Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Mass Effect 2 - Gwiezdny chłopak powraca

Sebastian Oktaba | 03-02-2010 15:42 |

Myślenie, że życie jest wyłącznie domeną niebieskiej planety, to naiwność lub ignorancja. Zupełnie jakby przyjąć, iż muchy rodzą się ze zgniłego mięsa, zaś szczury ze stert starych szmat. A przecież jego zarodniki mogą istnieć wszędzie, gotowe do natychmiastowego rozwoju... Ojoj, niespokojne myśli poniosły mnie chyba zbyt daleko, tymczasem poniższy tekst traktować powinien o czymś znacznie bardziej przyziemnym. Drobna dygresja jest jednak całkowicie uzasadniona, bowiem nadal będziemy bujać w obłokach, czy raczej przemierzać bezkresne czeluście przestrzeni kosmicznej. Jak to możliwe? Studio BioWare dosłownie kilka tygodni po oddaniu monumentalnego Dragon Age: Początek, wypuściło spod swoich troskliwych skrzydeł kolejny obiecujący tytuł. Należy przy tym dodać, że głośny i wyczekiwany z niecierpliwością. Wszak kontynuacja wielkiego przeboju, jakim bezsprzecznie był Mass Effect, to jedna z najgorętszych premier tegorocznej mroźnej zimy. Miodne połączenie cRPG oraz solidnej dawki akcji wydaje się gwarantem sukcesu, więc od wcześniej obranej koncepcji nie odstąpiono. Wedle zapowiedzi będzie nawet ciekawiej, zatem nie pozostaje nic innego, jak pozwolić porwać się drugiej części gwiezdnej epopei...

Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba

Pogłoski o jego śmierci okazały się mocno przesadzone. Ściślej, sam zainteresowany je zdementował, gdyż jak na trupa przejawiał zdecydowanie zbyt dużą aktywność. Zamiast pokornie odpoczywać, chwilę po rekonwalescencji trafił w sam środek nowej awantury. Kierując się dobrem ogółu oraz znanymi tylko sobie pobudkami, rzucił wyzwanie siłom zagrażającym porządkowi wszechświata... Alleluja, komandor Shepard żyje, czuje się dobrze i wcale nie myśli o przedwczesnej emeryturze. Dwa lata po wydarzeniach z Mass Effect oraz odparciu inwazji Żniwiarzy pierwszy przedstawiciel rasy homo sapiens w szeregach Widm, znowu ma pełne ręce roboty. Rok 2185 może przynieś wiele zmian, niekoniecznie korzystnych. Sprawa wydaje się dość poważna, gdyż z obrzeży galaktyk zaczynają znikać ludzkie kolonie. Aby wyjaśnić okoliczności zajść, Shepard podejmuje współpracę z bezwzględną i oskarżaną o prowadzenie nieetycznych eksperymentów organizacją Cerberus. Cóż, ktoś musi rozwikłać ponurą tajemnicę, zetrzeć w proch kosmicznych łobuzów oraz rozwieźć mleko do szkół, prawda? Oczywiście misja nosi wszelkie znamiona samobójczej, ale dla wprawionego „gwiezdnego chłopaka” to chleb powszedni, szczególnie gdy ramię w ramię kroczą oddani towarzysze. Pan komandor zbiera więc drużynę licząc na wsparcie w walce o pokój, sprawiedliwość i niższe podatki... Spokojnie, nie traktujcie powyższego przesadnie serio. Historia przedstawiona w Mass Effect 2 jest na tyle interesująca, że puszczanie przysłowiowej pary z ust byłoby zwyczajnie niestosowne. Starczy napisać, iż wielka polityka, gigantyczne niebezpieczeństwa, trudne decyzje oraz szemrane interesy korporacji tworzą razem bardzo zgrabną mieszankę. Scenariusz kontynuuje rozpoczęte przed dwoma laty wątki, został należycie dopracowany, wciąga i potrafi niejednokrotnie zaskoczyć. Zresztą, w tej kwestii można ślepo ufać profesjonalizmowi BioWare, które od czasu Baldur's Gate niezmiennie trzyma formę.

Jakieś zastrzeżenia, uwagi, pretensje? Chyba tylko jedno, poniekąd spowodowane kontaktem z poprzednią produkcją studia odpowiedzialnego za sequel Mass Effect. Istotnie, Dragon Age: Początek stoi nieco wyżej w hierarchii merytorycznej, jednakże charakterem rozrywki znacznie odbiega od opisywanego w niniejszej recenzji tytułu. W końcu Mass Effect 2 zgodnie z zapowiedziami jest połączeniem najlepszych cech „erpega” z shooterem, co niesie za sobą pewne uproszczenia. Choć walka odgrywa kluczową rolę, od razu zapewnię, dialogów również znajdziemy pod dostatkiem. Każdy kto ukończył pierwszą część poczuje się jak w domu. A propos! Twórcy wzorem starszych cRPG umożliwili przeniesienie gotowej postaci z „jedynki”, co nie pozostanie bez wpływu na niuanse rozgrywki. Import obejmuje nie tyle statystyki, ale przede wszystkim charakter (idealista bądź renegat) naszego herosa. Także decyzje jakie podejmowaliśmy w przeszłości, wedle zapewnień ekipy BioWare, będą miały wpływ na obecne wydarzenia oraz wygląd niektórych konwersacji. Pewną gratyfikację może również stanowić dodatkowy zastrzyk gotówki lub ponadstandardowe bajery na pokładzie Normandii SR2 - głównego środka transportu. Warto więc odszukać save z poprzedniczki, aby nową przygodę rozpocząć z doświadczonym bohaterem. Generalnie to bardzo ciekawy pomysł, zasługujący na dużego plusa. Niemniej osoby „świeże” w uniwersum Mass Effect wcale nie muszą rozpaczać - trzon zabawy pozostaje rzecz jasna identyczny dla wszystkich, bez względu na staż. Poza tym, na stworzenie nowego alter ego nigdy nie jest zbyt późno...

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.