QNAP TS-228A - Dwudyskowy NAS ze średniej półki cenowej

QNAP TS-228A – Wygląd zewnętrzny

Zgodnie z tradycją szczegółowe oględziny testowanego serwera rozpoczniemy od przyjrzeniu się opakowaniu oraz jego zawartości. Charakterystykę w sumie nie tylko tych elementów, ale też całego serwera można by w zasadzie skopiować z opisu QNAPa TS-128 i w niewielkim stopniu zmodyfikować. Przede wszystkim, niewielkie rozmiary i skromność prezencji kartonu, w jaki zapakowano model TS-228A to coś, z czym również miałem do czynienia w przypadku TS-128. Producent wypisał tam najważniejsze funkcje serwera, zamieścił jego zdjęcia oraz zawarł spis dołączonych akcesoriów. Akcesoriów tych ponownie nie ma zbyt wiele - kable sieciowy i zasilający (wraz z zasilaczem) oraz broszurki informacyjne.

O ile TS-128 mógł na pierwszy rzut oka sugerować, że mamy do czynienia nie z serwerem NAS, ale ze zwyczajnym sieciowym przenośnym dyskiem zewnętrznym, tak szersza obudowa TS-228A znacznie bardziej przypomina bogaty w funkcje sprzęt do składowania danych. Nadal jednak jest to urządzenie o niewielkich gabarytach i masie, co odczuwalne jest przede wszystkim zanim zamontujemy w nim dyski twarde. Gdyby ich nie było, serwer QNAPa można by było łatwo strącić np. przez przypadkowe pociągnięcie kablem. Stabilność poprawiają nieco gumowe nóżki, ale podczas normalnej pracy serwera nie trzeba się chyba będzie o ten fakt zbytnio martwić. Kto bowiem korzysta z NASa bez dysków?

Obudowa testowanego dziś TSa wygląda niemalże identycznie w porównaniu do jego jednodyskowego kuzyna. Polakierowana na biało cechuje się nie najgorszą jakością wykonania, choć tworzywo sztuczne sprawia na swój sposób wrażenie dość delikatnego. Podczas czynności serwisowych, jak np. właśnie montaż dysku wszystko trzeszczy i skrzypi. W mniejszym modelu nie rzucało się to tak w oczy i uszy, głównie dlatego…że był mniejszy.

To teraz kilka zdań o procesie instalacji dysków twardych w serwerze. Wygląda on dokładnie tak samo, jak w przypadku TS-128. Do wnętrza NASa dostajemy się przez odkręcenie śrubki dostępnej od spodu i rozdzielenie „połówek” obudowy urządzenia. Dyski mocuje się w kieszeniach za pomocą plastikowych listewek, dzięki czemu można w kilka chwil przygotować serwer do działania bez konieczności szukania śrubokręta.

Trzeba tu jednak uważać. Jeśli nie dość dokładnie osadzimy listwy w wyżłobieniach metalowego szkieletu możemy mieć później problem z otworzeniem obudowy. Odstające listwy zawadzają bowiem o prowadnice i bez podważenia oraz „wyszarpania” z nich plastiku się nie obędzie.

Przednią część obudowy zajmują między innymi dwa przyciski, z których jeden służy do uruchamiania serwera, drugi zaś – do szybkiego kopiowania danych z podłączonego do portu USB nośnika. Chodzi tu o port USB 3.1 usytuowany tuż pod tym guzikiem. Poza tym na czarnym pionowym pasku ulokowano kilka diod informujących o pracy NASa.

Tył serwera wygląda identycznie, jak w modelu TS-128A. Jedyna różnica w porównaniu ze starszym TS-128 to o jeden mniej port USB 2.0, których w sumie są dwa. Reszta pozostała bez zmian – pojedynczy interfejs Gigabit Ethernet, złącze zasilania oraz przycisk resetu.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• następna ›
• ostatnia »