Recenzja Rise of the Tomb Raider PC. Lara Croft w dobrej formie
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Panna Croft znów dumnie powraca na monitory
- 2 - Biegać, skakać, latać, pływać z Larą w ruchu wypoczywać
- 3 - Lara się w tańcu nie patyczkuje, tylko ołowiem częstuje
- 4 - Gdzie na wakacje? Syberia, zaginione miasto, a może Syria?
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry kokputerowe
- 6 - Rise of the Tomb Raider PC - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Biegać, skakać, latać, pływać z Larą w ruchu wypoczywać
Mechanikę Rise of the Tomb Raider żywcem wyciągnięto z poprzedniczki, której niewiele można było zarzucić pod względem wygimnastykowania bohaterki, toteż programiści mieli ułatwione zadanie. Lara potrafi wykonać wszystkie dotychczas znane ekwilibrystyczne figury - płynnie przeskakuje między czeluściami, koniuszkami palców desperacko chwyta się gzymsów, brawurowo zjeżdża po linach. Większość czynności została jednak zautomatyzowana i protegowana sama sygnalizuje najbardziej odpowiedni moment zmiany pozycji. Nieodłącznym towarzyszem Lary ponownie uczyniono czekany, których skuteczne wykorzystanie do wspinaczki wymaga odrobiny wyczucia, zwłaszcza podczas przemieszczania się między skalnymi ścianami. Mimo ogólnej łatwizny ginąłem zatrważająco często - przygnieciony głazami, porwany nurtem lodowatej rzeki, zasypany śnieżną lawiną - wykrzywiona facjata i przeraźliwy wrzask konającej Croftówny mogłyby uchodzić za nieoficjalną wizytówkę recenzowanego tytułu. Uspakajając nastroje dodam, że punkty kontrole porozstawiano gęsto.
Recenzowana produkcja jest ewidentnie ukierunkowana na czerpanie przyjemności z rozgrywki, maksymalnie odpychającą widmo sromotnej porażki, troskliwie prowadzącą grającego przez zdecydowaną większość czasu. Crystal Dynamics najwyraźniej uznało, że frustracja spowodowana zbyt wyśrubowanym poziomem trudności może negatywnie wpłynąć na popularność marki. Wyraźnym ukłonem w stronę niezbyt wytrwałych poszukiwaczy przygód jest chociażby instynkt przetrwania, którego aktywowanie podświetla interaktywne obiekty, wskazuje kierunek wycieczki oraz ewentualne zagrożenia. Oczywiście specjalna zdolność występowała we wcześniejszej odsłonie, funkcjonuje na identycznych zasadach i utrzymała status opcjonalnej - osoby brzydzące się fabrycznie zaimplementowanymi „cheatami” nie muszą korzystać z takiego ułatwienia. Użyteczność skanera jest zresztą dyskusyjna, bowiem wszystkie ścieżki zostały wyjątkowo dobrze oznakowane - wystarczy naprawdę minimum spostrzegawczości, aby znaleźć właściwą półkę skalną, powalone drzewo itp.
Kampanię jedenastego Tomb Raidera poprowadzono w sposób przyjemnie zrównoważony, umiejętnie dawkując elementy zręcznościowe, maratony wspinaczkowe, łamigłówki oraz konfrontacje z oponentami. Twórcy nie pożałowali widowiskowych, iście hollywoodzkich sekwencji, których dynamika potrafi skutecznie przyprawić o palpitację serca. Szczególnie polecam ucieczkę przed śmigłowcem bojowym - tempo wydarzeń jest szalone, wszystko wokół eksploduje, zaś ostateczne uniknięcie zagrożenia przypomina próbę samobójczą. Dzieje się naprawdę sporo, obecności monotonii nie stwierdziłem. Godna pochwały jest również rezygnacja z infantylnych QTE, polegających na szybkim wciskaniu konkretnych przycisków albo energicznym naparzaniu jednego, aczkolwiek nadal zdarzają się miejsca wymagające błyskawicznej kontry klawiszami. Chwilę wytchnienia zapewniają przerywniki filmowe oraz retrospekcje, wyjaśniające zawiłości dość ciekawego scenariusza.
Czego najbardziej brakuje Rise of the Tomb Raider? Porządnych zagadek zmuszających do wytężonego wysiłku umysłowego, drobiazgowego analizowania sytuacji, szukania najlepszych ścieżek. Odnoszę przykre wrażenie, że polityka upraszczania rozgrywki zaowocowała wyjałowieniem pierwiastka charakteryzującego serię - podczas dwunastogodzinnej kampanii napotkałem bodajże jedną umiarkowanie skomplikowaną łamigłówkę, zaś wyzwania stricte zręcznościowe pokonywałem biegiem. Poprzednia część oferowała zdecydowanie więcej wyzwań, chociaż weteranom takich ekspedycji nie przysporzyła najmniejszych problemów, dlatego tendencja spadkowa w wykonaniu Rise of the Tomb Raider trochę zasmuca. Wbrew obawom grywalność trzyma satysfakcjonujący poziom - tutaj musiałbym perfidnie skłamać, aby napisać cokolwiek innego, ponieważ od początku do samiutkiego końca bawiłem się przednio. Owszem, odczuwam pewien niedosyt wynikający jednak bardziej ze świadomości poczynionych zmian, aniżeli faktycznego dyskomfortu spowodowanego regresem.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Panna Croft znów dumnie powraca na monitory
- 2 - Biegać, skakać, latać, pływać z Larą w ruchu wypoczywać
- 3 - Lara się w tańcu nie patyczkuje, tylko ołowiem częstuje
- 4 - Gdzie na wakacje? Syberia, zaginione miasto, a może Syria?
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry kokputerowe
- 6 - Rise of the Tomb Raider PC - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150