Test długopisu IRISNotes Air 3: zamienia pismo odręczne w cyfrowe
IRISNotes Air 3 to zestaw nie dla każdego. Raczej nie zainteresuje się nim tak szerokie grono odbiorców jak nabywcy smartfonów, bo jest to sprzęt kierowany raczej do wąskiego kręgu użytkowników: studentów, dziennikarzy, wykładowców, lekarzy, autorów książek, a w każdym razie dla wszystkich tych, który pracują "ze słowem". IRISNotes Air 3 jest to bowiem zestaw złożony z długopisu oraz odbiornika Bluetooth, który nadzoruje pisanie tekstu, aby ostatecznie przenieść go w formie cyfrowej do komputera. Jak to się odbywa, jak się sprawdza i czy jest to sprzęt dla Was - odpowiedzi znajdziecie poniżej. IRISNotes Air 3, nazywany także jako przenośny skaner, kupicie obecnie już od 449 złotych.
IRISNotes Air 3 to zestaw złożony z długopisu oraz odbiornika Bluetooth, który nadzoruje pisanie tekstu, aby ostatecznie przenieść go w formie cyfrowej do komputera.
Firma IRIS (nawiasem mówiąc, jest to marka należąca do spółki Canon) ma w swojej ofercie wiele urządzeń i rozwiązań biurowych. Oprogramowanie PDF czy OCR stanowi początek listy, ale znajdziemy na niej także nasz system IRISNotes Air 3. Trzeba wiedzieć, że w sprzedaży znajduje się także model IRISNotes 3, pozbawiony m.in. łączności Bluetooth. Oznacza to, że wszystkie zgromadzone dane będziemy mogli przesłać do komputera tylko po kablu i nie prześlemy ich już np. do smartfona czy tabletu. Czym jest IRISNotes Air 3? Myślę, że już macie podstawowy obraz urządzenia. Mówiąc w skrócie: piszemy długopisem marki IRIS tak, jak normalnym długopisem, umieściwszy zawczasu odbiornik na górze strony po której piszemy, a później możemy przetransportować obraz naszej kartki do peceta, po czym za pomocą programu OCR (na który dostajemy dożywotnią licencję), zmieniamy na postać cyfrową tekst, wykresy czy inne bazgroły. Brzmi zacnie. A jak działa? Zanim przejdziemy do testów, rzućmy okiem na wygląd, baterię i inne istotne elementy, które mogą zaważyć na decyzji o zakupie.
Co jeszcze wyczytamy z pudełka i informacji reklamowych prócz tego, co już wiemy? Otóż zestaw nie potrzebuje dodatkowych baterii, gdyż zarówno z długopis jak i odbiornik wbudowane są akumulatorki (czas pracy na baterii to 10 godzin dla długopisu i 16 godzin dla odbiornika). Urządzenie jest ponadto kompatybilne z każdym rodzajem papieru, a bank danych (odbiornik) zachowa w pamięci do 100 stron A4, po zapisaniu których będziemy musieli się pofatygować i zrzucić je na komputer, oczyszczając tym samym pamięć. Producent zaznacza, że za pomocą zestawu będziemy też w stanie pisać i rysować po zdjęciach na wyświetlaczach smartfona czy tabletu, po czym dokumenty takie również będziemy mogli wyeksportować. IRISNotes Air 3 kompatybilny jest z systemami Windows, Mac, Android i iOS. Tańsza wersja bez Bluetootha, zadziała jednak tylko pod Windowsem. W kwestii ciekawostki można zaznaczyć, że w połączeniu długopisu z odbiornikiem wykorzystano technologię ultradźwięków i promieniowania podczerwonego. Urządzenie (a właściwie to oprogramowanie OCR o nazwie tożsamej z nazwą urządzenia) rozpoznaje pismo w 30 językach, a ponadto samo uczy się naszego pisma, więc z każdą zapisaną stroną, rozpoznaje je coraz lepiej.
Decydując się na zakup zestawu IRISNotes Air 3 dostajemy długopis (we własnej osobie) ważący 20 g (czyli nieco więcej niż przeciętny długopis), odbiornik, kabel mini USB (do ładowania zarówno długopisu jak i odbiornika), podręczne etui o rozmiarach 17,0 x 6,5 cm, zestaw wkładów atramentowych (można je dokupić na stronie IRIS, bądź posłużyć się zamiennikami o tych samych rozmiarach Φ 2.35 mm * 67.0 mm), wkład-rysik (do pisania po wyświetlaczach dotykowych) oraz szczypce do wyciągania wkładów z długopisu. W kartonie znajdziemy także skróconą instrukcję obsługi, i odnośnik do strony internetowej ze sterownikami, instrukcją i gwarancją. Pełną instrukcję znajdziecie zatem po tym linkiem. Niestety o ile skrócona, papierowa instrukcja występuje w języku polskim, to wersja rozbudowana PDF w sieci występuje w języku angielskim. No i na końcu została jeszcze kwestia licencji oprogramowania. W pudełku znajdziemy bowiem kod do programu OCR, który zainstalujemy po ściągnięciu ze strony producenta. Wszystkie ważne linki pojawią się w dalszej części tekstu.
Przejdźmy do praktyki, zaczynając od pobrania oprogramowania zarówno na komputer, jak i na urządzenie mobilne. Przyznam, że strona producenta mogłaby być nieco bardziej przejrzysta i intuicyjna, bo chwilę zajęło mi przekopanie się przez zbędne strony, by dotrzeć do tych niezbędnych. Oto więc obiecane linki do oprogramowania, które następnie należy (ale tylko w wersji na pecety) zarejestrować przy pomocy otrzymanego w zestawie kodu. Wersje mobilne nie wymagają dodatkowej rejestracji, a ich instalacja jest opcjonalna, więc skorzystamy z niej tylko, jeśli chcemy korzystać z zestawu wespół z telefonem.
- Rejestracja urządzenia, a następnie wybór między programem na PC/Mac
- Oprogramowanie IRISNotes Air 3 na Androida
- Oprogramowanie IRISNotes Air 3 na iOS
Testy zaczęłam od zapisania kartki w języku polskim dość starannym pismem, a następnie już pismem codziennym. Kolejna kartka dotyczyła przeróżnych, odręcznych wykresów i rysunków, by sprawdzić, jak oprogramowanie poradzi sobie z czymś nie będącym zwykłym tekstem.
Gdy już pobraliśmy niezbędne oprogramowanie i je zarejestrowaliśmy, możemy zacząć zabawę, pracę, a w moim przypadku - testy. Na ich potrzebę zapisałam kilka stron (i zabazgrałam również), aby ostatecznie móc wyciągnąć wnioski, ile sprzęt potrafi i czy potrafi przy tym pozytywnie zaskoczyć. Docencie więc proszę, że poświęciłam na to nadprogramowy czas, mogąc zamiast tego wyjść na spacer, korzystając z pierwszych podrygów wiosny. Testy zaczęłam od zapisania kartki w języku polskim dość starannym pismem (jak na mnie), a następnie już pismem codziennym. Kolejna kartka dotyczyła przeróżnych, odręcznych wykresów i rysunków, by sprawdzić, jak oprogramowanie poradzi sobie z czymś nie będącym zwykłym tekstem. Wyniki mojej wesołej twórczości, jak i przeniesienie jej i eksportowanie do postaci cyfrowej, znajdziecie w grafikach poniżej. Klikając na każdy screen, powiększy się on na tyle, aby móc dokładniej przyjrzeć się wynikom. Wymogiem przy korzystaniu z odbiornika jest przyczepienie go (z tyłu znajduje się klips) na szczycie kartki, zaś sama kartka musi mieć rozmiar A4. Pisząc powinniśmy także zostawić z lewej i prawej strony 1,5-centymetrowe marginesy. W przeciwnym razie tekst może zostać ucięty, a tego przecież nie chcemy.
Dla porządku (gdyby ktoś nie potrafił rozczytać żadnej z moich wersji, dorzucam tekst oryginalny: Eksperci i politycy w Chinach martwią się, że pęd do integracji sztucznej inteligencji w broń i sprzęt wojskowy mógłby przypadkowo doprowadzić do wojny między narodami. Zgodnie z nowym raportem opublikowanym przez amerykański ośrodek bezpieczeństwa USA Center for a New American Security (CNAS), chińscy urzędnicy coraz częściej dostrzegają dynamikę "wyścigu zbrojeń" z AI jako zagrożenie dla globalnego pokoju. Gdy kraje starają się czerpać korzyści ze sztucznej inteligencji w różnych dziedzinach, w tym wojsku, istnieje obawa, że międzynarodowe normy kształtujące komunikację między krajami staną się przestarzałe, prowadząc do zamieszania i potencjalnego konfliktu. Jak wyjaśnia Allen, starszy adiunkt w CNAS i autor nowego raportu, działanie dronów stało się w ostatnich latach coraz bardziej zautomatyzowane. W USA są one w stanie przechodząc na podstawowy autopilot, wykonać proste zadania, takie jak latanie w kółko wokół celu. Jednak to Chiny są bardziej agresywne we wprowadzaniu większych poziomów autonomii, którym bliżej do określenia w stylu śmiercionośne użycie siły. No i zostaje nam jeszcze kartka z innymi bazgrołami (poniżej), po czym będziemy mogli przejść już do analizy umiejętności urządzenia. Trzeba wiedzieć, że wyeksportowany plik jesteśmy w stanie edytować (tekst pogrubimy, powiększymy, wyjustujemy itp). Wszystko da się także zapisać do formatu Notatnika, Painta i Worda, lub wysłać mailem.
Zacznijmy od omówienia odczytania przez program tekstu pisanego starannie. Co rzuca się tu w oczy? Że program nie jest inteligentny. Nie rozumie tego, co odczytuje, stąd zdarzają się takie kwiatki, jak wyraz pisany dużą literą w środku zdania. Problemy występują także z poprawnym umieszczaniem znaków przestankowych (czasami się dublują, wrzucane są niepotrzebne spacje). Zdania przenoszone przeze mnie do następnej linii nie zostały połączone, a przekreślone słowo świata, zamiast zostać przekreślone, zostało podkreślone. Niestety jeszcze gorzej wygląda to w momencie pisania niestarannego. Pojawiają się te same problemy co wcześniej, ale w tym przypadku przeistoczeniu uległo dużo więcej wyrazów. Tyle dobrze, że tekst nie jest pisany ciągiem, a rozdzielony Enterami na kształt tego, jak zrobiłam to ja. Podczas analizowania moich bazgrołów, to jest ostatniej ze stron, zaczęła mi się na temat IRISNotes Air 3 klarować pewna opinia. Otóż jest to urządzenie dobre, z którym to jednak należy nauczyć się obchodzić. Co przez to rozumiem? Staranne pismo, rysowanie wykresów od linijek, albo przynajmniej przykładanie się do rysowana. Ponadto nie mogą to być rysunki skomplikowane i o dużym zagęszczeniu. IRISNotes Air 3 wraz z oprogramowaniem lubi więc jak się do niego mówi wyraźnie. No i trzeba się pilnować, aby pisząc (rysując) nie zakrywać ręką przestrzeni między długopisem, a odbiornikiem tak, jak zrobiłam to opisując dni tygodnia pod wykresem biegowym. Jak widać, treść się wówczas nie odnotowała. Rzućmy jeszcze okiem na to, jak urządzenie działa we współpracy z Androidem i będziemy mogli wydać (o)sąd ostateczny.
Po lewej treść zapisywana na żywo podczas połączenia Bluetooth urządzenia z aplikacją. Po prawej treść przenoszona w locie, z możliwością edycji narzędzi
W przeciwieństwie do możliwości oprogramowania OCR, zabawa aplikacją mobilną mnie zainteresowała. Jednak zaznaczam, że to już zabawa całkowicie dla wybrańców, dla kreatywnych pasjonatów, którym po prostu będzie się chciało każdorazowo odpalać aplikację, by przy jej pomocy urozmaicać notatki. Niemniej apka proponuje ciekawe rozwiązania. Smartfon parujemy Bluetoothem z urządzeniem, po czym odbiornik jak zawsze umieszczamy na szczycie kartki i uruchamiamy aplikację IRISNote Air 3. Odtąd wszystko co zapisujemy na kartce, będzie pojawiać się na wirtualnej kartce smartfona. Tu - dla odmiany - będziemy mogli wybrać, czy piszemy na kartce formatu A4 czy A5. No i narzędzia aplikacji, czyli jej sedno. Zanim coś bowiem napiszemy, możemy zmieniać symulowany przyrząd (długopis, pióro, cienkopis), jego kolor i grubość. Aplikacja pozwala także na tworzenie figur geometrycznych (już z poziomu dotykowego ekranu), czy wymazywania treści wirtualną gumką. Do każdego pliku, który później wyeksportujemy jako jpg bądź pdf, jesteśmy także w stanie dodać dowolne zdjęcie z naszej galerii. Ostatnie co powinniście wiedzieć o narzędziu jakim jest IRISNotes Air 3 to fakt, że długopis może służyć jako myszka. Oznacza to, że po podłączeniu zestawu pod komputer możemy w pełni korzystać z dobrodziejstw aplikacji windowsowej Szkicownik, ale rysować możemy także we wszelkich innych programach jak Photoshop. Wystarczy, że pod długopis podłożymy kartkę i zaczniemy poruszać po niej umieszczonym w długopisie rysikiem.
Zamysł na urządzenie genialny, wykonanie kuleje. Przy niższej cenie - tak, przy obecnej - chciałoby się jednak, by urządzenie było bardziej inteligentne. Osoby z koszmarnym charakterem pisma, nie mają czego tu szukać.
I tym sposobem dotarliśmy do werdyktu na temat urządzenia. Po pierwsze ze smutkiem muszę przyznać, że na możliwości (dość ułomne) urządzenia, cena 449 złotych to wciąż za dużo. Abstrahując od ceny: IRISNotes Air 3 to bardzo ciekawe rozwiązanie, które sprawi, że (będąc np. studentem) będziemy mogli pojawiać się na uczelni bez balastu jakim jest laptop, gdyż wszystkie pisane dane wyeksportujemy do wersji cyfrowej będąc już w domu. Podobnie rzecz przyda się dziennikarzom oraz autorom książek, którzy preferują analogowe pisanie ponad tworzenie na komputerze (nie, nie ma w tym nic naciąganego - osobiście znam osoby, które najpierw piszą artykuły długopisem, by dopiero przepisać je do formy cyfrowej). To wszystko, jakkolwiek dobrze brzmi, niestety... tylko brzmi. Urządzenie, mimo wszechstronności (pisanie i rysowanie w locie na smartfonie/tablecie, cyfrowe pióro działające jak myszka) jest wciąż zbyt ułomne, by korzystać z niego bez przeszkód. Chciałoby się rzec, że w pełni zadowolone będą jedynie te osoby, które piszą wręcz pismem kaligraficznym. Wszelkie pisanie jak kura pazurem - odpada. Oprogramowanie OCR IRISNotes Air 3 sobie z tym po prostu nie poradzi. Ponadto, aby wycisnąć z urządzenia maksimum możliwości, trzeba nauczyć się, jak do niego mówić. Nie spodziewajmy się więc, że pisząc i rysując jak nam się żywnie podoba, wszystko zostanie przeniesione do komputera w skali 1:1. Cóż, zamysł genialny, wykonanie kuleje. Przy niższej cenie - tak, przy obecnej - chciałoby się jednak, by urządzenie było bardziej inteligentne.
IRISNotes Air 3
Cena: 449 zł
|