Samsung ujawnił przyczynę problemów z Galaxy Note7

Myślę, że raczej niewiele osób sprzeciwi się, jeśli nazwę aferę wokół Samsunga Galaxy Note7 najgłośniejszym wydarzeniem branży mobilnej 2016 roku. Problemy z samozapłonem, które dotknęły znaczną ilość egzemplarzy urządzenia, zmusiły producenta do wycofania wadliwego modelu z rynku raptem miesiąc po premierze. Jest to wydarzenie bez precedensu i obiło się szerokim echem w mediach branżowych. Także u nas na portalu jest to temat, do którego wyjątkowo często zdarza nam się wracać. Wygląda jednak na to, że temat wreszcie ostatecznie uda się zamknąć, bowiem na dzisiejszej konferencji prasowej Koreańczycy wreszcie udzielili odpowiedzi na ostatnie pytanie w sprawie - co tak naprawdę było powodem tych wszystkich problemów?

Choć wyniki przeprowadzonego przez firmę Samsung dochodzenia w znacznej mierze pokrywają się z dotychczasowymi hipotezami, to sprawa ostatecznie okazała się być nieco bardziej złożona niż początkowo zakładano.

W celu ustalenia przyczyny awarii Note7 Samsung przeprowadził szereg testów praktycznych w kontrolowanych warunkach, gdzie sprawdzono m.in. wszelkie dostępne sposoby ładowania urządzenia. Przeanalizowano także wszystkie etapy produkcji i logistyki, a dodatkowo o przeprowadzenie własnych badań poproszono trzy zewnętrzne laboratoria. Wszystkie te działania doprowadziły do zbliżonych wniosków, które dodatkowo pokrywają się w większości z dotychczas funkcjonującymi hipotezami. Jak się jednak okazuje, wytłumaczenie całej sytuacji jest nieco bardziej złożone niż się początkowo wydawało.

Powód zapłonów Samsunga Galaxy Note7 poznamy 23 stycznia

Przyczyny zapłonów Samsunga Galaxy Note7 należy się doszukiwać zarówno w wadliwych bateriach, jak i projekcie samego urządzenia. Jeśli chodzi o akumulatory, to tutaj należy pamiętać, że produkowane one były przez dwóch różnych dostawców - Samsung SDI i Amperex - i w ogniwach dostarczanych przez obydwu z nich doszukano się innych problemów, które prowadziły do znanej nam sytuacji. W przypadku baterii Samsung SDI zasilających pierwszą globalną partię smartfonów źródłem prowadzącego do pożaru zwarcia były pewne nieregularności w kształcie, które pojawiały się na etapie produkcji. W połączeniu ze zbyt małą przestrzenią pozostawioną jako margines bezpieczeństwa zwiększało to ryzyko awarii. Problem ten wykryto wcześnie i to właśnie jego zdiagnozowanie doprowadziło do pierwszego cofnięcia urządzeń z rynku.

Legenda o wybuchającym smartfonie - Samsung Galaxy Note7

Baterie firmy Amperex, które początkowo pojawiały się tylko w urządzeniach na rynek chiński, a później także na reszcie rynków, były pozbawione wady, która pojawiała się w tych dostarczanych przez Samsung SDI. Zresztą pierwsze partie miały być w ogóle pozbawione wad produkcyjnych, co skłoniło do zastąpienia nimi akumulatorów w urządzeniach na resztę światowych rynków po wycofaniu pierwszej partii. Tu jednak pojawia się problem, ponieważ kolejne rzuty cierpiały na dwie przypadłości: w wielu sztukach brakowało elementów izolacji, a dodatkowo występowały w nich uszkodzenia mechaniczne powstałe na etapie zgrzewania. Każdy z tych czynników z osobna mógł prowadzić do awarii, natomiast ich kombinacja w połączeniu z ciasno upakowaną konstrukcją smartfona prowadziła do tragedii. Co istotne, jest to usterka, która może objawiać się zwłaszcza na późniejszym etapie użytkowania baterii. W związku z tym argument "nie wybuchnął do tej pory, to już nie wybuchnie" należy włożyć między bajki. Telefony znajdujące się nadal w obiegu z czasem będą bardziej niebezpieczne.

Samsung wkrótce zacznie zdalnie blokować Note7

Dobrą nowiną może być fakt, że badania przeprowadzone przez firmę Samsung i zewnętrzne instytuty wykazały, że przynajmniej od strony czysto elektrycznej baterie Koreańczyków były bardzo bezpieczne, a ryzyko ich zapłonu spowodowanego np. awarią akcesoriów było minimalne. W obliczu sytuacji z Note7 jest to może marne pocieszenie, ale powinno nieco uspokoić posiadaczy innych modeli producenta. Jeszcze lepszą wiadomością jest informacja o wdrożeniu przez Samsunga nowych procedur, które mają zapewnić bezpieczeństwo stosowanych przez nich ogniw. Pojawi się nowa procedura produkcji oraz weryfikacji akumulatorów, a dodatkowo powołano czteroosobowy zespół specjalistów ze świata nauki, którzy mają działać w roli konsultantów na etapie produkowania nowych baterii. Wygląda na to, że Samsung zdaje sobie sprawę z nadwątlonego po całej aferze z Note7 zaufania klientów i będzie dążył do tego by podobne zajścia w przyszłości nie miały miejsca. Trzymam za to mocno kciuki, tak samo jak o to, żeby dzisiejsza konferencja stanowiła ostateczne zamknięcie rozdziału pod tytułem "Samsung Galaxy Note7".

Samsung może opóźnić premierę Galaxy S8 z powodu Note7