12 g |
Cena | ~ 950 zł |
Shanling UA3 | |
Układ DAC | AKM AK4493SEQ |
Wzmacniacz | 2x Ricore RTRT6863 |
Pasmo przenoszenia | 20 Hz - 40 kHz |
Wyjścia słuchawkowe | 3,5 mm, 4,4 mm |
Złącze USB | typu C |
Obsługa PCM | do 32-bit/768 kHz |
Obsługa DSD | do DSD512 |
Tryb UAC | UAC2.0, UAC1.0 |
Moc wyjściowa 3,5 / 4,4 mm | 125 mW / 211 mW |
Zniekształcenia harmoniczne 3,5 / 4,4 mm | 0,0004% / 0,0003% |
Stosunek sygnału do szumu 3,5 / 4,4 mm | 119 dB / 120 dB |
Wymiary | 60 x 25 x 13 mm |
Waga | 20 g |
Cena | ~ 599 zł |
Letshuoery to dokanałówki płytkawe, więc podczas zakładania ich możemy mieć wątpliwości co do tego, czy ostatecznie nie będą nam z małżowiny wypadać. Po "instalacji" szybko okazuje się, że słuchawki siedzą w kanałach jednak bardzo solidnie i ani myślą się przesuwać, a tym bardziej wypadać. Ta płytkość stanowi też walor wizualny, ponieważ nic nie wystaje nam dziwacznie z uszu. "Grajki" są na tyle wygodne, że koniec końców można zupełnie zapomnieć o ich istnieniu, nie polecałabym ich jednak chyba do aktywności fizycznej pokroju biegania, ponieważ zastosowany tu przewód jednak swoje waży, a więc i ciąży (29 g bez wtyku i kopułek). Chyba że zorganizujecie sobie jakiś klips do przypięcia w okolicach klatki piersiowej. Przewód nie sprawia także problemów będąc za małżowiną, nie kolidując nieprzyjemnie nawet z zausznikami grubszych opraw okularowych. Całość użytkuje się ostatecznie bezproblemowo i tak samo można określić wszelkie machinacje w zakresie wymiany wtyku czy tipsów. Trzeba też zauważyć, że choć metalowe obudowy są bardzo odporne, to mają ten mankament, że zimą korzysta się z nich mniej komfortowo (kopułki bywają po prostu zimne).
O korzystaniu z DAC-a można napisać tyle, że choć w sam sobie lekki, to sparowany ze słuchawkami dodatkowo potęguje efekt ciążenia przewodu. Są to jednak rzeczy, których na ten moment nie przeskoczymy i musimy zaakceptować. Dobrze natomiast, że DAC jest naprawdę niewielki i ze spokojem zmieści się nam w tylnej kieszeni jeansów wraz z podpiętym smartfonem. Drugi plus to zastosowanie odczepianego przewodu USB-C do USB-C, który uraczono dodatkowo tekstylnym oplotem. Zyskujemy więc giętkość i wytrzymałość, ale także opcję ewentualnej wymiany, gdyby rzeczywiście się kiedyś zepsuł. Kombo pod postacią słuchawek Letshuoer S12 Pro i DAC-a Shanling UA3 jest bardzo mobilne. Ze spokojem zwiniemy wszystko i zmieścimy w jednej dłoni, o kieszeni spodni nie wspominając. Na koniec tej sekcji chciałabym podkreślić jeszcze jedną bardzo istotną rzecz - słuchawki oferują ponadprzeciętne odcinanie słuchacza od dźwięków z zewnątrz, nie ma też problemów z "wyciekaniem" muzyki na zewnątrz.
Cechą charakterystyczną przetworników planarnych (ortodynamicznych) jest to, że - względem popularnych dynamików - mają niski poziom zniekształceń oraz lepszą odpowiedź przejściową, co zawdzięczają m.in. wyższej szybkości. To zazwyczaj dźwięk mniej pełny, precyzyjny i o wiele lepiej kontrolowany. Duże przetworniki planarne nie są proste napędzenia, czego przykładem jest wiele high-endowych słuchawek nausznych. Jak na tym polu wypadają S12 Pro? Przetwornik 14,8 mm charakteryzuje się impedancją wynoszącą 16 Ω i skutecznością na poziomie 102 dB, więc można napędzić go nawet z telefonu. Rozwiązanie to zdecydowanie zyskuje jednak, gdy połączy się je z dedykowanym DAC/AMP-em, jak Shanling UA3. Letshuoer S12 Pro jeszcze bez wspomagania ze strony Shanling UA3 to wyważone brzmienie, dość bliskie neutralności, ale idące lekko w stronę jasności. Zaakcentowane są wyższa średnica oraz zakres prezencji, na wzór popularnej krzywej Harmana. Zyskują na tym szczególnie żeńskie wokale, które są żywe i energiczne, chociaż przy wyższym poziomie głośności (lub niefortunnie dobranych nakładkach) może to skutkować podkreślaniem sybilantów. I tutaj pro tip - piankowe tipsy lub nakładki typu SpinFit łagodzą ten fragment pasma. Średnica jest dość neutralna i niepodkolorowana. Przekłada się to na bardzo klarowne brzmienie, ale męskie wokale czy gitary basowe nie zabrzmią zbyt pełnie. Tony wysokie są ładnie zestrojone - talerze, skrzypce czy flety są obecne i wyraźne, ale bez przesadnej ekspozycji. Są one szczegółowe i dobrze napowietrzone.
Pasmo przenoszenia słuchawek Letshuoer S12 Pro wg materiałów producenta
A co z basem? Tony niskie są tylko odrobinę podbite, z nieco mocniejszym akcentem w subbasie. Mają one przy tym typowy planarny charakter - atakują szybko, wygasają bez ociągania się i są bardzo, bardzo szczegółowe. Dół w S12 Pro nie rozlewa się też po całym paśmie, jest dość twardy i dobrze kontrolowany. Ostatecznie, dzięki takiej, a nie innej charakterystyce (szalona dynamika, dobra separacja, podkręcony niższy sopran, szybki bas), Letshuoery najlepiej spisują się w muzyce elektronicznej, ale także w jazzie czy w progresywnym metalu. Niestraszne im ponadto utwory z tzw. "brudnym" basem. Świetnie słuchało mi się m.in. utworów dubstepowych, hardstyle'owych czy trapowych, takich jak chociażby Sinny & 7vvch - Numb. O scenie można powiedzieć tyle, że ma ona średnią szerokość i dobrą głębię, i że wokale wysuwają się na jej przód. Nie oznacza to jednak automatycznie, że "grajki" sprawdzą się w rapie, bo brak tu ciepła i "intymności" (podkręcone są wszak raczej wokale damskie). Do delektowania się rockiem zabrakło mi z kolei odpowiedniej szczegółowości. Gwoli ścisłości testy odsłuchu przeprowadzane były głównie z wykorzystaniem smartfonów Sony Xperia 10 IV oraz Samsung Galaxy S20 Ultra. Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ smartfony nie miały na tyle mocy, aby w pełni napędzić Letshuoery. W momencie podpięcia ich pod laptopa dźwięk okazał się wszak dużo bardziej szczegółowy, a także nie aż tak jasny.
Pomiar pasma przenoszenia wykonany na urządzeniu miniDSP EARS
No dobrze, a co się stanie, gdy ze słuchawkami sparujemy DAC-a Shanling UA3? Ano zadzieje się sporo dobroci. Na pewno wpięcie pod DAC-a dopełni (dopowietrzy, "przytłuści") nam trochę bas. Kolejną zaletą tej komitywy będzie przygaszenie agresywnawych tonów wyższych, a właściwie wyższej średnicy. Podpięcie DAC-a to także godne odnotowania powiększenie sceny oraz szczegółowości (a już całkiem, gdy zdecydujemy się na wtyk 4,4 mm). Innymi słowy - Shanling UA3, dzięki temu, że oferuje więcej mocy do napędzenia słuchawek niż sam smartfon, jest w stanie zniwelować niekorzystne cechy w brzmieniu słuchawek, które wynikają z niewystarczającego wysterowania przez smartfon. Dzięki temu mogę równie przyjemnie i z satysfakcją słuchać zarówno energetycznego Steve'a Aoki'ego, napchanego dźwiękami System of a Down, a nawet przestrzennych Pink Floydów.
Zarówno słuchawki Letshuoer S12 Pro jak i DAC Shanling UA3 to solidnie wykonany, dopracowany i klasycznie, ale dobrze wyglądający sprzęt. Jeśli chodzi o brzmienie, to jak zawsze wszystko zależy od osobistych preferencji. Nie da się jednak ukryć, że Letshuoery to bardzo dynamiczne, lekko jasnawe słuchawki, które po sparowaniu z Shanlingiem, a więc przy odpowiednim napędzeniu, zyskują na przestrzenności i szczegółowości. Dzięki temu otrzymujemy pełną mocy i zharmonizowanego brzmienia konfigurację.
Podsumowanie niniejszej recenzji należy zacząć od tego, że słuchawki planarne nie są dla każdego. Co więcej - jeśli dotąd bazowaliście tylko na przetwornikach dynamicznych, to kilka pierwszych odsłuchów na najlepszych nawet planarach może być niezbyt ciekawym doświadczeniem. Wszystko dlatego, że nasze uszy, latami "gwałcone" przez przekoloryzowane często przetworniki dynamiczne, nie potrafią rozsmakować się w neutralnym brzmieniu, gdzie żaden dźwięk nie dominuje nad innym. Kiedy już jednak trochę się osłuchamy, a nasza głowa przyzwyczai się (nauczy), że brzmienie neutralne również może być "smaczne" (bo bogate), wtedy dopiero rozpocznie się prawdziwa przygoda z planarami. No właśnie, jeśli chcecie ją rozpocząć, to para Letshuoer S12 Pro + Shanling UA3 stanowi w mojej opinii bardzo udaną propozycję. Argumentem jest tu nie tylko wysoce zharmonizowane brzmienie w dobrej cenie, ale także inne czynniki, takie jak wysoka jakość wykonania, nienaganny komfort użytkowania czy ponadprzeciętna pasywna redukcja hałasów z zewnątrz.
Letshuoer S12 Pro
Cena: 950 zł
![]() |
|
Shanling UA3
Cena: 599 zł
![]() |
|
Powiązane publikacje

Test Nextbase Piqo 2K - niewielki wideorejestrator za niewielkie pieniądze. Niezła jakość wideo i kilka ciekawych funkcji
3
Test Navitel RS3 Duo Wide - wideorejestrator z dwoma kamerami o ultraszerokim kącie widzenia. Prostota i uniwersalność w jednym
21
Recenzja Realme Buds Air 6 Pro. Bezprzewodowe słuchawki z ANC, wysoką jakością dźwięku i odpornością na zachlapanie
12
Test projektora Vivibright D1000 - sprzęt dla niewymagających, który przyciąga przydatnym zestawem akcesoriów
10