Recenzja Duke Nukem 3D - Forever Young... Baby!
- SPIS TREŚCI -
Lets Rock!
Kiedy znienacka zaatakowali ziemię mordując polityków, księży, akwizytorów i mundurowych byłem skłonny wybaczyć im ten incydent. Chyba każdy może się pomylić, nawet oślizgłe stwory z innego układu planetarnego o ryjach szpetnych niczym groteskowe maski. Pomyślałem - niech znają miłosierdzie Księcia równie wielkie jak jego wysłużony Desert Eagle. Niech rozgłoszą w całej cholernej galaktyce jakim jestem przyjacielskim oraz skromnym facetem, którego libido równać się może tylko wybuchowi tysiąca bomb atomowych. Mogłem znieść naprawdę wiele w imię ratowania międzygatunkowych relacji, ale absolutnie nie przypuszczałem, że ci przeklęci obcy będą takimi idiotami. Próba zawłaszczenia ostatnich przedstawicielek płci pięknej porządnie mnie wkurzyła, bo to zawsze była moja działka. Niby co miałbym robić pozbawiony przywileju uszczęśliwiania niewiast, tracących głowę na mój zniewalający widok? Siedzieć w pustym barze, opróżniać kolejne butelki, grać w rzutki, próbować sił w karaoke, obijać mordy napotkanym ocalałym? O nie - miarka się przebrała! Bezczelne zestrzelenie mojej ukochanej bryki przypieczętowało koniec tej nikczemnej rasy dziwolągów. Przeczesałem włosy, sprawdziłem zawartość spranych jeansów, założyłem okulary przeciwsłoneczne i przeładowałem shotguna - wszystko jak należy w odpowiedniej kolejności. Rzuciłem tylko „damn, those alien bastards are gonna pay for shooting up my ride” i ruszyłem pacyfikować ścierwo.
Wycieczkę podzieliłem na kilka epizodów... przecież tyle miejsc czekało na moją wizytację, chciałem dotrzeć do każdego śmierdzącego maszkarona i osobiście sprzedać mu kopa w zadek lub wygrawerować na czole „Duke was here”. Najpierw zaliczyłem podrzędne kino na obrzeżach Miasta Aniołów, gdzie puszczają wyłącznie amatorskie filmy przyrodnicze. Lokal był nawet w porządku, ale obsługa już niekoniecznie. Potem przeszedł czas na liczne puby, sex shopy oraz przybytki rozkoszy, nie brakowało także błądzenia po kanałach, niegdyś ruchliwych ulicach, magazynach, parkingach, posterunkach policji, łodzi podwodnej, bazie wojskowej oraz zwiedzania wielkiego kanionu wraz z wnętrzem statku najeźdźców, który spoczywał tam od stuleci. Brzydale nieomal usmażyły moje klejnoty na krześle elektrycznym kiedy przypadkiem wpadłem w pułapkę, ale ostatecznie to ich krew zbrukała posadzki, ściany i sufity. Następnie zabrałem cztery litery w przestrzeń kosmiczną przetrząsając niezliczoną ilość stacji orbitalnych, wahadłowców, laboratoriów oraz inkubatorów tych bezmyślnych śmierdzieli. W tamtym sezonie na niebie zabłysnęło wiele nowych gwiazd hehe. Powróciwszy dumnie na niebieską planetę zapragnąłem ponownie odwiedzić wielkie aglomeracje, pooddychać spalinami i dobić resztki watahy obcasów zamelinowane w hotelach, ekskluzywnych klubach, planach filmowych, wesołych miasteczkach oraz apartamentowcach. Wielki finał na stadionie football'owym przeszedł już do historii i udowodniłem wtedy, że żaden leszcz bezkarnie z Duke'm nie zadziera. Działo się, oj działo i było na co popatrzeć!
Gdziekolwiek zawitałem tam trup ścielił się gęsto, jucha tryskała obficie, zaś krzyki szlachtowanych potworów rozdzierały niebiosa. Kule z chainguna rozdawałem wyjątkowo szczodrze i nigdy nie żądałem reszty. Byłem zapracowanym człowiekiem. Pomiędzy kolejnymi wygibasami potrafiłem wygospodarować czas na rundkę bilarda czy pinballa, niemniej musiałem też regularnie zaspokajać inne instynkty... bardziej pierwotne. Gdyby obrońcy molalności zobaczyli jak spędzałem większość wolnych chwil od mordowania agresywnej fauny, natychmiast zakazaliby pokazywania mojej podobizny na ekranach. Cienkie bolki w okularach nigdy nie zrozumieją, dlaczego przemoc i seks to mieszanka uwielbiana przez prawdziwych mężczyzn, takich jak ja rzecz jasna. Tu i ówdzie spotykane niunie chętnie demonstrujące swoje atrybuty za kilka zielonych, prężąc smukłe ciała w blasku neonów. Systematycznie wspierałem przedsiębiorczość tych uroczych dam, ochoczo karmiąc je banknotami i napawając oczy ulubionym widokiem. W najgorszym wypadku pozostawał seans w kinie lub prywatne sesje za zamkniętymi drzwiami. Jeżeli nie walczyłbym w imię sławy, zrobiłbym to zapewne dla białogłów wypełniających moje puste życie, zaprzątających myśli i trwoniących ciężko wyrwane pieniądze. Grę ze mną w roli głównej określano jako szerzenie pornografii i bezmyślnego okrucieństwa - lepszej reklamy nie potrzebowałem. Dzięki temu imię Duke stało się gwarantem najlepszej rozrywki.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150