Recenzja Rage 2: Mordownia pierwsza klasa. Reszta jest milczeniem
- SPIS TREŚCI -
Wchodzi Walker do baru, a tam drag queen
Podobną satysfakcję co headshoty, dekapitacje dokonane wingstickami czy kinetyczne uderzenia (najlepiej wszystko na raz w zastraszającym tempie) daje korzystanie z latających wieżyczek. Weźmy taki scenariusz (który przeprowadzałam zaiste często, gdyż tak bardzo przypadł mi do gustu): podchodzę pod drzwi, uruchamiam Skupienie, które pozwala mi widzieć przeciwników przez ściany. Widzę więc, że za nimi stoją jakieś wrogie siły. Zbliżam się do drzwi, te otwierają się automatycznie, wrzucam do pomieszczenia trzy wieżyczki, wycofuję się i z uśmiechem wariata pierwszej grupy inwalidzkiej, przysłuchuję się strzelaninie i krzykom zaskoczonych wrogów. Po "imprezie" wchodzę już na oczyszczony rewir. Za takie zagrania dostaniemy nawet odznaczenie "z zaskoczenia", czy jakoś tak. To znaczy pewnie nazywa się to inaczej i mądrzej, ale w każdym razie w tym samym tonie. Jak więc podkreślam - ogranicza nas wyobraźnia. Czym bardziej skrzywiona, tym lepiej się będziemy bawić.
Ale nie tylko nowe spluwy czy dodatki ID sprawiają, że gra nie staje się monotonna, a każde nowe zabójstwo cieszy bardziej niż poprzednie. Dobrą robotę robią także ulepszenia wypomnianych dodatków ID (np. dłuższy czas ich trwania, czy inne warianty) oraz rozbudowa sprzętu czy umiejętności w obszarze danej klasy (te są cztery i umiejętności przez nie reprezentowane nabędziemy wykonując zadania oraz odnajdując potrzebne do upgrade'u przedmiotu). Przy czym trzeba zaznaczyć, że nie ma tu mowy o przesadnym craftingu. Znajdziek jest sporo: wiele skrywa się w upchanych po świecie skrzynkach (XXI wiek - stulecie lootboksów), ale potrzebne nam przedmioty możemy także kupić u lokalnych sprzedawców/kupców. W obrębie miast znajdziemy także inne sklepy: z częściami (ulepszaczami) do aut, wskazówkami dotyczącymi położenia Ark, ale także zwykłe bary, w których - Panowie, przykra informacja - nie uświadczymy postapokaliptycznych stiptizerek. Aż dziwne, bo klimat tych przybytków od wejścia wskazuje na takie właśnie "elementy wystroju".
Podczas zapowiadania Rage 2, twórcy gwarantowali także jeszcze jeden stały element "dekoracji". Humor. Przyznam szczerze, że po trailerach spodziewałam się większej ilości "beki", ale nie brakło momentów, w których śmiechem wybuchałam w głos. Nie brakło też takich, w których gapiłam się w monitor zastanawiając się, co też deweloperzy z Avalanche Studios (a może to ci z id Software?) zażywali, gdy nie patrzał na nich akurat przełożony. Ale w sumie bardzo dobrze, że nie patrzał. Inaczej pewnie nie dostalibyśmy takich smaczków jak pyskaty barman drag queen, czy datapady bogate w zabawną treść. A co do "trailerowego, wszędobylskiego różu", nie powinniśmy się martwić. W grze wszystko to przybrało jakby bardziej neonowej poświaty, która prezentuje się naprawdę bardzo ładnie. Generalnie przyznam też, że właśnie taka otoczka świata podobała mi się bardziej, niż smutne, szare, jakby przesadnie zakurzone tereny z Rage z 2011 roku. W Rage 2 widać, że ludziom odbiło, że świat jest "jakiś". Nie zaś jałowy i przygnębiający.
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150