Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Sniper: Ghost Warrior - Snajper z Polskim rodowodem

Sebastian Oktaba | 04-07-2010 21:57 |

Szła dzieweczka...

Umiarkowaną miodność Sniper: Ghost Warrior zawdzięcza w dużej mierze klimatowi, jaki udało się City Interactive zbudować. Wrodzona złośliwość kazałaby zapytać, czy to przypadkiem nie efekt uboczny procesu twórczego, ale darujmy sobie podobne uszczypliwości. Atmosfera rzeczywiście pozytywnie zaskakuje, szczególnie w misjach rozgrywanych nocą. Brzmi zachęcająco? Wyobraźcie sobie pełnię księżyca, cykające wokół świerszcze, powolne podpełzanie do wrogiego obozu oraz unikanie krążących po okolicy patroli. Wyczuwamy moment, namierzamy gagatka, wstrzymujemy oddech oddając celny strzał i błyskawicznie zmieniamy pozycję, szukając kolejnej ofiary. Można wtedy naprawdę wczuć się w rolę snajpera, czerpiąc dziką satysfakcję z przewagi nad nieświadomymi zagrożenia antagonistami. Oczywiście, jeżeli zdradzimy swoją obecność, tracimy element zaskoczenia zamieniając podchody w chaotyczną sieczkę. Zmrok naturalnie sprzyja polowaniu, ale prażące słońce, gęsta roślinność, rozsypujące się rybackie chatki oraz instalacje wojskowe również tworzą zgrabną całość. Zaraz, zaraz... Isla Trueno wygląda chyba znajomo... znowu jakby Crysis? Odrobinę, niemniej skojarzenie wynika raczej z umiejscowienia akcji w tropikach, niż faktycznych podobieństw. Sniper: Ghost Warrior i Crysis łączy co najwyżej wspólna półka w Empiku.

Pozostawanie w ukryciu, będące skądinąd istotą gry, wcale nie jest takie proste jakby się mogło zdawać. Przeciwnie - nasi adwersarze obdarzeni zostali chyba nadludzką percepcją albo regularnie zażywają lokalne specyfiki, wyostrzające zmysły do granic możliwości. Mało tego, celność łapserdaków jest imponująca niezależnie od okoliczności. Pomimo iż posiadamy modną kamizelkę maskującą, której pozazdrościć mógłby nawet Jacyków, chwilami zastanawiałem się czy założyłem wdzianko na właściwą stronę. Niezmiernie trudno wyjaśnić fenomen, kiedy siedząc ukryty w zaroślach bywałem bezproblemowo namierzany przez oponentów oddalonych o przeszło 500 metrów. Czyżby zdradził mnie czubek buta albo błysk w oku? Wątpię... prędzej jest to sprawka kulawego modułu sztucznej inteligencji, skutecznie zabijającego przyjemność płynącą z rzetelnego chowania czterech liter. Teoretycznie przyczajony na wzgórzu snajper, dysponujący karabinem wyborowym z tłumikiem, powinien być duchem niosącym śmierć - czemu przeczy zachowanie żołdaków generała Vasqueza. Umieszczony na dole ekranu wskaźnik widzialności niewiele zmienia, skoro przeciwnicy zdają się go rozmyślnie lekceważyć. Słabe SI okazuje się największą bolączką Sniper: Ghost Warrior, czego klimat i dobra oprawa wizualna nie rekompensują. Dotychczas w grach od City Interactive walczyliśmy z nierozgarniętymi kukłami, teraz mamy do czynienia ze skrajnie odmienną sytuacją.

Jak na rasowego strzelca wyborowego przystało, główna postać otrzymała do dyspozycji kilka karabinów snajperskich, które rzecz jasna stanowią podstawowy rynsztunek. Wśród nich znajdziemy AS50, MSG90, SR25 oraz nieśmiertelnego SWD „Dragunov”. Tym razem długość lufy ma znaczenie. Zabawki w rodzaju M16, granatów odłamkowych, min przeciwpiechotnych czy pistoletu z tłumikiem, to margines wyposażenia. Asortyment nie jest zbyt bogaty, podobnie jak osobowość naszego protegowanego, ale snajper biegający z shotgunem lub ręczną wyrzutnią rakiet dopiero byłby ewenementem. Modele broni wyglądają yako-tako, chociaż niżej podpisanemu ciężko stwierdzić na ile przypominają rzeczywiste odpowiedniki. Co ciekawe, system prowadzenia ognia zastosowany w Ghost Warrior wyraźnie rozbudowano w stosunku do przeciętnego shootera. Oprócz korzystania z celownika optycznego, niebagatelną rolę podczas prowadzenia ostrzału odgrywa pozycja grającego. Logiczne, że kucając albo leżąc zwiększamy szanse na zdjęcie celu za pierwszym razem, zaś wyprostowani niczym koncentrująca się przed startem reprezentacja olimpijska, automatycznie utrudniamy sobie zadanie. Subtelne pseudo-symulacyjne niuanse także zostały uwzględnione, aczkolwiek trudno nazwać Sniper konkurencją dla ArmA II. W każdym bądź razie, sprzątnie wrogich kondotierów nie sprowadza się do prostego naciśnięcia spustu...

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 3

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.