Recenzja Burnout Paradise The Ultimate Box - Jazda do raju
Rajskie miasto prosto z konsol
Awersja komputerowych graczy do konwersji z konsol znajduje uzasadnienie w faktach. Wielokrotnie spotykałem się z przypadkiem, że tytuł który na PlayStation 3 lub xBox 360 działał nienagannie, na PC ledwo zipał. Nie jest to kwestia potencjału drzemiącego w tej czy innej platformie, lecz solidnej pracy programistów. Starczy chociażby spojrzeć na fatalne Saint Row 2. Electronic Arts wraz z Mirror's Edge udowodnił jednak, że zna się na rzeczy. Burnout Paradise The Ultimate Box nie tylko prezentuje się okazale, ale również działa bardzo płynnie na przeciętnym sprzęcie. Sylwetki pojazdów wykonano pieczołowicie i z polotem. Co prawda ilość szczegółów nie powala, aczkolwiek grafika jest sympatyczna i urokliwa. Duża w tym zasługa żywych kolorów, w których mieni się Paradise City. Nieważne czy przejdziemy się główną ulicą, starym mostem kolejowym, błotnista polną drogą czy pomkniemy nad zatokę lub w góry, wszędzie jest na czym oko zawiesić. W słoneczne dni pięknie prezentują się refleksy świetlne. Jedyną łyżka dziegciu w beczce miodu, są paskudne modele aut robiących za tło, czyli pospolitego ruchu ulicznego. Proste, kanciaste sześciany obłożone niezbyt rewelacyjnej jakości teksturą, budzą niesmak gdy podczas karamboli mimowolnie musimy je oglądać. Drobną, lecz mimo wszystko wadą, jest niewielka ilość ujęć kamery. Znacznie bardziej boli natomiast brak powtórek. Reszta wypada śpiewająco - wystarczy rzucić okiem na załączone screeny. Wspominana wcześniej optymalizacja zasługuje na największe pochwały. Maszyna testowa w postaci Core 2 Duo 4 GHz, 4 GB pamięci i dwóch 8800 GT w SLI (które raczej nie jest obsługiwane), spokojnie dała sobie radę z tym tytułem w 1280x1024 przy pełnych detalach. Spadek wydajności dało się zanotować dopiero po włączeniu SSAO, ale i wtedy płynność była więcej niż zadowalająca. Oby więcej takich konwersji.
Słowo na niedzielę
Dotarliśmy nareszcie do mety, gdzie czeka ostateczna ocena Burnout Paradiste The Ultimate Box. Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowany tym, co otrzymałem w pudełku. Dawno już tak dobrze nie bawiłem się przy prostej, zręcznościowej grze wyścigowej. Zabawa wcale się nie nudzi po kilkunastu przejazdach, dzięki powalającej dawce dynamiki i emocji jakie wzbudza. Jeżeli ktoś stroni do symulatorów, a bardzo chętnie zasiadał do Flatout, po prostu musi sprawdzić Burnout Paradise w akcji. Do tego dochodzą jeszcze spore możliwości śmigania po sieci. Nie bez znaczenia jest również ładna grafika i świetna optymalizacja, która nie ogranicza grona odbiorców tylko do tych, którzy posiadają najnowszy, wypaśny sprzęt. Reasumując, tej zimy Burnout bezapelacyjnie rządzi na drogach i bezdrożach, ziemi i w powietrzu. Nie ma drugiej równie miodnej pozycji, pozwalającej wyszaleć się za kierownicą. Polecam.
|
Plus i Minus: 85/100 PLUSY: + Bardzo dobra grafika - DJ radiowy zamula |
Za dostarczenie gry do testów dziękujemy firmie Electronic Arts Polska - oficjalnemu wydawcy Burnout Paradise The Ultimate Box
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
90
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150