Recenzja Śródziemie: Cień Wojny PC - Tolkien byłby wściekły?
- SPIS TREŚCI -
Władca Pierścieni zajmuje szczególne miejsce w popkulturze, co zawdzięcza między innymi filmowej adaptacji Trylogii, doprawionej zjadliwym lecz nadmiernie rozwlekanym Hobbitem, które wspólnie spopularyzowały twórczość J.R.R. Tolkiena. Szeroka publiczność najwyraźniej pokochała klasyczne fantasy, podobnie jak producenci zarabiający miliardy dolarów na kultowej marce. W przypadku wielkoformatowych obrazów kinowych, naturalnym ograniczeniem produkcji masowej okazało się zachowanie zgodności z kanonem, toteż niewiele ponad książkowe oryginały scenarzyści zdecydowali się dotychczas wykrzesać. Okazano tym samym szacunek autorowi oraz miłośnikom uniwersum. Marketingowa machina oczywiście nie poprzestaje wyłącznie na filmach - wiatr w żaglach poczuli również developerzy, mający znacznie więcej swobody w wykorzystywaniu hitowej licencji... znacznie więcej...
Autor: Sebastian Oktaba
Middle-earth: Shadow of War jest bezpośrednią kontynuacją Middle-earth: Shadow of Mordor, które zostało entuzjastycznie przyjęte na światowych rynkach, chociaż w najlepszym przypadku było produkcją zaledwie poprawną. Pewnie gdyby Monolith nie dysponowało chwytliwą nazwą, komercyjny sukces Shadow of Mordor okazałby się skromniejszy, co prawdopodobnie zaowocowałoby reorganizacją priorytetów. Może amerykańskie studio usiadłoby wreszcie do innych, znacznie bardziej wyczekiwanych projektów? Kolejne odsłony Shogo: Mobile Armor Division, Blood albo F.E.A.R. brałbym jak rolnik dopłaty, jednak amerykanom pod kierownictwem WB najwyraźniej znudziło się tworzenie pierwszoosobowych strzelanin. Wielka szkoda... Wracając do tematu - Middle-earth: Shadow of War kreowano na murowany przebój jesienno-zimowej ramówki, który powstawał według hollywoodzkiego przepisu na sequele: więcej, lepiej, mocniej, bardziej. Szykuje się zatem bezpieczna ewolucja, polegająca na dopieszczeniu sprawdzonych pomysłów oraz dodaniu kilku nowych i niekoniecznie trafnych rozwiązań.
Jeżeli nie graliście w Middle-earth: Shadow of Mordor, pozwólcie że wytłumaczę jakiego rodzaju produkcją jest recenzowany tytuł, albowiem w kwestii mechaniki zmieniło się niewiele. Otóż wyobraźcie sobie skrzyżowanie Prototype, Assassin’s Creed i Darksiders, umieszczone w realiach Tolkienowskiego uniwersum. Pierwsze skrzypce odgrywa szatkowanie przeciwników, drugoplanowe role przydzielono podbojowi fortec, natomiast gdzieś w oddali majaczy niezgrabny wątek fabularny. Autor literackiego pierwowzoru byłby zapewne zdegustowany takim podejściem, ponieważ rozgrywka w większości polega na tropieniu, patroszeniu, nadziewaniu oraz szlachtowaniu orków. Oczywiście, wprowadzono sporo najróżniejszych aktywności pobocznych, ale Middle-earth: Shadow of War jest zręcznościówką nastawioną głównie na bezpardonową akcję. Osobiście pierwszą część ograłem pobieżnie, zasłaniając się klauzulą sumienia, jednak z sequelem postanowiłem zaryzykować... Żebym teraz nie musiał odchorować.
Chociaż koncepcja Middle-earth: Shadow of War może zniechęcić ortodoksyjnych fanów Tolkiena, to prawdziwą ekwilibrystykę umysłową wykonali scenarzyści, którzy popłynęli wartkim strumykiem wyobraźni. Nasz protagonista jest niemalże półbogiem, operującym magicznymi zdolnościami zawstydzającymi Sarumana oraz Gandalfa, natomiast biegłością w posługiwaniu się mieczem i łukiem deklasuje Aragorna i Legolasa. Generalnie, facet mógłby w pojedynkę wygrać wojnę o pierścień, będący zresztą ważnym elementem opowieści. Talion to jednak postać stworzona na potrzeby kampanii, pozbawiona książkowego pierwowzoru, więc przesadyzm można twórcom jeszcze wybaczyć. Co innego bohaterowie znani z Trylogii m.in.: pajęczyca Szeloba, która przybiera postać ponętnej MILF, napalonej na tytułową błyskotkę niczym dzik na żołędzie. Podobnych kwiatków jest niestety więcej, dlatego jeśli wyjątkowym szacunkiem darzycie literacki dorobek Tolkiena, oczekując tego samego od najnowszej produkcji Monolithu, lepiej nie uruchamiajcie Shadow of War. Reszta może powoli ostrzyć miecze...
Test wydajności Middle-Earth: Shadow of War - Śródziemie w ogniu!
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
157
Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access
76
Recenzja STALKER 2: Heart of Chornobyl - Zona ponownie wzywa! Gra jest wciągająca i klimatyczna, ale wymaga kilku poprawek
61
Recenzja Star Wars Outlaws - Prawdziwych przemytników poznaje się po tym, jak kończą... A tutaj byłoby sporo do poprawy
109