Recenzja Hard Reset - Hardcorowy Blade Runner
- SPIS TREŚCI -
Giwera forever
Hard Reset jest bezkompromisową strzelaniną, więc logika podpowiada, że dziurawienie oponentów powinno przynosić maksimum frajdy, inaczej zabawa stałaby się katorgą. Szczęśliwie, twórcy doskonale rozumieją na czym polega oldschool'owe podejście do tematu. Nieustanne klepanie łapserdaków zrealizowano miodnie, wracając do mechanizmów dawno zapomnianych lecz niegdyś z powodzeniem funkcjonujących. Wszak nic bardziej nie wytrąca człowieka z równowagi, niż konieczność ciągłego przeładowywania, nieprawdaż? Dlatego w Hard Reset można prowadzić ogień ciągły, kompletnie nie zwracając uwagi na stan magazynka. Teoretycznie mamy zatem archaicznego, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa, shootera z Doom'owymi korzeniami. Obraz ten zakłóca nieco zdobywanie doświadczenia, które przeznaczamy na... ulepszanie broni i ogólnie potencjału ofensywno-defensywnego.
Giwer w całej grze znajdziemy raptem dwie sztuki, ale podręczny arsenał można z powodzeniem modyfikować, co wydatnie zwiększa zakres metod eksterminacji wrogów. Zdobyte doświadczenie przekuwamy na punkty, które następnie rozdysponowujemy w swego rodzaju kioskach, gdzie znajdziemy specjalne nakładki dla naszego rynsztunku. Pomysł rodem z Bioshock całkowicie zmienia postać rzeczy, wprowadza powiew świeżości i dodaje wymianie ognia dynamiki. Oprócz upgrade'ów pukawek osobne drzewko poświęcono postaci, która również rozwija szereg umiejętności, coby sprawniej wykonywać swoje obowiązki. Warto zatem zainwestować w zwiększenie ilości energii, pancerza czy możliwej do zabrania amunicji. Bardzo przydatnym skillem jest również spowolnienie czasu w sytuacji podbramkowej, kiedy kostucha ostrzy już kosę za rogiem - wtedy automatycznie włącza się bullet-time, pozwalający wybrnąć z opresji.
Wróćmy teraz do futurystycznego cekhauzu będącego w posiadaniu Fletchera - pierwszy pieszczoszek to CLN Firearm, czyli funkcjonalny karabin a.k.a. kawał ciężkiego gnata. Wyglądem przypomina metalową skrzynkę z wystającą lufą, jednak w razie potrzeby potrafi przekształcić w kilka ciekawych zabawek. Pierwsza to mini-gun, który świetnie sprawdza się podczas regularnej rozwałki na dalszym i średnim dystansie. Dalej mamy jeszcze granatnik oraz wyrzutnię rakiet - niezastąpione na grubego zwierza, zaś resztę stanowią miny i shotgun - jakich osobiście nie używałem wcale. Drugim gadżetem jest zdecydowanie bardziej nietuzinkowe N.R.G., pełniące między innymi rolę rail-guna, magnetyzera (?) oraz karabinu plazmowego. Natomiast pozostałe dwa tryby, mianowicie smartgun i shock blaster, to prawdziwe cacuszka z górnej półki. Pierwszy wystrzeliwuje samonaprowadzające się pociski sięgające celu nawet przez ściany, a drugi działaniem przywodzi na myśl teslę, traktując wrogów elektrycznymi językami. Szkoda tylko, że N.R.G. wygląda niczym świetlista „zulu gula” wzbudzając tym samym grymas politowania...
Każda giwera tudzież umiejętność bohatera posiada trzy ulepszenia, które można dowolnie wybierać, chociaż część z nich dostępna będzie dopiero po zainwestowaniu kilku punktów w inne rozszerzenia. Zwykle wykupienie upgrade owocuje zwiększeniem szybkostrzelności, zasięgu albo siły rażenia, niemniej bywają też nakładki dodające zoom czy system kierowania. Słowem - możliwości rosną wraz z osiąganiem kolejnych poziomów doświadczenia. Przełączenie trybów strzelania bywa momentami kłopotliwe, wszak w kurzawie zdarza się nacisnąć niewłaściwy przycisk, a modele broni tylko nieznacznie zmieniają wygląd. Z drugiej strony zwykle używałem maksymalnie trzech gnatów, więc problem niejako samoistnie się rozwiązał, aczkolwiek przy nagminnym wachlowaniu żelastwem bywało to irytujące. Jeszcze raz podkreślę, iż niezmiernie cieszy brak konieczności ciągłej zmiany magazynków - tutaj prujemy z mini-guna czy karabinu plazmowego nie bacząc na takie błahostki. Liczy się wyłącznie czysta frajda z pacyfikacji i recenzowany tytuł wypada pod tym względem bardzo przyzwoicie.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150