Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Deathloop – balansując między Dishonored, Borderlands a Dniem Świstaka. Nieszablonowa gra dla nieustępliwych

Ewelina Stój | 13-09-2021 14:00 |

Dishonored to to nie jest, ale też jest przyjemnie

Czekając na premierę Deathloop wiele osób zastanawiało się z pewnością, czy otrzymamy coś przełomowego na miarę serii Dishonored. Wiedzieliśmy bowiem, że francuskie studio Arkane, odpowiedzialne przecież za przygody Corvo Attano, wykorzysta w Deathloop rozwiązania takie jak skradanie czy możliwość wypełniania zadań na różne sposoby. Od razu zaznaczę więc, że nie - Dishonored 3 to to nie jest. Brak tu przede wszystkim intrygującej fabuły, wyjątkowej atmosfery i tajemniczości. Zamiast tego mamy raczej sporą dawkę humoru (idącego w Borderlands) oraz oczojebnych lokacji. Wszystko to oczywiście nie przeszkadza w dawaniu frajdy z zabawy. Wręcz przeciwnie. Chcę tylko podkreślić, że Deathloop to kaliber zbliżony bardziej do arkanowskiego Prey, niż do Dishonored. Chodzi o to, że Deathloop, mimo niecodziennych rozwiązań gameplay'owych, i bezsprzecznego napracowania się deweloperów, raczej nie pozostanie na dłużej w naszej pamięci, choć jest niewątpliwie grą wartą zapoznania się (i ewentualnego zwrotu, jeśli okaże się, że brak nam do niej cierpliwości).

Recenzja Deathloop – balansując między Dishonored, Borderlands a Dniem Świstaka. Nieszablonowa gra dla nieustępliwych [nc1]

Chwilami można się pomylić, czy nie gramy w Prey

No dobrze, wiemy już czym nie jest Deathloop, powiedzmy sobie więc teraz czym jest. Grę zdefiniowano jako pierwszoosobową strzelankę, grę akcji z opcjonalnym elementem sieciowym. Oznacza to tyle, że podczas zabawy możemy wcielić się nie tylko w Colta, ale także w Juliannę (czyt. Dżuljana) – największego adwersarza naszego protagonisty. Julianna ma mianowicie na celu podtrzymywanie działania pętli. A dzieje się to tak długo, jak Coltowi przytrafiają się zgony. Gdzie w tym wszystkim zabawa sieciowa? Otóż grając jako Julianna wskakujemy w gameplay innego gracza. Ten próbuje wyeliminować nas, zaś my - jego. Podobnie ma się rzecz, gdy to my przechodzimy swoja kampanię. W każdej chwili w naszej grze może pojawić się wspomniana antagonistka, by pokrzyżować nam szyki. Nie ma nic gorszego, jak ukończyć główne zadanie, zmierzać do wyjścia z mapy i natknąć się na żądną krwi Juliannę. Gwoli ścisłości Julianną może kierować zarówno inny gracz (w tym nasz znajomy), jak i "sztuczna inteligjencja".

Recenzja Deathloop – balansując między Dishonored, Borderlands a Dniem Świstaka. Nieszablonowa gra dla nieustępliwych [nc1]

Tryb sieciowy został dopracowany, ale czy jest w ogóle potrzebny?

Będąc w temacie bohaterów pragnę zauważyć, że zostali oni zaprojektowani (napisani) naprawdę nieźle. Zarówno Colt jak i Julianna mają charakterek, są jacyś, a ich relacja to już całkiem poezja. Gdy tylko Colt pojawia się w kolejnym z dystryktów, każdorazowo miejsce ma krótkofalówkowa wymiana kilku zdań między tym dwojgiem. Są to chyba najzabawniejsze chwile w grze, choć generalnie humor jest na każdym kroku. Co najważniejsze - nie jest to humor z rodzaju tych głupkowatych. Wiele razy gra wywołała we mnie głośny śmiech oraz grymas wesołości na twarzy na długie minuty. Niestety - o ile protagonista i antagonistka pozostaną w naszej pamięci na dłużej, to Wizjonerzy w większości już nie. A szkoda, bo to nic innego, jak zmarnowany potencjał. Postacie te mają za sobą jakiś "background", co więcej - gdy zaczynamy grę otrzymujemy informacje o tym, kto jest kim, co robi i co lubi. Dzięki temu dowiemy się, że kilku Wizjonerów to ciekawe osobowości (głównie dziwacy). Niestety już w trakcie gry, postacie te stają się nijakie, są na jedno kopyto i w zasadzie pozostaje nam ich już tylko posłać do piachu.

Recenzja Deathloop – balansując między Dishonored, Borderlands a Dniem Świstaka. Nieszablonowa gra dla nieustępliwych [nc1]

Ta pani to swoisty wrzód na pupie Colta. Przynajmniej zabawny wrzód

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 26

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.