Recenzja Max Payne 3 - Strzelanina na maksa w rytmie Bullet Time
- SPIS TREŚCI -
Whiskey moja żono!
Trochę wody upłynęło w butelkach, odkąd detektyw Max Payne podążał szlakiem krwawej zemsty, hojnie rozdając pociski na lewo i prawo. Mordercy jego rodziny otrzymali sowitą zapłatę w postaci strzału prosto między oczy, rzecz jasna w zwolnionym tempie oraz dodatkowo z widowiskowym replayem. Krucjata przeciwko gangsterskiemu półświatkowi Nowego Jorku jest już zatem historią, chociaż główny sprawca całego bałaganu na formalną emeryturę nie przeszedł. Obywatela Payne'a zastajemy w nie najlepszej kondycji psychofizycznej, co zawdzięcza przedłużającemu się romansowi z niejaką Etanoliną po czterdziestce, zwaną potocznie gorzałą. Szklanka zawsze chętnie wysłucha narzekań sfrustrowanych facetów... Max prawdopodobnie zapiłby robaka na śmierć i nareszcie znalazł upragniony spokój, gdyby nie padła pewna interesująca propozycja, jaką ostatecznie z uwagi na okoliczności przyjmujemy.
Całe szczęście, że Max zdecydował się podjąć wyzwanie, inaczej Rockstar nie mogłoby trzeci raz przywołać do życia charyzmatycznego bohatera. Wizytę w zepsutym świecie grzechu oraz zbrodni zaczynamy od imprezy dla lokalnych celebrytów, polityków, lekarzy i ważnych osobistości, chociaż nie występujemy w roli gwiazdy wieczoru, tylko jesteśmy w pracy - mamy ochraniać rodzinę gospodarzy. Pal licho, że kandydują do miana największych hipokrytów w São Paulo, rzekomo zbierając pieniądze na biedne dzieci, podczas gdy z ich luksusowego apartamentu rozciąga się „piękny” widok na fawelę. Ostatecznie, pomimo sporego ryzyka wpisanego w zawód bodyguarda, to robota jak każda inna, a poza tym można wypić kilka wysokoprocentowych drinków na koszt firmy czy pogadać o pierdołach. Gorzej, jeśli sytuacja nabierze rumieńców...
Kiedy zamaskowani napastnicy wpadają z bronią na zamknięte przyjęcie, porywają żonę szefa i znikają za drzwiami, podczas gdy ochrona stoi bezradnie ze szklanką whiskey w dłoni, to niezbyt dobrze rokuje na przyszłość... Żeby była jasność - zarówno dla uprowadzonych, jak i obstawy. Postawni gringos w kominiarkach, wyposażeni w strzelby pompowe i UZI, wrzeszczący coś w nieznanym języku, potrafią wprowadzić nerwową atmosferę. Payne miał to nieszczęście, że znalazł się w opisywanej sytuacji czego skutki mogłoby być opłakane, gdyby wszystkiego nie udało się opanować. Niestety, krnąbrnych milionerów niebezpieczne zdarzenie niczego nie nauczyło, pewnie dlatego już kilka dni po awanturze ruszają do jednego z nocnych klubów, aby odreagować stres i wciągnąć trochę koki. Tutaj Max ponownie zawodzi i wybranka bossa znika bez śladu, podobnie jak pieniądze z okupu, który mieli przekazać porywaczom... A dalej wcale nie będzie z górki...
Scenariusz Max Payne 3 jest utrzymany w gangsterskim stylu, czyli otrzymujemy dorosłą opowieść z całym dobrodziejstwem inwentarza - okrucieństwem, niewybrednym słownictwem, używkami itp. Jednak nie zapomniano o szczypcie refleksji nad życiem, co kapitalnie wpisuje się w klimat recenzowanej produkcji, a brzmi niezwykle przekonująco w wykonaniu tak nieszablonowego człowieka, jakim jest tytułowy bohater. Max ukończył najwyraźniej najwyższy stopień w szkole cyników, bowiem nie zostało w nim nawet odrobiny optymizmu, pogody ducha czy nadziei. Facet wygląda na przygnębionego, sfatygowanego oraz trochę zrezygnowanego, a ponieważ pełni zarazem rolę narratora opowieści, będzie okazja do posłuchania jego przemyśleń (trochę jak w Alan Wake). Muszę z pokorą oddać honor Rockstar, gdyż pomimo braku (zasadniczo) wszechobecnego noir, utrzymali posępną atmosferę oryginału.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150