Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Dark Souls PC - Najtrudniejsza gra dekady

Sebastian Oktaba | 11-09-2012 12:02 |

Życie jest brutalne

Walka jest motorem napędzającym Dark Souls, który potrafi jednak szybko zniechęcić do dalszej zabawy nawet największych zapaleńców, bowiem poziom trudności okazuje się niesamowicie wręcz wyśrubowany. Tutaj nie uświadczymy absolutnie żadnej taryfy ulgowej, jakiegokolwiek mechanizmu asekurującego gracza albo ułatwiającego pacyfikowanie adwersarzy. Wręcz przeciwnie - twórcy konsekwentnie rzucają nam kłody pod nogi. Pewnie w realnym świecie okradają bezbronne staruszki, biją niepełnosprawnych oraz spuszczają powietrze z dziecięcych rowerków, czerpiąc mnóstwo radości z ludzkiej rozpaczy, zgrzytania zębów i wylanych łez. Najwięcej „frajdy” będą mieli masochiści uwielbiający oglądać komunikat „Nie Żyjesz”, który w Dark Souls pojawia się nieprzyzwoicie często. Żeby była zupełna jasność - lubię gry wymagające, aczkolwiek nie przepadam za frustrującymi, zaś recenzowany tytuł potrafi skutecznie wymęczyć po niespełna godzinie. Dark Souls bezwzględnie piętnuje wszelkie błędy.

W ostatniej dekadzie nie trafiłem chyba na bardziej hardcorową zręcznościówkę, która w równie błyskawicznym tempie zmieszałaby z błotem moje wyobrażenie o produkcji, więc wszystkich niedzielnych graczy lojalnie ostrzegam przed Dark Souls. Owszem, spodziewałem się tytułu wymagającego pewnej wprawy i samozaparcia, otrzymałem natomiast cios prosto między oczy i kopniaka w cztery litery na dokładkę. Zapomnijcie o automatycznej regeneracji zdrowia, wszędobylskich apteczkach, mało wymagających przeciwnikach oraz spokojnym zwiedzaniu plansz, urozmaiconych tylko konieczną walką. Ilość miksturek jest ściśle ograniczona, żadnych nie znajdziemy w beczce, a giniemy od paru ciosów na krzyż. Dark Souls miażdży od samego początku - pierwszy zgon zaliczycie zapewne pięć minut po rozpoczęciu przygody, regularnie poprawiając niechlubną statystykę i będzie to zjawisko zupełnie normalne. Śmierć jest zresztą ważną częścią gry, wpisaną w jej filozofię.

Funkcję checkpointów przejęły ogniska, gdzie możemy ponadto zregenerować siły, zdjąć część osłabiających efektów i klątw, awansować postać, napełnić butelki z życiodajnym płynem (nie jest to piwo) oraz dokonać jeszcze kilku ważnych czynności. Problem w tym, iż skorzystanie z takiego punktu oznacza nie tylko zapisanie stanu rozgrywki czy uzupełnianie zapasów (miksturek), ale również wskrzeszenie większości dotychczas ukatrupionych przeciwników. Dostępność wielu ciekawych opcji przy ognisku zależy natomiast od tego, co znaleźliśmy w trakcie eskapad lub kupiliśmy od sprzedawców np.: bezdenną skrzynkę do przechowywania przedmiotów, zestaw do naprawy ekwipunku tudzież jego wzmocnienia. Korzystając z okazji możemy również przyjąć postać człowieka, jako iż gramy nieumarłym, chociaż wymaga to wykorzystania specjalnego punktu. Forma ludzka pozwala znajdywać lepsze przedmioty, wzywać graczy bądź NPC na pomoc lub przenikać do wymiaru innego gracza w osobie fantomu.

Dopóki żyjemy, chociaż możecie mi wierzyć, że stan ten notorycznie będzie ulegał zmianie, zasady rządzące światem Dark Souls wydają się względnie przejrzyste. Klepiemy potwory, zdobywamy doświadczenie (dusze) i punkty człowieczeństwa potrzebne do metamorfozy w normalnego homo-sapiens. Ginąc tracimy obydwa dobra, zamieniamy na powrót w nieumarłego jeśli wcześniej przeszliśmy przemianę i lądujemy przy najbliższym checkpoincie (ognisku). Odzyskanie utraconych elementów jest bardzo proste - wystarczy znaleźć miejsce ostatniej porażki. Zapomniałem tylko nadmienić, iż potwory również się respawnują, a jeśli znowu zginiemy tracimy poprzedni dorobek bezpowrotnie. Wyprawa po zostawioną własność nie będzie wcale łatwa, szybka i przyjemna. W krytycznych chwilach warto wykorzystać specjalne magiczne pierścienie, które zatrzymają dusze przy postaci, niemniej takich gadżetów znajdziemy raptem kilka w trakcie wyprawy. Naprawdę bywało ciężko, zniechęcająco, wręcz odpychająco.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 16

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.