Recenzja gry Mortal Kombat 1 PC. Liu Kang wprowadza swoje porządki. Czy kultowa bijatyka utrzymała poziom w nowej erze?
- SPIS TREŚCI -
Recenzja Mortal Kombat 1 - Oprawa i inne atrakcje
W całkiem ciekawym kierunku poszła także estetyka. Podczas gdy w takim Mortal Kombat 11 uderzano w bardziej realistyczne tony, kontynuacja wyróżnia się swojego rodzaju malowniczością, trochę mocniej nawiązując oprawą do stylu poprzedników. Czy to dobry kierunek? Kwestia gustu, natomiast zdecydowanie ma swój urok i charakter. Animacje postaci robią wrażenie poziomem szczegółowości, a lokacje wyglądają przepięknie - od wnętrza luksusowej willi po zapadłe, ponure lochy. Nic, tylko podziwiać.
Na razie twórcy nie zaszaleli jakoś specjalnie pod kątem liczby postaci do wyboru, ale to typowa taktyka NetherRealm, które już zawczasu zapowiedziało regularne dostarczanie nowej zawartości. A i tak zaoferowano nam sporo atrakcji. Jeśli chodzi o kluczowe tryby, mamy oczywiście Wieże Czasu, pozwalające toczyć serie starć wybraną parą wojowników, a także tryb Inwazji. Nawiązuje on do kilku opcji z poprzednich części z Kryptą na czele, łącząc to ze swoistą grą planszową, a nawet pewnymi bardzo podstawowymi elementami RPG. Poruszamy się naszym "pionkiem" (czyli dobraną postacią) po lokacji (np. rezydencja Johnny'ego Cage'a), na każdym kroku wykonując misje. Czasem jest to drobny tutorial, czasem trzeba odbębnić Test Your Might, innym razem z kolei przyjdzie nam toczyć pojedynek z dodatkowym modyfikatorem na arenie (ogniste ataki z góry, magiczne pułapki etc.), a w nagrodę zdobywamy punkty doświadczenia, zbieramy też specjalne artefakty pomagające w nadchodzących starciach. Co istotne, raz na kilka tygodni deweloperzy będą wprowadzać tutaj nową zawartość.
I przyznam, że nie jestem przekonany do takich gatunkowych kombinacji. Owszem, na początku nawet się zapaliłem do odkrywania kolejnych obszarów, przeczesywania okolic i znajdywania nagród, ale stosunkowo szybko zabawa stała się strasznie monotonna. Już znacznie lepiej wypadły w moich oczach bardziej tradycyjne Wieże, rozgrywka online wzbogacona jest również o pojedynki turniejowe, co naprawdę daje szanse na przetestowanie naszego builda w ekstremalnych warunkach. Kto lubi przebierać postać w nowe ciuchy, gromadzić fatality czy drwiny, będzie miał zapewnione dodatkowe minimum kilkanaście godzin, bo jest tego sporo nawet przy ograniczonej jeszcze liczbie wojowników do obskoczenia. Wraz z progresem otrzymujemy wirtualne monety, za które można np. kupować losowe przedmioty w Kapliczce. Całość wiąże się, a jakże, z pewnego rodzaju grindem, a także zupełnie niepotrzebnym moim zdaniem sklepem ze specjalną walutą, opcjonalnie do nabycia za gotówkę. Daleko temu do pay-to-win, ale mimo to nigdy nie będę uważał tego typu możliwości za sensowne.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150