Recenzja Mass Effect 3 - Ostateczna bitwa o Ziemię ze Żniwiarzami
- SPIS TREŚCI -
Ziemia vs Żniwiarze
Przygodę rozpoczynamy od uderzenia z grubej rury - wezwani na dywanik przed oblicze dowódców sprzymierzonej floty, zostajemy poinformowani o zerwaniu kontaktu satelitarnego z odległymi koloniami. Nieprzygotowane dowództwo szuka porady u zdegradowanego Sheparda, chociaż musi doskonale zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji - jednak na luźne pogaduszki jest zdecydowanie zbyt późno. Żniwiarze dokonują inwazji na Niebieską Planetę, większa połowa dowództwa ginie w pierwszym ataku, natomiast my cudem wychodzimy z masakry w kwaterze głównej Przymierza. Pozbierawszy swoje cztery litery, chwytamy giwerę i ruszamy wraz z admirałem Andersonem w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Przy okazji obserwujemy ogromne kroczące maszyny pustoszące miasto... widok faktycznie wywiera piorunujące wrażenie przywodząc na myśl Wojnę Światów, jaka notabene właśnie rozgorzała...
Główne zadanie polegać będzie na zorganizowaniu pomocy dla rodaków przebywających na Ziemi, która przyjęła jedno z najcięższych uderzeń, zaś odosobniona w walce nie utrzyma się zbyt długo. Wycieczka do Cytadeli z prośbą o interwencję nie przynosi oczekiwanych efektów, dlatego Shepard krąży po całej galaktyce w poszukiwaniu zbrojnego wsparcia. Wykonując najróżniejsze misje dla poszczególnych nacji powoli zbieramy oddziały, żeby ostatecznie ruszyć w kierunku Niebieskiej Planety z odsieczą, co stanowi zarazem kulminacyjny punkt programu... Muszę jednak z krwawiącym sercem przyznać, że scenariusz wcale nie powala na kolana pomimo świetnego podłoża, jakim niewątpliwie jest perspektywa morderczej bitwy ze Żniwiarzami. Dodatkowo twórcy kompletnie zawalili zakończenie, pozostawiające więcej pytań niż odpowiedzi, oczywiście otwierających furkę dla kolejnych płatnych DLC. Dzięki piękne BioWare!
Kampania gwarantuje zajęcie na około 25-30 godzin jeśli postanowimy wykonać absolutnie każde zlecenie albo zajrzeć nawet w najmniej istotny zakamarek wszechświata, co należy uznać za wynik satysfakcjonujący. Zadania skupione na pozyskiwaniu sprzymierzeńców nasączono solidną dawką epickiego oraz patetycznego sosu, aczkolwiek właśnie tego oczekiwałem jako sympatyk serii Mass Effect. Momentami jest podniośle i dramatycznie, zaś chwilami wzruszająco. Programiści wprawdzie powielili większość schematów znanych chociażby z Dragon Age: Początek czy sequela Mass Effect, wszak znowu występujemy w roli chłopca na posyłki, niemniej grywalność trzeciej odsłony dorównuje poprzednikowi. Poczucie walki w słusznej sprawie zostało tradycyjnie zachowane, aczkolwiek przeświadczenie o wpływie na losy wszechświata jakby osłabło - takie odniosłem wrażenie po ukończeniu głównego wątku.
Niestety, poziom niektórych misji pobocznych też mocno rozczarowuje, jakby BioWare zabrakło świeżych pomysłów na podniesienie ich atrakcyjności. Chociaż nie wróciliśmy do poziomu pierwszego Mass Effect, niemalże wszystkie zlecenia drugoplanowe okazują się płytkie, krótkie oraz niezbyt emocjonujące. Sprawa wygląda zupełnie inaczej z zadaniami kluczowymi dla rozwoju fabuły, które trzymają bardzo wysoki poziom, zapadają w pamięci oraz gwarantują skok adrenaliny. Wizyta na księżycu Palavenu i obserwowanie jak Żniwiarze niszczą rodzinną planetę Turian, kiedy wokół szaleje wojenna zawierucha, to dopiero początek klimatycznych zmagań. Zdecydowanie najciekawsza część kampanii została ulokowana na Tuchance, gdzie wyleczymy Krogan z genofagium, wplątamy w konflikt między skłóconymi rasami i zmuszeni będziemy podjąć kilka trudnych decyzji. Eh... Gdyby cały Mass Effect 3 tak wyglądał.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150