Recenzja Max Payne 3 - Strzelanina na maksa w rytmie Bullet Time
- SPIS TREŚCI -
Max Payne? Chuck Norris?
Sylwetka Maxa Payne'a została nakreślona bardzo wyraźnie, co uczyniło z niego bohatera bardziej ludzkiego, niż większość kreacji przedstawianych w kinowych produkcjach - Rockstar trafiło w dziesiątkę udowadniając, że tytuł nieprzypadkowo trafił w ich zręczne rączki. Chłopaki z Remedy na czele z Samem Lake'm również powinni być zadowoleni z efektów, nawet jeśli z żalem oddawali prawa do ukochanej marki. Jak zatem wygląda nowy-stary Max? Facet nie stroni od alkoholu, miewa stany bliskie depresji, jest zgorzkniały, zmęczony i jednocześnie uparty, lubi się także poużalać nad sobą. Czasami dosłownie błaga o zabłąkaną kulę, która skróciłaby jego pozbawioną głębszego sensu egzystencję, ale umrzeć na marskość wątroby lub zawał serca jakoś nie potrafi... Generalnie, mamy do czynienia z postacią tragiczną - widać to szczególnie jasno, kiedy dogłębnie poznamy fabułę gry. Payne to nie rycerz na białym koniu, tylko zwykły człowiek z licznymi problemami.
Pierwsze screeny z Max Payne 3 ukazywały protegowanego, jako łysego brodacza w okularach przeciwsłonecznych, który aparycją przypominał otyłego Chucka Norrisa. Wywołało to lawinę niezadowolenia - kto śmiał sprofanować idealny wizerunek upadłego gliniarza? Gdzie podziała się koszula z krawatem, płaszcz i zaczesane do tyłu włosy? W trakcie rozgrywki kierujemy jednak kilkoma wcieleniami Maxa, a wśród nich znajdziemy zarówno dawne, jak i obecne, więc wszyscy powinni być względnie zadowoleni. Grywalne migawki z przeszłości przeplatają się z czasem rzeczywistym, wzajemnie uzupełniając i budując historię, która w gruncie rzeczy zaczyna się niedługo po wydarzeniach z The Fall of Max Payne. Powody przeniesienia akcji do Brazylii zostały sensownie wytłumaczone, zaś kilka nieznanych faktów z życia byłego detektywa NYPD dodaje smaczku całości.
W poprzednich odsłonach serii zamiast przerywników filmowych wykorzystano komiks, świetnie zresztą narysowany, niemniej „trójka” odchodzi od genialnego w swojej prostocie pomysłu. Taki zabieg można uznać za ryzykowny, wszak klimatyczne wstawki były wisienką na torcie oryginału, której zwykłe cut-scenki nie zastąpią... Teoretycznie, bowiem Rockstar po Grand Theft Auto IV, gdzie filmiki były klasą samą w sobie, podeszło do sprawy bez kompleksów. Przerywniki wykonano trochę w stylu Guya Ritchie'ego, więc gangstersko-kryminalną nutę można wyczuć z kilometra, co podkreślają szybkie cięcia, stop-klatki i kluczowe słowa wyświetlane na ekranie. Osobiście muszę przyznać, że cut-scenki oglądałem z nieskrywaną przyjemnością (przerwać ich nie sposób ;]), aczkolwiek czasami bywały naprawdę bardzo długie i zaczynałem się zastanawiać, czy przypadkiem nie więcej tutaj oglądania, niż faktycznego grania. Dialogi również stoją na najwyższym poziomie, ale wkurza brak tłumaczenia portugalskich kwestii, jakich z uwagi na umiejscowienie akcji pojawia się sporo.
Twórcy starali się wprowadzić do serii elementy detektywistyczne, mające rzekomo wzbogacić warstwę merytoryczną, zatem chętni mogą szukać śladów i dowodów rzucających więcej światła na sprawę. Niczemu to zasadniczo nie służy, dlatego spokojnie można olać buszowanie po okolicy i skupić na mordowaniu adwersarzy. Natomiast jeśli już mamy ochotę przeczesać teren piksel po pikselu, to warto pozbierać części złotych giwer - mocniejszych odpowiedników standardowego wyposażenia, które na stałe wzbogaci nasz inwentarz. Ostrzał prowadzić można z jednej bądź dwóch jednoręcznych pukawek naraz (pistolety, UZI) tudzież wykorzystać mocniejsze argumenty (strzelby, karabiny automatyczne itp.), ale zabrakło materiałów wybuchowych np.: granatów. Niektóre pukawki miały natomiast dziwną przypadłość do znikania po checkpointach, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Sztuczna inteligencja przeciwników jakoś specjalnie nie imponuje, jednak gra raczej do łatwych nie należy i nawet na „easy” trzeba wykazać się odrobiną refleksu oraz nienaganną celnością.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150