Sharkoon Skiller SGM1 - kosmiczna mysz o bogatym wnętrzu

Ah, Sharkoon, znam, znam. Na rynku istnieje nie od dziś, bowiem w obudowę tej marki zainwestowałem już w 2004 roku przy składaniu pierwszego peceta zdolnego udźwignąć wysokie detale gier wszelakich. Okazuje się, że w blaszane rozwiązania firmy uwierzyłem już rok po jej powstaniu. Ależ ten czas leci. Ledwo się człowiek obejrzy, a tu z cichego przedsiębiorstwa taki gracz nam rośnie. Sharkoon trudni się już nie tylko metalowym origami, rozwinął bowiem również działy odpowiedzialne za zasilacze, wentylatory, różnorakie akcesoria do dysków twardych, pamięci USB oraz mój temat przewodni, czyli peryferia. Do niedawna cały asortyment prezentował się raczej zachowawczo. Pewną odwagę można było zaobserwować w sekcji obudów, jednak epidemia zwana "gaming" do oferty producentów najłatwiej wdziera się od strony peryferiów. Tam też narodziła się linia SHARK ZONE, której żółte akcenty są tak samo krzykliwe, jak jej nazwa. Prezentowany gryzoń należy jednak do najnowszej linii Skiller.

Sensor PWM3366, 106 gramów z możliwością dociążenia, 122 mm długości, komplet 12 przycisków i podświetlenie RGB w cenie 40 Euro? Skiller to killer.

Najnowsza mysz firmy Sharkoon posiada topowy sensor optyczny PixArt PWM3366, będący dotychczas we władaniu Logitecha. Oferuje on bliźniacze, a może nawet lepsze parametry, niż jego pierwowzór, PixArt PWM3360. Każdemu z siedmiu modyfikowalnych w software stopni DPI od 400 do 10800 można przypisać inny kolor podświetlenia, ich zmiana sygnalizowana jest także przy użyciu 4 białych diod, zlokalizowanych z przodu kciuka. Całość bez kabla waży komfortowe 106 gramów, jednak można ją zwiększyć zestawem sześciu 4-gramowych ciężarków, osiągając wagę maksymalnie 130 g. Odważniki, osadzone w wygłuszającej gąbce, ładuje się od prawego boku urządzenia, a dostęp do tacki uzyskuje się przy pomocy przełącznika, znajdującego się od spodu urządzenia. Mysz porusza się na pięciu strategicznie rozmieszczonych ślizgaczach, wykonanych z teflonu, a w pudełku znajdziemy zapasowy ich komplet. Do zestawu dołączona została tekstylna torba transportowa, niespotykana już prawie płyta CD z instrukcją obsługi i sterownikami, za pomocą których zaprogramujemy makra, częstotliwość próbkowania, szybkość podwójnego kliknięcia, przewijania, a także intensywność przyciągania kątowego, rozdzielczość niezależnie dla każdej osi oraz oczywiście podświetlenie.

16 kB pamięci wbudowanej nie sięga niestety standardu, ustanowionego przez rynek myszy dla graczy, wynoszącego 512 kB, choć taka wartość powinna wystarczyć dla sześciu, oferowanych przez oprogramowanie profili. Obłożenia możemy przypisać do pięciu dość osobliwie uporządkowanych pod kciukiem podświetlanych na biało guzików, wychylanej na boki rolki oraz przycisków DPI i, zaopatrzonych w wytrzymujące minimalnie 10 milionów kliknięć przełączniki Omron, przycisków głównych. W tych ostatnich uformowano wygodne żłobienia, jednak reszta obudowy nie prezentuje się już tak idealnie, ponieważ posiada płetwy z obu stron. Konstrukcja jest długa na 122, szeroka na 82 i wysoka na 42 mm. Zagwarantowano kompatybilność z systemami Windows 7/8/10 za pośrednictwem oplecionego przewodu USB o długości 180 cm, zakończonego pozłacaną wtyczką. Swoją drogą, jaki jest sens implementacji podświetlenia RGB, jeśli gryzoń posiada czarno-niebieski kabel? Jest to jednak niewielki problem, biorąc pod uwagę koszt myszki, zamykający się w kwocie 40 Euro.