Recenzja The Elder Scrolls V: Skyrim - Smoki nadciągają!
- SPIS TREŚCI -
Jestem Dovahkiin
Poważane zmiany zaszły w karcie postaci, którą przemodelowano w stosunku do poprzedników oraz poważnie uszczuplono, wysyłając dotychczasowy układ na bezterminową emeryturę. Osobiście byłem zagorzałym przeciwnikiem nawet najmniejszej rewolucji, zaś wszelkie pomysły Bethesdy mające usprawnić i zdynamizować rozgrywkę utożsamiałem głównie z upraszaniem mechanizmów, czego bynajmniej nie chciałbym ponownie oglądać w wykonaniu serii The Elder Scrolls. Zresztą, Oblivion był moim skromnym zdaniem już wystarczająco „przyjazny” grającemu, więc dalsze posunięcia mogły jeszcze bardziej spłycić zabawę. Niestety, zdanie osób znających serię od czasów Daggerfall chyba niespecjalnie obchodziło twórców... Otwieram więc poddenerwowany okno rozwoju, szukam dobrze znanych słupków i kategorii, ale widzę tylko jakieś niewyraźne bohomazy... Psia jucha! Gdzie do kroćset podział się tradycyjny ekran z umiejętnościami!?
Początkowo sceptycznie postrzegałem rezygnację z klasycznego okienka zdolności, chociaż ostatecznie muszę przyznać, że jego odświeżona wersja wcale nie wygląda najgorzej. Jednak szybki rekonesans po zawartości przyniósł pewne rozczarowanie - bezpowrotnie zniknęło kilka umiejętności m.in.: atletyka, akrobatyka i mistycyzm. Wyparowały również skille powiązane z mieczami, buławami oraz walką wręcz, zastąpione przez zbiorczą broń jednoręczną i dwuręczną. Wszystkich zdolności zostało w sumie osiemnaście, czyli dokładnie o trzy mniej niż w Oblivionie, aczkolwiek niewprawione oko prawdopodobnie nie zauważy ubytku. Trzeba też uczciwie przyznać, iż skonsolidowanie pokrewnych dziedzin pod wspólnym szyldem było posunięciem racjonalnym, gdyż ich nadmiar niczemu konstruktywnemu nie służył. Koniec z idiotycznym skakaniem, żeby szybko nabić parę dodatkowych punktów niezbędnych do awansu.
Pomimo zlikwidowania profesji nadal rozwijamy umiejętności przynależące do trzech przeciwstawnych, choć nie wykluczających się wzajemnie grup, które otwierają przed nami szerokie spektrum możliwości. Osoby preferujące własnoręczne patroszenie przeciwników najpewniej pójdą ścieżką wojownika inwestując w ciężki pancerz, blokowanie oraz zdolności walki wszelkiej maści bronią białą. Ukierunkowani magicznie adepci mogą przebierać w szkołach iluzji, przywołania, zniszczenia, przywrócenia i zaklinania. Natomiast gracze ponad wszelką miarę ceniący dyskrecję podejmą rolę łotrzyka rozwijając łucznictwo, lekki pancerz, otwieranie zamków, kradzież czy skradanie. Wisienkę na przysłowiowym torcie stanowią retoryka, kowalstwo i alchemia, przydatne każdemu pogromcy smoków niezależnie od upodobań. Cóż, teoretycznie względem Obliviona zmieniło się niewiele, ale tylko pozornie...
Osiemnaście umiejętności bazowych to zestaw wybitnie podstawowy, bowiem w ramach rekompensaty za uszczuplenie ilości dostępnych skilli, twórcy wprowadzili drzewka z „perkami” dla każdej biegłości. Wystarczy kliknąć na konstelacji obrazującym daną specjalizację, aby otworzyć gwiazdozbiór zawierający szereg wspomagaczy przynoszących konkretne profity. Jedne zwiększają obrażenia i klasę pancerza, pozwalają umieszczać truciznę w kieszeniach adwersarzy, sprzedawać kradzione towary czy przekupywać strażników, zaś inne ułatwiają znajdowanie skarbów, redukują zużycie wytrzymałości podczas ataków, zmniejszają otrzymywane obrażenia czy wreszcie zwiększają celność, skuteczność perswazji albo siłę szarżowania z tarczą w dłoni. Punkty wyszkolenia rozdysponowujemy na poszczególne specjalizacje, których mistrzostwo przynosi kolejne bonusy - system jest sensownie wyważony i dokładnie tego brakowało poprzedniemu The Elder Scrolls.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150